„Moi drodzy Amerykanie: Cztery lata temu rozpoczęliśmy wielki narodowy wysiłek, aby odbudować nasz kraj, odnowić jego ducha i przywrócić wierność tego rządu jego obywatelom. Krótko mówiąc, rozpoczęliśmy misję, aby Ameryka znów była wielka – dla wszystkich Amerykanów.
Jak kończę moją kadencję jako 45. prezydent Stanów Zjednoczonych, stoję przed wami, naprawdę dumny z tego, co razem osiągnęliśmy. Zrobiliśmy to, po co tu przyszliśmy – i o wiele więcej.
W tym tygodniu inaugurujemy nową administrację i modlimy się o jej sukces w utrzymaniu bezpieczeństwa i dobrobytu Ameryki. Składamy im najlepsze życzenia, a także życzymy, aby mieli szczęście – bardzo ważne słowo.
Chciałbym zacząć od podziękowania zaledwie kilku niesamowitym ludziom, którzy umożliwili naszą niezwykłą podróż.
Po pierwsze, pozwólcie mi wyrazić ogromną wdzięczność za miłość i wsparcie naszej spektakularnej Pierwszej Damy, Melanii. Pozwólcie mi również podzielić się moim najgłębszym uznaniem dla mojej córki Ivanki, mojego zięcia Jareda oraz Barrona, Dona, Erica, Tiffany i Lary. Wypełniacie mój świat światłem i radością.
Chcę również podziękować wiceprezydentowi Mike’owi Pence’owi, jego wspaniałej żonie Karen i całej rodzinie Pence’ów.
Dziękuję również mojemu szefowi sztabu, Markowi Meadowsowi; oddanym członkom personelu Białego Domu i gabinetu; oraz wszystkim niesamowitym ludziom w całej naszej administracji, którzy wylali swoje serce i duszę, by walczyć o Amerykę.
Chcę również poświęcić chwilę, by podziękować naprawdę wyjątkowej grupie ludzi: służbom specjalnym Stanów Zjednoczonych. Moja rodzina i ja na zawsze pozostaniemy waszymi dłużnikami. Jestem również głęboko wdzięczny wszystkim w Biurze Wojskowym Białego Domu, załogom Marine One i Air Force One, każdemu członkowi Sił Zbrojnych oraz stanowym i lokalnym stróżom prawa w całym naszym kraju.
Najbardziej pragnę podziękować narodowi amerykańskiemu. Służba jako wasz prezydent była dla mnie zaszczytem nie do opisania. Dziękuję za ten niezwykły przywilej. I to jest właśnie to – wielki przywilej i wielki zaszczyt.
Nigdy nie wolno nam zapomnieć, że choć Amerykanie zawsze będą mieli swoje spory, jesteśmy narodem niesamowitych, przyzwoitych, wiernych i miłujących pokój obywateli, którzy wszyscy pragną, aby nasz kraj rozwijał się i kwitł oraz był bardzo, bardzo udany i dobry. Jesteśmy naprawdę wspaniałym narodem.
Wszyscy Amerykanie byli przerażeni atakiem na nasz Kapitol. Przemoc polityczna jest atakiem na wszystko, co cenimy jako Amerykanie. Nigdy nie może być tolerowana.
Teraz, bardziej niż kiedykolwiek, musimy zjednoczyć się wokół naszych wspólnych wartości i wznieść się ponad partyzancką awanturę, i wykuć nasze wspólne przeznaczenie.
Cztery lata temu przybyłem do Waszyngtonu jako jedyny prawdziwy outsider, który kiedykolwiek wygrał prezydenturę. Nie spędziłem swojej kariery jako polityk, lecz jako budowniczy, patrzący na otwarte panoramy i wyobrażający sobie nieskończone możliwości. Kandydowałem na prezydenta, ponieważ wiedziałem, że Ameryka ma przed sobą nowe szczyty, które tylko czekają na zdobycie. Wiedziałem, że potencjał naszego narodu jest bezgraniczny tak długo, jak długo stawiamy Amerykę na pierwszym miejscu.
Więc zostawiłem za sobą moje poprzednie życie i wkroczyłem na bardzo trudną arenę, ale mimo wszystko arenę z wszelkiego rodzaju potencjałem, jeśli zostanie właściwie wykonana. Ameryka dała mi tak wiele, a ja chciałem dać coś w zamian.
Wspólnie z milionami ciężko pracujących patriotów na tej ziemi, zbudowaliśmy największy ruch polityczny w historii naszego kraju. Zbudowaliśmy również największą gospodarkę w historii świata. Chodziło o „America First”, ponieważ wszyscy chcieliśmy uczynić Amerykę znowu wielką. Przywróciliśmy zasadę, że naród istnieje po to, by służyć swoim obywatelom. W naszym programie nie chodziło o prawicę czy lewicę, nie chodziło o Republikanów czy Demokratów, ale o dobro narodu, a to oznacza cały naród.
Dzięki wsparciu i modlitwom narodu amerykańskiego osiągnęliśmy więcej, niż ktokolwiek myślał, że jest to możliwe. Nikt nie myślał, że możemy się nawet zbliżyć.
Przyjęliśmy największy pakiet cięć podatkowych i reform w historii Ameryki. Zlikwidowaliśmy więcej przepisów zabijających miejsca pracy niż jakakolwiek administracja kiedykolwiek wcześniej. Naprawiliśmy nasze zepsute umowy handlowe, wycofaliśmy się z okropnego Partnerstwa Transpacyficznego i niemożliwego do zrealizowania Paryskiego Porozumienia Klimatycznego, renegocjowaliśmy jednostronną umowę z Koreą Południową i zastąpiliśmy NAFTA przełomową USMCA – czyli Meksykiem i Kanadą – umową, która sprawdziła się bardzo, bardzo dobrze.
A także, co bardzo ważne, nałożyliśmy historyczne i monumentalne cła na Chiny; zawarliśmy nową, wspaniałą umowę z Chinami. Ale zanim atrament był jeszcze suchy, nas i cały świat dopadł wirus chiński. Nasze stosunki handlowe szybko się zmieniały, miliardy i miliardy dolarów napływały do USA, ale wirus zmusił nas do pójścia w innym kierunku.
Cały świat cierpiał, ale Ameryka przewyższała inne kraje pod względem gospodarczym z powodu naszej niesamowitej gospodarki i gospodarki, którą zbudowaliśmy. Bez fundamentów i podwalin, nie udałoby się tego osiągnąć. Nie mielibyśmy jednych z najlepszych liczb, jakie kiedykolwiek mieliśmy.
Odblokowaliśmy również nasze zasoby energetyczne i staliśmy się zdecydowanie światowym producentem ropy i gazu ziemnego numer jeden. Dzięki tej polityce zbudowaliśmy najwspanialszą gospodarkę w historii świata. Ponownie ożywiliśmy tworzenie miejsc pracy w Ameryce i osiągnęliśmy rekordowo niskie bezrobocie wśród Afroamerykanów, Latynosów, Azjatów, kobiet – prawie wszystkich.
Dochody wzrosły, płace rozkwitły, Amerykański Sen został przywrócony, a miliony zostały wydźwignięte z ubóstwa w ciągu zaledwie kilku krótkich lat. To był cud. Giełda ustanowiła jeden rekord za drugim, osiągając w tym krótkim okresie czasu 148 giełdowych maksimów, a także zwiększyła emerytury i renty ciężko pracujących obywateli w całym naszym kraju. Fundusze 401(k)s są na poziomie, na jakim nigdy wcześniej nie były. Nigdy nie widzieliśmy takich liczb jak teraz, i to przed pandemią i po pandemii.
Odbudowaliśmy amerykańską bazę produkcyjną, otworzyliśmy tysiące nowych fabryk i przywróciliśmy piękne hasło: „Made in the USA.”
Aby polepszyć życie rodzin pracujących, podwoiliśmy ulgę podatkową na dzieci i podpisaliśmy największe w historii rozszerzenie funduszy na opiekę i rozwój dzieci. Połączyliśmy się z sektorem prywatnym, aby zabezpieczyć zobowiązania do przeszkolenia ponad 16 milionów amerykańskich pracowników na stanowiska pracy jutra.”
Kiedy nasz naród dotknęła straszliwa pandemia, wyprodukowaliśmy nie jedną, ale dwie szczepionki z rekordową szybkością, a kolejne szybko się pojawią. Mówili, że nie da się tego zrobić, ale my to zrobiliśmy. Nazywają to „cudem medycznym”, i tak właśnie nazywają to teraz: „cudem medycznym.”
Inna administracja potrzebowałaby 3, 4, 5, może nawet do 10 lat, aby opracować szczepionkę. My zrobiliśmy to w dziewięć miesięcy.
Opłakujemy każde utracone życie i zobowiązujemy się ku ich pamięci zlikwidować tę straszliwą pandemię raz na zawsze.
Kiedy wirus zebrał brutalne żniwo w światowej gospodarce, rozpoczęliśmy najszybsze ożywienie gospodarcze, jakie kiedykolwiek widział nasz kraj. Przekazaliśmy prawie 4 biliony dolarów w ramach pomocy gospodarczej, uratowaliśmy lub wsparliśmy ponad 50 milionów miejsc pracy i zmniejszyliśmy stopę bezrobocia o połowę. Są to liczby, których nasz kraj nigdy wcześniej nie widział.
Utworzyliśmy wybór i przejrzystość w opiece zdrowotnej, przeciwstawiliśmy się big pharma na tak wiele sposobów, ale szczególnie w naszych staraniach o dodanie klauzul favored-nations, co da nam najniższe ceny leków na receptę gdziekolwiek na świecie.
Przyjęliśmy VA Choice, VA Accountability, Right to Try i przełomową reformę wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych.
Potwierdziliśmy trzech nowych sędziów Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych. Mianowaliśmy prawie 300 sędziów federalnych, by interpretowali naszą Konstytucję tak, jak została napisana.
Przez lata Amerykanie błagali Waszyngton, by wreszcie zabezpieczył granice kraju. Z przyjemnością mogę powiedzieć, że odpowiedzieliśmy na to błaganie i osiągnęliśmy najbezpieczniejszą granicę w historii USA. Daliśmy naszym dzielnym agentom granicznym i bohaterskim funkcjonariuszom ICE narzędzia, których potrzebują, aby wykonywać swoją pracę lepiej niż kiedykolwiek wcześniej, a także egzekwować nasze prawa i zapewnić bezpieczeństwo Ameryce.
Z dumą zostawiamy następną administrację z najsilniejszymi i najbardziej solidnymi środkami bezpieczeństwa granic, jakie kiedykolwiek wprowadzono w życie. Obejmuje to historyczne umowy z Meksykiem, Gwatemalą, Hondurasem i Salwadorem, wraz z ponad 450 milami potężnego nowego muru.
Odnowiliśmy amerykańską siłę w kraju i amerykańskie przywództwo za granicą. Świat znów nas szanuje. Proszę, nie trać tego szacunku.
Odzyskaliśmy naszą suwerenność, stając w obronie Ameryki w Organizacji Narodów Zjednoczonych i wycofując się z jednostronnych globalnych umów, które nigdy nie służyły naszym interesom. A kraje NATO płacą teraz setki miliardów dolarów więcej niż wtedy, gdy przyjechałem zaledwie kilka lat temu. To było bardzo niesprawiedliwe. Płaciliśmy koszty za cały świat. Teraz świat nam pomaga.
I być może najważniejsze ze wszystkich, za prawie 3 biliony dolarów w pełni odbudowaliśmy amerykańskie wojsko – wszystko made in USA. Uruchomiliśmy pierwszą od 75 lat nową gałąź Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych: Siły Kosmiczne. A zeszłej wiosny stałem w Kennedy Space Center na Florydzie i patrzyłem, jak amerykańscy astronauci po raz pierwszy od wielu, wielu lat wracają w przestrzeń kosmiczną na amerykańskich rakietach.
Odświeżyliśmy nasze sojusze i zjednoczyliśmy narody świata, aby przeciwstawić się Chinom jak nigdy dotąd.
Obliliśmy kalifat ISIS i zakończyliśmy nędzne życie jego założyciela i przywódcy, al Baghdadiego. Przeciwstawiliśmy się opresyjnemu reżimowi irańskiemu i zabiliśmy czołowego terrorystę świata, irańskiego rzeźnika Qasema Soleimaniego.
Uznaliśmy Jerozolimę za stolicę Izraela i uznaliśmy izraelską suwerenność nad Wzgórzami Golan.
W wyniku naszej odważnej dyplomacji i pryncypialnego realizmu osiągnęliśmy serię historycznych porozumień pokojowych na Bliskim Wschodzie. Nikt nie wierzył, że to może się zdarzyć. Porozumienia Abrahama otworzyły drzwi do przyszłości pokoju i harmonii, a nie przemocy i rozlewu krwi. Jest to świt nowego Bliskiego Wschodu, a my sprowadzamy naszych żołnierzy do domu.
Jestem szczególnie dumny z tego, że jestem pierwszym od dziesięcioleci prezydentem, który nie rozpoczął żadnej nowej wojny.
Przede wszystkim umocniliśmy świętą ideę, że w Ameryce rząd odpowiada przed narodem. Naszym światłem przewodnim, naszą Gwiazdą Północną, naszym niezachwianym przekonaniem było to, że jesteśmy tutaj, aby służyć szlachetnym, codziennym obywatelom Ameryki. Nasza lojalność nie jest wobec specjalnych interesów, korporacji czy globalnych podmiotów; jest wobec naszych dzieci, naszych obywateli i naszego narodu jako takiego.
Jako prezydent, moim głównym priorytetem, moją stałą troską, zawsze był najlepszy interes amerykańskich pracowników i amerykańskich rodzin. Nie szukałem najłatwiejszego kursu; zdecydowanie był on w rzeczywistości najtrudniejszy. Nie szukałem drogi, która spotkałaby się z najmniejszą krytyką. Podjąłem się trudnych bitew, najcięższych walk, najtrudniejszych wyborów, ponieważ właśnie po to mnie wybraliście. Wasze potrzeby były moim pierwszym i ostatnim nieugiętym celem.
To, mam nadzieję, będzie naszym największym dziedzictwem: Razem przywróciliśmy Amerykanom odpowiedzialność za nasz kraj. Przywróciliśmy samorządność. Przywróciliśmy ideę, że w Ameryce nikt nie jest zapomniany, ponieważ każdy ma znaczenie i każdy ma głos. Walczyliśmy o zasadę, że każdy obywatel ma prawo do równej godności, równego traktowania i równych praw, ponieważ wszyscy jesteśmy stworzeni równymi przez Boga. Każdy ma prawo do bycia traktowanym z szacunkiem, do tego, by jego głos był słyszany i by jego rząd go słuchał. Jesteście lojalni wobec swojego kraju, a moja administracja była zawsze lojalna wobec was.
Pracowaliśmy, aby zbudować kraj, w którym każdy obywatel mógł znaleźć świetną pracę i utrzymać swoje wspaniałe rodziny. Walczyliśmy o społeczności, w których każdy Amerykanin mógł być bezpieczny i szkoły, w których każde dziecko mogło się uczyć. Promowaliśmy kulturę, w której nasze prawa byłyby przestrzegane, nasi bohaterowie honorowani, nasza historia zachowana, a praworządni obywatele nigdy nie byliby traktowani jako coś oczywistego. Amerykanie powinni czerpać ogromną satysfakcję z tego wszystkiego, co razem osiągnęliśmy. To niesamowite.
Teraz, gdy opuszczam Biały Dom, zastanawiałem się nad niebezpieczeństwami, które zagrażają bezcennemu dziedzictwu, które wszyscy dzielimy. Jako najpotężniejszy naród świata, Ameryka stoi w obliczu ciągłych zagrożeń i wyzwań z zagranicy. Ale największym niebezpieczeństwem, przed którym stoimy, jest utrata wiary w siebie, utrata wiary w naszą narodową wielkość. Naród jest tylko tak silny, jak jego duch. Jesteśmy tak dynamiczni, jak nasza duma. Jesteśmy tak żywiołowi, jak wiara, która bije w sercach naszych ludzi.
Nie może długo rozwijać się żaden naród, który traci wiarę we własne wartości, historię i bohaterów, bo to są właśnie źródła naszej jedności i naszej witalności.
To, co zawsze pozwalało Ameryce zwyciężać i triumfować nad wielkimi wyzwaniami przeszłości, to niezachwiane i bezwstydne przekonanie o szlachetności naszego kraju i jego wyjątkowym przeznaczeniu w historii. Nigdy nie wolno nam utracić tego przekonania. Nigdy nie możemy porzucić naszej wiary w Amerykę.
Klucz do narodowej wielkości leży w podtrzymywaniu i zaszczepianiu naszej wspólnej narodowej tożsamości. Oznacza to skupienie się na tym, co nas łączy: na dziedzictwie, które wszyscy dzielimy.
W centrum tego dziedzictwa znajduje się również silna wiara w wolność wypowiedzi, wolność słowa i otwartą debatę. Tylko wtedy, gdy zapomnimy, kim jesteśmy i jak się tu znaleźliśmy, będziemy mogli kiedykolwiek pozwolić, aby w Ameryce miała miejsce polityczna cenzura i tworzenie czarnych list. To jest nawet nie do pomyślenia. Zamykanie wolnej i otwartej debaty narusza nasze podstawowe wartości i najtrwalsze tradycje.
W Ameryce nie nalegamy na absolutny konformizm ani nie egzekwujemy sztywnych ortodoksji i karnych kodów mowy. Po prostu tego nie robimy. Ameryka nie jest bojaźliwym narodem oswojonych dusz, które muszą być chronione i chronione przed tymi, z którymi się nie zgadzamy. To nie jest to, kim jesteśmy. To nigdy nie będzie tym, kim jesteśmy.
Przez prawie 250 lat, w obliczu każdego wyzwania, Amerykanie zawsze przywoływali naszą niezrównaną odwagę, pewność siebie i zaciekłą niezależność. Są to cudowne cechy, które niegdyś skłoniły miliony zwykłych obywateli do wyruszenia w podróż przez dziki kontynent i wyrzeźbienia nowego życia na wielkim Zachodzie. To samo głębokie umiłowanie wolności danej nam przez Boga sprawiło, że nasi żołnierze ruszyli do boju, a astronauci w kosmos.
Jak myślę o minionych czterech latach, jeden obraz wznosi się w mojej głowie ponad wszystkie inne. Za każdym razem, gdy podróżowałem wzdłuż całej trasy przejazdu, były tam tysiące i tysiące ludzi. Wychodzili z rodzinami, aby stać, gdy przejeżdżaliśmy, i dumnie machać naszą wielką amerykańską flagą. To nigdy nie przestawało mnie głęboko poruszać. Wiedziałem, że nie wyszli tylko po to, aby pokazać swoje poparcie dla mnie; wyszli, aby pokazać mi swoje poparcie i miłość do naszego kraju.
To jest republika dumnych obywateli, którzy są zjednoczeni przez nasze wspólne przekonanie, że Ameryka jest najwspanialszym narodem w całej historii. Jesteśmy i zawsze musimy być krajem nadziei, światła i chwały dla całego świata. To jest cenne dziedzictwo, które musimy chronić na każdym kroku.
Przez ostatnie cztery lata pracowałem, aby właśnie to zrobić. Od wielkiej sali przywódców muzułmańskich w Rijadzie do wielkiego placu Polaków w Warszawie; od podłogi zgromadzenia koreańskiego do podium Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych; i od Zakazanego Miasta w Pekinie do cienia Mount Rushmore, walczyłem dla was, walczyłem dla waszych rodzin, walczyłem dla naszego kraju. Przede wszystkim walczyłem o Amerykę i wszystko, co ona oznacza – a jest to bezpieczeństwo, siła, duma i wolność.
Teraz, gdy przygotowuję się do przekazania władzy nowej administracji w południe w środę, chcę, abyście wiedzieli, że ruch, który rozpoczęliśmy, dopiero się zaczyna. Nigdy nie było czegoś podobnego. Przekonanie, że naród musi służyć swoim obywatelom, nie osłabnie, lecz zamiast tego z dnia na dzień będzie się umacniać.
Dopóki Amerykanie będą nosić w swoich sercach głęboką i oddaną miłość do kraju, dopóty nie ma rzeczy, której ten naród nie mógłby osiągnąć. Nasze społeczności będą rozkwitać. Nasi ludzie będą prosperować. Nasze tradycje będą pielęgnowane. Nasza wiara będzie silna. A nasza przyszłość będzie jaśniejsza niż kiedykolwiek wcześniej.
Odchodzę z tego majestatycznego miejsca z lojalnym i radosnym sercem, optymistycznym duchem i najwyższą pewnością, że dla naszego kraju i dla naszych dzieci najlepsze jest jeszcze przed nami.
Dziękuję i żegnam. Niech Bóg was błogosławi. Niech Bóg błogosławi Stany Zjednoczone Ameryki.”
whitehouse.gov
.