Od epickich crossoverów telewizyjnych, takich jak Kryzys na Nieskończonych Ziemiach, po prestiżowe dramaty telewizyjne, takie jak Watchmen, oraz przełomowy i rekordowy sukces Kinowego Uniwersum Marvela, nie da się zaprzeczyć ogromnemu popkulturowemu urokowi komiksów i superbohaterów. Ale jeszcze kilka lat temu wszystko wyglądało inaczej. Na początku XXI wieku filmy o superbohaterach były postrzegane jako duże ryzyko, a wiele z nich zakończyło się klapą. Po porażce Kobiety-Kot i zaledwie kilka miesięcy przed tym, jak Christopher Nolan zrestartował Batmana i na zawsze zmienił jego postać w Batman Begins, Francis Lawrence zadebiutował jako reżyser adaptacją nadnaturalnego noir-thrillera Constantine.
Chociaż niektórzy fani nigdy nie wybaczyli filmowi zmiany wyglądu i brzmienia Johna Constantine’a z wyraźnie angielskiego, blondwłosego praktyka czarnej magii w czarnowłosego, bardzo amerykańskiego Keanu Reevesa, film wzbudził ponowne zainteresowanie w ostatnich latach, częściowo dzięki odrodzeniu kariery Reevesa – Keanussance, jeśli można tak powiedzieć – i zwiększonej popularności gatunku, którego fani nauczyli się doceniać filmy, które próbują zrobić coś innego ze swoim materiałem źródłowym. Z okazji piętnastej rocznicy, ściskamy nasze krucyfiksy i idziemy ścieżką do piekła, badając, dlaczego Constantine nie tylko zasługuje na naszą uwagę, ale także, od niektórych z nas, na nasze przeprosiny.
To thriller noir w dodatku do filmu komiksowego
(Photo by Warner Bros. courtesy Everett Collection)
Świat Constantine’a to świat w środku zimnej wojny między dwoma supermocarstwami. Tylko, że to nie jest wojna między dwoma krajami, ale między dosłownymi siłami Nieba i Piekła, z Ziemią tkwiącą pośrodku. Demony i anioły nie mogą przejść na nasz plan, ale „półkrwi” używają ludzi jako „lalek”, wpływając na nich, by wykonywali ich polecenia w walce o ich dusze. Jak w dobrym kryminale, istnieje intryga, która może zakończyć wojnę w katastrofie i tylko nasz cyniczny, zmęczony Philip Marlowe może powstrzymać spisek, zanim doprowadzi on do końca świata. Constantine (Keanu Reeves) jest człowiekiem przeklętym zdolnością widzenia półkrwi i innych nadprzyrodzonych stworzeń, a kiedy krzyżuje ścieżki z detektyw (Rachel Weisz), której siostra bliźniaczka (również Weisz) popełniła samobójstwo, znajdują się na celowniku zarówno demonów, jak i aniołów.
Chociaż to powolne, skupione na tajemnicy podejście nie połączyło się z niektórymi fanami komiksu, pozwoliło to na unikalne doświadczenie filmowe, ponieważ Constantine oferuje religijny zwrot w historii detektywistycznej. Bóg Constantine’a jest odległą, zimną, powściągliwą i wyrachowaną postacią, stałą folią dla naszego bohatera, który prowadzi go w poszukiwaniu wskazówek, w końcu ratuje jego duszę i daje mu kolejne zadanie. Innymi słowy, sam Bóg odgrywa coś w rodzaju zastępczej femme fatale, której niewidzialna obecność jest jednak odczuwalna w całym filmie.
Zespół drugoplanowy jest doskonały
(Zdjęcie Warner Bros. dzięki uprzejmości Everett Collection)
Historia detektywistyczna noir jest tylko tak dobra, jak jej obsada drugoplanowa, a Constantine może się poszczycić imponującym zespołem na równi z dzisiejszymi przebojowymi filmami o superbohaterach. Kiedy film się zaczyna, poznajemy Pruitta Taylora Vince’a (Agenci S.H.I.E.L.D., Diabelski cukierek) jako Ojca Hennesy’ego, księdza doprowadzonego do picia przez wizje demonów i przyjaciela Constantine’a. Shia LaBeouf gra młodego kierowcę Constantine’a i chętnego ucznia, a Djimon Hounsou (Blood Diamond, Shazam!) jest złowrogim byłym szamanem, który teraz zarządza klubem nocnym, służącym jako neutralne miejsce spotkań dla sił zarówno Nieba, jak i Piekła. Każdy z nich nadaje filmowi przyziemny charakter, który stanowi interesujący kontrast dla bardziej fantastycznej fabuły filmu.
Następnie mamy złoczyńców. W momencie, w którym po raz pierwszy widzimy Constantine’a wchodzącego do kościoła, omijającego księdza i zwracającego się do tajemniczej postaci stojącej przy ognisku jako „Gabriel”, wiemy, że jest to ktoś, na kogo warto zwrócić uwagę. Tilda Swinton, w jednej z najciekawszych kreacji w swojej karierze, gra archanioła Gabriela jako androgyniczną i nieco psychotyczną postać, która przemawia spokojnym, łagodnym głosem, jak na kogoś z wyższej sfery egzystencji przystało. Gabriel to prawdopodobnie pierwsza z jej bardziej niezwykłych kreacji, w której Swinton zachowuje idealną równowagę między groźbą a przyjazną obecnością. No i jest jeszcze sam Szatan. Na początku filmu Constantine dowiaduje się, że jest on jedyną duszą, którą Szatan przyjdzie odebrać osobiście, więc kiedy film w końcu przedstawia nam Gwiazdę Poranną w postaci Petera Stormare’a (American Gods, John Wick: Chapter 2), jest to as w rękawie filmu. Lucyfer grany przez Stormare’a nie ma rogów ani wideł, ale pojawia się w nieskazitelnie białym garniturze, a z jego bosych stóp kapie wrząca smoła. Kpi z Constantine’a z zaskakującą łagodnością i dziwnymi manierami, w pełni uosabiając czarodzieja zdolnego przekonać mężczyzn do zaprzedania duszy w zamian za przysługi. To krótka rola, ale od razu zapada w pamięć.
Keanu Reeves Plays John Constantine as a Proto-John Wick
(Photo by Warner Bros. Dzięki uprzejmości Everett Collection)
John Wick jest uważany za początek niedawnego odrodzenia Keanu Reevesa, ponieważ opowieść o zabójcy na zlecenie, który wraca do pracy po zamordowaniu swojego psa, stała się momentem redefiniującym karierę. Rzecz w tym, że fani Constantine’a widzieli już zapowiedź występu Reevesa w 2005 roku.
Pijący na umór, palący nałogowo egzorcysta, Constantine pracuje już tak długo, że jego imię jest na przemian przerażające i znienawidzone w całym Niebie i wszystkich zakątkach Piekła. Reeves portretuje Constantine’a jako kwintesencję antybohatera noir, walczącego z demonami Philipa Marlowe. Mruczy, zachowuje się jak cwaniak i generalnie kpi sobie z własnego istnienia, bo widział już zbyt wiele. Jednak Constantine Reevesa nigdy nie wydaje się być zaniepokojony tym, co widzi; podchodzi do dziwactw fabuły tak, jakby to był po prostu kolejny dzień w biurze. Brzmi znajomo? Constantine to człowiek, który absolutnie nienawidzi tego, jak dobry jest w swojej pracy, ale robi to z osobistych – i prawdopodobnie samolubnych – powodów, czy to zemsty, czy szansy na wstąpienie do nieba po śmierci. I oczywiście Constantine jest tak wielkim badassem jak John Wick, zdolnym do przekonania zarówno Boga jak i Diabła do uratowania mu życia.
Oferuje unikalną wizję Piekła
(Photo by Warner Bros. courtesy Everett Collection)
Film o Piekle musi w pewnym momencie pokazać nam, jak ono faktycznie wygląda, a Constantine daje nam jedną z najlepszych i najbardziej unikalnych wizji podziemi. Zamiast mrocznej pustki czy ognistej, pieczarowatej krainy, Francis Lawrence miał na myśli coś zupełnie innego. W wywiadzie dla Horror.com Lawrence powiedział, że chciał, aby Piekło było czymś w rodzaju równoległego wszechświata, replikującego nasz świat z tymi samymi budynkami i ulicami, co filmowe Los Angeles, tyle że na opustoszałym, nuklearnym pustkowiu. Rzeczywiście, Lawrence mówi o oglądaniu filmów z prób jądrowych z lat 40-tych i chciał, aby Piekło wyglądało jak wieczne miejsce wybuchu jądrowego, gdzie nic nie eksploduje, ponieważ czas jest tam nieskończony.
Dodatkowo, Constantine jest wypełniony demonami, z oczywistych powodów. Film pokazuje serię niepokojących zombie-podobnych stworzeń, które są treścią koszmarów, wszystkie bezmózgie, ponieważ Lawrence chciał, aby demony były podmiotami bez agencji, działającymi na instynkt. To właśnie tutaj inspiracje horrorem naprawdę błyszczą, gdy Constantine staje twarzą w twarz z rozkładającymi się pomiotami piekła i potworem zbudowanym z setek robaków. Nie dziwi więc fakt, że Lawrence kilka lat później wyreżyserował I Am Legend, w którym również pojawiają się stwory przypominające zombie.
Constantine nie odcisnął największego piętna na historii kina inspirowanego komiksami, ale zwłaszcza w czasach, gdy filmy te mają tendencję do podążania za standardową formułą, bardziej niż kiedykolwiek patrzymy w stronę stylu i unikalnych wizji. Pod tym względem ciężko byłoby znaleźć bardziej intrygujące ujęcie komiksowego horroru niż opowieść o niezależnym egzorcyście, Johnie Constantine.
Konstantyna została wydana 18 lutego 2005 roku.
Constantine (2005) 46%
Like this? Zapisz się na nasz biuletyn, aby co tydzień otrzymywać więcej funkcji, wiadomości i poradników do swojej skrzynki odbiorczej.
.