Dla tych z nas, którzy tam byli, nie spieszymy się, aby powrócić. Nigdy. Był rok 2008 i gospodarka Stanów Zjednoczonych zrobiła coś, czego większość z nas nigdy wcześniej nie widziała. Pogrążyła się w przysłowiowym syfie i pozostawiła klasę robotniczą stojącą wokół i myślącą: „Co my, kurwa, teraz zrobimy?”. Byliśmy w recesji, finansowym gównie, o którym większość niewolników codziennej harówki ani razu nie pomyślała, że przyjdzie, by ich dobić. Tak więc, podczas gdy naród powoli pogrążał się w kłopotach, miliony pracowników nadal wstawały do pracy każdego ranka, pokładając resztki wiary w dobrą passę, a jednocześnie zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, że jeden zły dzień może sprawić, że pogrążą się w ruinie. I wtedy ten zły dzień nadszedł – jak skurwysyn. Tylko że recesja nie uderzyła w Amerykę od razu, jak dwudziestokilogramowe sanie. Odbijała się od niej powoli, aż w końcu duża część społeczeństwa znalazła się bez pracy. Większość z tych, których to dotknęło, kombinowała, jak sprawić, by ich pieniądze starczyły na tyle długo, by wyjść na prostą. Jedynym problemem było to, że nikt nie wiedział czy lub kiedy ten dzień nadejdzie.
W ciągu pierwszego miesiąca tego szaleństwa, mogłem zobaczyć, że byłem w głębokich tarapatach. Moje finanse były ponure, miałem problemy z zasiłkiem dla bezrobotnych, a w najlepszym wypadku, po załatwieniu tego wszystkiego, miałem otrzymać tylko około 45% mojej regularnej pensji. Tylko trochę więcej niż dwieście dolców tygodniowo.
Place, jednakże, wciąż przychodziły w tym samym karkołomnym tempie. Musiałem opracować plan, jak sobie poradzić za jak najmniejsze pieniądze, żeby mieć pewność, że wyjdę z tego ekonomicznego szamba bez szwanku. Niestety, czynsz i media były w zasadzie zablokowane. Nie miałem innego wyboru, jak tylko pozbyć się tak wielu „dodatków”, jak to tylko możliwe – jak moje prenumeraty magazynu Hustler i Penis Pump of the Month Club – aby utrzymać wydatki na niskim poziomie. Ale to po prostu nie wystarczyło, aby wzmocnić moją dolną linię.
Następnym oczywistym ruchem była zmiana diety, która była bolesna. Oznaczało to koniec ze stekami na grillu, koniec z jadaniem na mieście i picie najtańszego piwa, jakie można sobie wyobrazić. To było dno, albo tak mi się wydawało.
Nie minęło wiele czasu, zanim ciężkie czasy zmieniły się w rozpaczliwe. To był dzień, w którym wyszedłem z supermarketu z niczym więcej niż bochenkiem białego chleba, kilkoma amerykańskimi singlami i paczką kiełbasy bolońskiej. Tak. Byłam spłukana. Na początku myślałem, że usta i dupy wystarczą mi na tydzień lub dłużej, dopóki moje finanse się nie poprawią. Nie wiedziałem, że jedna kanapka bolońska dziennie będzie zakresem mojego żywieniowego spożycia przez następne cztery miesiące.
Teraz, gdy Ameryka wślizgnęła się w kolejną niespodziewaną recesję, z gospodarką będącą najgorszą od czasów Wielkiego Kryzysu, ludzie polegają na rządowej gotówce stymulacyjnej i zasiłkach dla bezrobotnych, aby żyć. Ale te pieniądze nie są jeszcze dostępne dla każdego bezrobotnego obywatela w kraju. Miliony ludzi wciąż czekają na zasiłki od Trumpa, a wielu nie otrzymało jeszcze zgody od swojego stanu, aby zacząć pobierać cotygodniową wypłatę. Dla tych, którzy mieli oszczędności, zanim pluskwa nas zablokowała, oczekiwanie na finansową ulgę nie jest aż tak straszne. To są ci, którzy wygodnie kręcą się po domu, piją, oglądają Netflixa i piszą o tym, jak bardzo się nudzą na portalach społecznościowych. Ale dla tych, którzy mogą mieć tylko 25 dolarów (lub mniej) na swoim koncie czekowym, cała ta sprawa z blokadą nie jest dokładnie ręczną robotą na Dzikiej przejażdżce Pana Ropucha. Te biedne dranie mogą wkrótce znaleźć się w pozycji, w której muszą poświęcić swoją regularną dietę, aby utrzymać je i ich rodziny na powierzchni. Wielu z nich może znaleźć się opierając się na masło orzechowe, tuńczyk lub nawet staromodny bologna sandwich.
Słuchaj, bologna jest amerykański klasyk kulinarny. To najlepsze, co możemy o niej powiedzieć. Jest to peklowana mieszanka wołowiny i wieprzowiny, i tak, jest ona wytwarzana przy użyciu organów, okrawków i innych skrawków znalezionych na podłodze u rzeźnika. Jest to głównie całe to gówno, którego zdrowi ludzie nigdy nie zjedliby w normalnych okolicznościach, sprasowane razem i starannie zapakowane, aby dać złudzenie, że jest jadalne. Doprawia się to różnymi przyprawami (dużą ilością soli i cukru) i środkami utwardzającymi, takimi jak azotan sodu, które mają zapobiegać zatruciom pokarmowym. Niekiedy pokrywa się ją jelitami zwierząt hodowlanych. Więc powiedzieć, że Bolonia jest gówniane mięso, dobrze, że jest dość dokładne.
Bologna była coś, co się drogę do Ameryki przez sposób niemieckiej imigracji. Ma głębokie korzenie w społeczeństwie czerwonych (Midwest, Appalachia) i jest szczególnie rozpowszechniona na południu. Zatrzymaj się w jakiejkolwiek przydrożnej jadłodajni w tych częściach kraju, a trudno będzie Ci znaleźć taką, która nie serwuje jakiejś odmiany kanapki z bolonką. Plus jest stosunkowo łatwy do żucia bez zębów.
Ale większość ludzi uważa, że bolońska jest najbardziej obrzydliwym jedzeniem, jakie mogą kiedykolwiek rzucić w dół starego przełyku, to było kiedyś Rockstar delikatesy wybór tego mięsożernego narodu. Była ogromnie popularna w czasach Wielkiego Kryzysu i wojny, ponieważ była szeroko dostępna i tania jak diabli. W tamtych czasach trudno było znaleźć rzeźnika, który oferowałby preferowane mięsa z górnej półki, takie jak indyk czy rostbef. A nawet jeśli konsument znalazł źródło, pozwolić sobie na to było inną historią.
W pewnym sensie, Bolonia płynie w żyłach Amerykanów. Jest wbudowana w nasze DNA. Ale czy to bezpieczne, a nawet zdrowe, żeby robić to, co ja robiłem w tamtych czasach i jeść tylko kanapki z bolonką?
Nie bardzo.
Niektórzy Amerykanie są teraz mądrzy w kwestii właściwego odżywiania i nie uważają już bolonki za ich ulubione danie kanapkowe. Jest bogata w tłuszcz, sód i cholesterol, i nie ma zbyt wielu witamin i minerałów. W ostateczności jednak, bolończyk jest przyzwoitym źródłem białka. Każda porcja zawiera około 7 gramów. Dodaj do tego plasterek amerykańskiego sera, a zawartość białka w tej nudnej kanapce z bolonką wzrośnie do około 14 gramów. Posmaruj to wszystko majonezem i dodaj do tego jeszcze pół grama białka. Pulverize cholernie rzeczy w blenderze i masz w zasadzie się shake białka Trailer Park.
Większość sklepów spożywczych mają teraz przyzwoity sekcji delikatesów, dzięki czemu zdrowsze opcje, takie jak plasterki indyka i kurczaka, bardziej dostępne niż w czasach minionych. Jedynym powodem do jedzenia bolończyka w dzisiejszych czasach jest to, że przypadkiem osoba rzeczywiście lubi go lub jest spłukana. Jedzenie jednej kanapki dziennie, choć, choć czasami konieczne, aby dostać się przez, nie jest najzdrowszy sposób, aby przejść o tym. Straciłem trzydzieści funtów w ciągu tych czterech miesięcy. Większość mojej masy mięśniowej został zjedzony przez ciało próbuje nie głodować na śmierć, a ja wyszedł patrząc jak bum gotowy, chętny i zdolny do włączyć sztuczki dla zmiany.
Autor Charles Bukowski mówił o Bolonii w jego książce Ham on Rye. Powiedział: „Nic dziwnego, że przez całe życie miałem depresję. Nie otrzymywałem odpowiedniego pożywienia”. Zgadzam się z tym. Chociaż jedzenie bolończyka i innego przetworzonego mięsa jest tanie i technicznie lepsze niż nie jedzenie niczego, to jednak nie jest to dużo. Na dłuższą metę może nawet doprowadzić człowieka do choroby. Bolonia została powiązana z podwyższonym ciśnieniem krwi, chorobami serca, udarem, a nawet rakiem. I nie myślcie ani przez chwilę, że rząd przyjdzie z pomocą, jeśli naród nagle zostanie dotknięty rakiem bolończyka. Nie ma żadnego pakietu stymulacyjnego dla tych, którzy umierają z powodu przedawkowania ust i dupy.
Więc bądźcie ostrożni.
Z jakiegoś powodu bolończyk wciąż powraca. W istocie, w 2009 roku przeżyła mały odrodzenie, kiedy to sprzedaż wzrosła o 125 procent. Ten wzrost był prawdopodobnie spowodowany przez ludzi, takich jak ja, którzy byli na ścisłej diecie recesyjnej i po prostu nie mogli sobie pozwolić na jedzenie czegokolwiek innego. Bolonia nie jest już jednak tylko bardzo tanim posiłkiem dla ubogich. Obecnie trafia do coraz większej liczby restauracji. W ciągu ostatnich kilku lat coraz więcej kulinarnych czarodziejów z całego kraju próbuje włączyć do swojego menu stek dla ubogich. Niektórzy robią to ze względu na nostalgię, a inni dlatego, że uważają, iż mięso zasługuje na rzemieślnicze wariacje. Do diabła, dlaczego nie?
Rozważając surową rzeczywistość czasów, stoi do rozumu, że 2020 może być rokiem, w którym kanapka bolońska czyni jeszcze jeden powrót. To już się dzieje do pewnego stopnia. Robię co w mojej mocy, by trzymać się od niej z daleka. Nie dziękuję, Oscar Mayer! Ale skłamałbym, gdybym powiedział, że cały ten upadek ekonomii nie spowodował mojego PTBS (Post Traumatic Bologna Sandwich Syndrome), aby się zaognić. W tej chwili, to kurczak i łosoś na moim talerzu. Jednak do czasu, gdy nadejdzie sierpień, być może wyjdę ze sklepu pełen bolończyków. I to mnie naprawdę wkurzy.