The song dropped at midnight without any notice in the middle of a global pandemic. Jej czas trwania wynosił 17 minut. Koncentrowała się na zabójstwie prezydenta Johna F. Kennedy’ego i wymieniała wszystkich, od Patsy Cline i Bustera Keatona do Wolfmana Jacka i Stevie Nicks. Następnie trafił do nr 1 na rockowej liście przebojów Billboardu.
Trudno powiedzieć, który z tych aspektów nowego singla Boba Dylana, „Murder Most Foul”, jest najdziwniejszy. I jeszcze jeden dziwny kawałek do rozważań: W rzeczywistości jest to również całkiem niezły utwór, powolny riff na temat mocy muzyki w czasie tragedii.
Wydany cztery tygodnie przed jego 79. urodzinami w niedzielę, „Murder” udowodnił, że największy żyjący bohater kulturowy Minnesoty wciąż potrafi zaskakiwać. Teraz zobaczymy, czy bard zdoła wylądować na swoim szóstym albumie nr 1, gdy „Rough and Rowdy Ways”, jego pierwszy album z oryginalnym materiałem od 2012 roku, pojawi się 19 czerwca.
Oto inne pamiętne niespodzianki z całej 58-letniej kariery Dylana.
Going electric. W 1965 roku na Newport Folk Festival, najgorętszy młody piosenkarz folkowy Ameryki zagrał solowy akustyczny set, a następnie połączył się z elektrycznym zespołem rockowym. Fani buczeli. Dylan i świat muzyczny zostały na zawsze zmienione.
Play me. Wydaje się to nieistotne po tej nowej 17-minutowej epopei, ale długość „Like a Rolling Stone’s” (6:13) była wielkim zmartwieniem dla Columbia Records. Większość piosenek w radiu w 1965 roku miała jeszcze połowę tej długości. Singiel wystartował w klubach tanecznych od razu, mniej lub bardziej zmuszając radio do grania tego, co jest teraz powszechnie uważane za najwspanialszą piosenkę rocka wszech czasów.
Going country. Miłośnik klasycznego twangu po raz pierwszy udał się do Nashville, aby nagrać „Blonde on Blonde” w 1966 roku. Jednak nadal był to lekki szok, kiedy zmienił styl śpiewania, połączył siły z Johnnym Cashem i stworzył spokojne, countrowe brzmienie albumu „Nashville Skyline” w 1969 roku, w burzliwym okresie, kiedy wielu oczekiwało od niego gniewnych rockowych i folkowych piosenek.
Going to the movies. Pożyczając stronę z playbooka Krisa Kristoffersona, Dylan przyjął rolę dramatyczną naprzeciwko Kristoffersona w westernie Sama Peckinpaha „Pat Garrett i Billy the Kid” z 1973 roku. Jak przystało, postać nosiła imię Alias. W każdym razie film ten wprowadził przebój Dylana „Knockin’ on Heaven’s Door” i zapoczątkował karierę filmową, która w późniejszych dekadach stała się jeszcze dziwniejsza (zobacz także: „Renaldo i Clara” z 1978 roku, „Hearts of Fire” z 1987 roku i „Masked and Anonymous” z 2003 roku).
Home recording. Dom na wakacje w Minnesocie w 1974 roku, Dylan nie był w pełni zadowolony z jego nowej płyty już ustawiony do wydania 20 stycznia. Kazał więc swojemu bratu, Davidowi Zimmermanowi, zebrać kilku muzyków z Twin Cities na sesję w Sound 80 w Minneapolis, gdzie ponownie nagrali pięć utworów. Okładki albumów „Blood on the Tracks” były już drukowane bez napisów dla graczy z Minnesoty, więc ich odcisk na ukochanym albumie był mało znany przez wiele lat.
Pop-up tour. Po powrocie na trasę po arenach z zespołem w 1974 roku, triumfująca supergwiazda poszła na małą skalę, robiąc w latach 1975-76 odpowiednik trasy pop-up, grając w skromnych salach w krótkim czasie z cyrkową karawaną z Joan Baez, poetą Allenem Ginsbergiem i innymi kumplami.
Obserwowanie huraganu. Dylan był aktywistą ruchu na rzecz praw obywatelskich od początku lat 60., ale niewielu muzyków zaangażowało się tak aktywnie w sprawę sprawiedliwości – i to z powodzeniem – jak on w przypadku boksera wagi średniej Rubina „Hurricane’a” Cartera, uwięzionego za morderstwo w 1966 roku. Piosenka Dylana „The Hurricane” z 1976 roku i późniejsze koncerty charytatywne pomogły doprowadzić do unieważnienia wyroku skazującego Cartera.
Urodzony na nowo. W prostym zwrocie wiary piosenkarz, który wychował się na country, bluesie i R&B w czasach bar micwy w Hibbing, nagle odnalazł Jezusa i muzykę gospel na „Slow Train Coming” z 1979 roku, pierwszym z trzech tak zwanych albumów born-again Christian. Prawdziwi wyznawcy Dylana zawyli „oy vey.”
Otwieranie skarbców. Po latach prób odpierania powszechnego bootlegowania, Dylan i Columbia dali fanom hurtową dawkę materiału z outtake’ów w postaci „Bootlegs, Vol. 1-3 (Rare & Unreleased 1961-1991)” w 1993 roku. Niespodzianka została tak miło przyjęta, że teraz mają już 15 tomów, w tym zeszłoroczny „Travelin’ Thru, 1967-1969.”
Biding his „Time.” Po albumie „Oh Mercy” z 1989 roku, wydawało się, że czeka go kolejny płodny i twórczy rozkwit, więc ludzie znów drapali się po głowach, gdy w 1992 i 1993 roku wydał dwa albumy z nieoryginalnym materiałem, „Good as I Been to You” i „World Gone Wrong”, akustyczne kolekcje pełne starych folkowych i bluesowych melodii. Twórczy wybuch w końcu nadszedł wraz z przełomową płytą „Time Out of Mind” z 1997 roku, chociaż.
Komercja. Sama myśl o Dylanie występującym w jakiejkolwiek reklamie telewizyjnej była zaskakująca przed 2004 rokiem, kiedy to wprawił w zakłopotanie nawet swoich najbardziej wytrawnych obserwatorów, występując w reklamie Victoria’s Secret. To, że nigdy nie odpowiedział dlaczego – tak jakby nie musiał – czyniło to jeszcze bardziej zabawnym. Krytycy w ten sposób nigdy nie mógł dostać ich majtki w pęczek na kolejnych spotów telewizyjnych z Cadillac i IBM.
Pisanie jego pamiętnik. Po dekadach wymigiwania się od wielu pisarzy, którzy próbowali stworzyć kronikę jego życia, odwrócił się i napisał własną książkę na ten temat. „Chronicles, Vol. 1”, opublikowana w 2004 roku, zdobyła powszechne pochwały za swoją prozę, ale jej dokładność została zakwestionowana, a w rzeczywistości zrodziła tylko więcej pytań dotyczących jego kariery i procesu twórczego. Nie jest to aż tak zaskakujące: Wciąż czekamy na „Vol. 2.”
DJ Dylan. Zawsze stroniący od mediów, Dylan nigdy nie mówił publicznie więcej niż jako DJ w obowiązkowym programie „Theme Time Radio Hour With Your Host Bob Dylan” w radiu satelitarnym XM w 2006 roku. Każda audycja skupiała się na temacie takim jak pogoda, baseball czy matka, a Dylan tworzył apropos piosenek i omawiał je. Z pomocą zespołu badawczego crack, brzmiał jak kompetentny, jeśli czasami krypto DJ.
Holiday love. Wśród jego późnej kariery run wybitnych albumów oryginalnych, dał fanom w 2009 roku z „Christmas in the Heart,” zbiór 15 kasztanów świątecznych wykonane nieoczekiwanie w prostym stylu. Kto by pomyślał, że to taki miękki sentymentalista?
Ol’ Blue Eyes. Po dostarczeniu prawdopodobnie najsilniejszego późnego okresu kariery w historii rocka z pięcioma niezwykłymi albumami (od „Time Out of Mind” z 1997 roku do „Tempest” z 2012 roku), rzucił krzywą piłkę w 2015 roku: album standardów rozsławionych przez Franka Sinatrę, „Shadows in the Night”. Myśląc, że jeden dobry pomysł zasługuje na powtórzenie, wydał jeszcze dwie kolekcje standardów, „Fallen Angels” i trzypłytowy „Triplicate.”
Wypowiedzi. Uhonorowany na gali charytatywnej Grammys’ MusiCares w 2015 roku, wygłosił niezwykłe, bezprecedensowe, 40-minutowe skryptowane przemówienie, w którym podziękował kluczowym osobom w swojej karierze, zganił tych, którzy krytykowali jego głos śpiewający i rozebrał swoje wpływy w konkretnych piosenkach Dylana. Wcześniej był zuchwały i śmiały, ale nigdy tak bezczelnie odkrywczy.
Never Ending? Począwszy od 1988 roku, niegdyś odosobniony Dylan znów wyruszył w trasę i nie ogląda się za siebie. Od tego czasu zagrał wystarczająco dużo koncertów każdego roku, aby jego nieustannie rozwijająca się karawana zyskała przydomek Never-Ending Tour, a w ostatnich latach zebrała jedne z najlepszych recenzji w ciągu imponujących 32 lat działalności.
Jon Bream – 612-673-1719
Chris Riemenschneider – 612-673-4658