Szczerze mówiąc, zapomniałam o istnieniu tamponów zapachowych aż do drugiego dnia, kiedy zapomniałam przynieść tamponów do pracy, a współpracowniczka wspaniałomyślnie dała mi jeden ze swoich. I to był jeden z nich. Chociaż doceniłam tę przysługę, przypomniało mi się, że naprawdę nie rozumiem, dlaczego lub jak te rzeczy wciąż istnieją. Dlaczego miałabym potrzebować zapachu wewnątrz mojego kanału pochwy? A jeśli czyjaś pochwa naprawdę pachnie źle, to zwykle jest to znak, że muszą wziąć prysznic lub iść do ob-gyn-rozwiązanie nie jest zwykle dodać jakieś perfumy do mieszanki. Poza tym, czy ktoś naprawdę wolałby, żeby jego pochwa pachniała jak chemiczna imitacja rosochatej łąki, a nie… pochwa?
Spójrz, jeśli jesteś użytkowniczką tamponów zapachowych, to twój wybór. (Ameryka. Wolność.) Ale musimy porozmawiać o tym, dlaczego one istnieją w pierwszej kolejności.
Tampony zapachowe pojawiły się na scenie około 1945 roku, co oznacza, że kobiety używały urządzeń przypominających tampony przez długi czas, zanim jakiś zarząd mężczyzn (tak, właśnie zakładam, że to byli mężczyźni, ale… wiecie, że mam rację) wpadł na pomysł, że kobiety chciały, aby ich miesiączkujące genitalia pachniały jak bukiet róż lub cokolwiek innego. I podczas gdy to może wydawać się dziwne (to nie tak, że ktoś jak dotąd wynalazł produkt, który sprawia, że kutasy pachną jak męskie alpejskie drewno), ale stosunkowo niewinne, kiedy spojrzysz na te tampony przez bardziej feministyczną soczewkę, implikacją jest to, że okres powinien być ukryty – nawet przed samą sobą.
Co prowadzi mnie do mojego kolejnego punktu wściekłości przeciwko tamponom zapachowym: Nikt nie będzie wąchał twojego okresu. Wiele się nad tym zastanawiałam i moja hipoteza jest taka, że jeśli jesteś osobą, która wybiera wodę toaletową „świeże pranie”, to prawdopodobnie nie jesteś osobą, która czuje się na tyle komfortowo ze swoim cyklem, żeby uprawiać seks w czasie okresu lub pozwolić komuś się na sobie położyć, kiedy krwawisz – co oznacza, że najprawdopodobniej nikt nie zbliża nosa do twoich okolic podbrzusza. I z mojego doświadczenia wynika, że zapach krwi miesiączkowej nie jest tak silny, by unosił się w sąsiedniej kabinie, gdy korzystasz z toalety (w tej kwestii, prawdopodobnie nie jest to też zapach tamponu). Więc tak naprawdę, zapach jest tylko dla użytkowników, aby pomóc im odpocząć, że nikt – łącznie z nimi samymi! – nie może wyczuć, co się tam dzieje.
W końcu, po zagłębieniu się w historię tych rzeczy, odeszłam myśląc, że bardziej niż cokolwiek innego, utrwalają one obraźliwe przesłanie kulturowe, że okresy są wstydliwe, brudne lub złe. I pomimo boomu na tampony z bawełny organicznej, tampony zapachowe wciąż są na topie, więc ludzie najwyraźniej wciąż kupują to przesłanie (dosłownie). Nie wspominając o tym, że dodatki w tamponach zapachowych są więcej niż prawdopodobne, że nie są świetne, zdrowotnie.
Gdyby ktoś naprawdę chciał wynaleźć tampon, którego kobiety faktycznie potrzebowały, co powiecie na jeden zasznurowany lekiem, który pomaga przy skurczach? Albo taki, który będzie mi przypominał, kiedy mam okres, żebym nie zapominała przynosić tamponów do pracy? Ale nadal nie jestem na rynku dla jednego, który pachnie jak podróbka Dolce & Gabbanna Blue. To, jak pachną waginy – w każdym tygodniu miesiąca – jest w sam raz.