Z daleka wydaje się, że pandę łatwo jest pokochać. Jak ujął to kiedyś francuski filozof Roland Barthes, to, co urocze, odznacza się urzekającą bezkształtnością, a niewiele rzeczy jest tak urzekająco bezkształtnych jak kolorowa panda olbrzymia. Ich wybryki, podobnie, są równie nieodparte, rozpoznawalnie głupie w sposób, w jaki żaden inny gatunek nie może się z nimi równać: Jakie inne zwierzę mogłoby nas tak zachwycić, po prostu spadając z ośnieżonego wzgórza?
Nicole MacCorkle, opiekunka pandy olbrzymiej w Narodowym Zoo, dobrze zna tę radość. Śledząc historie o pierwszych pandach Ling-Ling i Hsing-Hsing w Zoo przez całe swoje dzieciństwo, opisuje swoją obecną pracę z tym gatunkiem jako spełnienie marzeń. Zapytana o ulubione chwile spędzone ze zwierzętami, nie przychodzi jej na myśl kontakt czy zabawa. Zamiast tego, wraca myślami do publicznego debiutu Bao Bao – trzyletniego kota Zoo, który 21 lutego przeniesie się na stałe do Chin.
„Pamiętam, jak trzymałam ją dla publiczności i patrzyłam na twarze w tłumie i widziałam, jak bardzo się cieszyli” – mówi MacCorkle. „Miło jest poświęcić chwilę i zobaczyć, jak dotykają ludzi.”
Ci, którzy pracują z pandami na co dzień – ludzie tacy jak MacCorkle, którzy czasami faktycznie dotykają zwierząt, które emocjonalnie dotykają ludzi – mają tendencję do bardziej skomplikowanych relacji ze swoimi podopiecznymi, nawet jeśli rozumieją nasz prostszy entuzjazm. „Pracując z pandami, widzisz wszystkie strony ich osobowości. Można zobaczyć zrzędliwe dni, można też dostrzec naturalne zachowania, które są bardziej agresywne, bardziej podobne do niedźwiedzich” – mówi Stephanie Braccini, kuratorka ssaków w Zoo Atlanta. Są, innymi słowy, trochę mniej urocze z bliska, ich zwierzęce dziwactwa użyczają indywidualnej tekstury tym pozornie genialnym dopes.
To nie znaczy, że opiekunowie pand nie mogą czerpać przyjemności ze zwierząt w ich opiece; wręcz przeciwnie, wielu z nich to robi. Słyszałem historie o jednej społecznie małomównej opiekunce pandy, która w nieprawdopodobny sposób grucha do zwierząt, kiedy jest w ich towarzystwie. Ale opiekunowie, z którymi rozmawiałam, sugerują, że przyjemność, jaką czerpią ze swojej pracy, dotyczy w takim samym stopniu pracy opiekuńczej, jak i gatunków, którymi się opiekują.
„Tworzysz więzi emocjonalne i tworzysz więź, która jest dla ciebie pocieszająca, ponieważ jesteś opiekunem tej osoby lub tego gatunku” – mówi Braccini. „U podstaw tego, to nadal jest trochę samolubne. Bez względu na wszystko, to ty tworzysz ten związek.”
W tym względzie opieka nad pandami może nie różnić się aż tak bardzo od opieki nad innymi gatunkami. Niemniej jednak, szczególnie intymna rola opiekunów pand, jaką często odgrywają w działaniach na rzecz ochrony pand, może nadać tym uczuciom szczególny wymiar.
Kiedy Marty Dearie, jeden z głównych opiekunów pand w National Zoo, zastanawia się nad czasem Bao Bao w Smithsonian’s Zoo – pracuje z nią dosłownie od urodzenia – często mówi o podróży, którą odbył do Chin, aby dowiedzieć się więcej o strategiach hodowli pand w Bifengxia Panda Center. Te doświadczenia doprowadziły Narodowe ZOO do ponownej oceny pewnych elementów swojego podejścia do opieki nad pandami, ostatecznie inspirując je do podjęcia działań, które Dearie opisuje jako „bardzo praktyczne”. Wciąż nie jest ono tak zaawansowane jak to stosowane w Chinach, gdzie, jak mówi Dearie, „samica wchodzi do wybiegu zaraz po porodzie”. Chociaż on i jego koledzy trzymają się z dala od niedźwiedzi – które są przecież niedźwiedziami – miał on okazję potrzymać Bao Bao, kiedy miała zaledwie dwa dni, aby przeprowadzić jej szybkie badanie fizyczne. Żaden z opiekunów w Zoo nigdy wcześniej nie dotykał pandy na tak wczesnym etapie jej życia.
Niesamowite, jak to było oglądać narodziny Bao Bao, niewiele momentów w karierze Dearie’go dorównało możliwości wzięcia jej na ręce wkrótce potem. „Jestem opiekunem od 15 lat i to jest na szczycie”, mówi. „Dosłownie biegłem korytarzem skacząc po tym, jak to się stało.”
Zważywszy, że zna Bao Bao przez całe jej życie, Dearie bez zaskoczenia mówi o niej w znajomych, przyjacielskich słowach, często odnosząc się do niej po prostu jako Bao, jak przystało na ich wieloletni związek. Choć starannie oddziela obowiązki zawodowe od prywatnych uczuć, wciąż przyznaje: „Na poziomie osobistym, zawsze mówię ludziom, że Bao jest jednym z najbardziej wyjątkowych zwierząt, z jakimi kiedykolwiek pracowałem.” Jest stworzeniem, które zna wyjątkowo dobrze i to właśnie ta wiedza o jej specyfice – jak również jego własne uwikłanie w jej historię – sprawia, że jest dla niego tak wyjątkowa.
Chociaż wszyscy opiekunowie pandy olbrzymiej, z którymi rozmawiałem, dzielą podobną sympatię dla swoich podopiecznych, żaden z nich nie miał złudzeń, że ich uczucia są odwzajemnione. Samotne na wolności pandy nie mają nawet znaczących, trwałych relacji między sobą. Po odstawieniu od piersi „jedyny czas, jaki spędzają z innymi przedstawicielami swojego gatunku, to czas, kiedy są niemowlętami, a później, kiedy się kopulują” – mówi Rebecca Snyder, kurator ds. ochrony i nauki w Oklahoma City Zoological Park and Botanical Garden.
Obserwacje Bao Bao dokonane przez Dearie’ego potwierdzają to: „W ciągu miesiąca od jej rozstania z Mei Xiang, krzyczały na siebie”, mówi. W praktyce, ta skłonność do samotności oznacza, że pandy nie mają nic, co moglibyśmy uznać za dynamikę „rodziny”, czy są pod opieką człowieka, czy nie.
Mimo to, opiekunowie pand, z którymi rozmawiałem, powiedzieli mi, że pandy mogą rozwijać znaczące – choć tymczasowe i wysoce warunkowe – relacje z ludźmi. Ale każdy hodowca lub ekspert, z którym rozmawiałem, utrzymywał, że te relacje mają wszystko wspólnego z prostym utrzymaniem. „Potrafią się dostosować i wiedzą, kto przynosi im jedzenie każdego dnia. Czują sympatię do tego, kto jest z nimi” – mówi MacCorkle. Innymi słowy, nawet jeśli jest to kuszące, aby gruchać do pandy, panda jest o wiele bardziej zainteresowana tym, kto przynosi obiad.
W ramach tych ograniczeń, jednak, pandy mogą nadal rozwijać różne stopnie sympatii dla różnych osób. Porównując je do ludzkich maluchów, Braccini sugeruje, że mogą one śledzić, kto daje im dodatkowe smakołyki lub pozwala im trochę oszukiwać w ćwiczeniach szkoleniowych. Te powiązania mogą się opłacić: Chociaż opiekunowie w National Zoo nie mogą wchodzić na wybieg Bao Bao, Dearie powiedziała mi, że czasami bawi się z opiekunami przez siatkę, pozwalając im na przykład podrapać ją po plecach. Kiedy jednak to robi, decyzja o zaangażowaniu się w zabawę należy wyłącznie do niej. Dearie mówi, że opiekunowie opisują ją jako „kota naszych pand”, ponieważ takie interakcje zawsze odbywają się na jej warunkach.
Zaskakująco, te więzi – takie jakie są – zaczynają się rozwijać, jak mówi MacCorkle, zaraz po odsadzeniu młodych zwierząt – dokładnie w momencie, kiedy normalnie wyruszyłyby na własną rękę. Twierdzi ona, że angażują się one w nawoływanie do kontaktu, a czasem nawet można je znaleźć siedzące w strategicznych miejscach na podwórku, które pozwalają im obserwować swoich opiekunów. To sugeruje, że ludzie mogą pomóc im spełnić pewne potrzeby inne niż pragnienie jedzenia, choć MacCorkle sugeruje, że potrzeba może być efektem ich statusu jako zwierząt zoo, a nie coś konkretnego gatunku. „Trzeba pamiętać, że są to pokolenia zwierząt urodzonych w niewoli. Będą one zachowywać się inaczej – w pewnym sensie – niż ich dzikie odpowiedniki,” mówi.
Cokolwiek jest powodem, połączenia, które pandy tworzą z ludźmi nie trwają długo. Napędzane przez swój apetyt, lgną do tych, którzy są blisko. Pomimo lat spędzonych z Bao Bao, Dearie nie spodziewa się, że ona będzie za nim tęsknić, a nawet pamiętać kim on jest, kiedy już zadomowi się w nowym domu. „Kiedy będzie już w Chinach, w ciągu kilku dni od mojego wyjazdu, prawdopodobnie zapomni, kim jestem i przejdzie do interakcji z jej nowymi opiekunami i budowania tych relacji” – mówi. Albo, jak to ujął MacCorkle, podsumowując różnicę, „Nie sądzę, by tęskniły za nami w sposób, w jaki my tęsknimy za nimi.”
To powiedziawszy, opiekunowie, z którymi rozmawiałam, prawie wszyscy powtarzali postawy swoich podopiecznych, przyjmując podobnie bez sentymentalny ton, gdy mówili o wysyłaniu pand do Chin. Jak wyjaśnia Dearie, on i jego koledzy przygotowywali się na wyjazd Bao Bao od momentu jej narodzin – podobnie jak opiekunowie każdej pandy urodzonej w Stanach Zjednoczonych. W swojej pracy zawodowej wielu z nich podkreśla, jak ważne jest, by ich podopieczni mieli możliwość rozmnażania się i wychowywania własnych młodych. Ale to nie znaczy, że łatwo jest patrzeć, jak odchodzą.
„Myślę, że najtrudniej jest pożegnać się z tymi, które pomogłeś wychować”, mówi Braccini. „Widzieliśmy, jak dorastają. Widzieliśmy, jak się rodzą. Ale to dopiero początek ich podróży.”
Narodowe Zoo organizuje „Bye Bye, Bao Bao” od 11 do 20 lutego, prezentując codzienne wydarzenia Facebook Live i inne wydarzenia na Panda Cam.