Hayley Williams mówi, że jej nowe piosenki są zbyt osobiste, aby wydać je z Paramore: „Nie chciałam dawać tego czemuś, co już ma dziedzictwo”.
(Lindsey Byrnes)
Zrobienie solowego albumu nigdy nie było dokładnie częścią planów Williams. Po wydaniu piątego albumu Paramore, „After Laughter” z 2017 roku, i późniejszej trasie koncertowej, wokalistka i jej zespół – współtwórca piosenek i gitarzysta Taylor York i perkusista Zac Farro – zdecydowali, że potrzebują trochę czasu wolnego. Williams planowała pracować nad swoją wegańską i wolną od okrucieństwa linią farb do włosów Good Dye Young, podczas gdy York chciał zająć się produkcją, a Farro zamierzał skupić się na swoim zespole HalfNoise. (Basista Jeremy Davis opuścił zespół pod koniec 2015 roku.)
„Moje ciało było już w rytmie, „OK, jestem gotowa, by znów być kreatywna”, wspomina. „Ale mentalnie i emocjonalnie, nie byłam przygotowana”. Myliła się. „Wszechświat jest o wiele mądrzejszy od tego, a nawet moje ciało jest mądrzejsze od tego” – śmieje się.
W styczniu 2019 roku zaczął wyłaniać się początek projektu, choć ona jeszcze o tym nie wiedziała. Williams właśnie przeniosła swoją babcię do ośrodka rehabilitacyjnego z opieką nad pamięcią po traumatycznym wypadku, kiedy połączyła się z niegdyś basistą Paramore i przyjacielem Joeyem Howardem. Howard właśnie przeszedł przez coś podobnego, a to, co wynikło z rozmowy o ich żalu, stało się „Leave It Alone”, pierwszą piosenką, którą Williams napisała na „Petals for Armor”. Nie była pewna, czy ktokolwiek kiedykolwiek ją usłyszy. „Dopiero gdy skończyliśmy trzecią lub czwartą piosenkę, to było jak, Oh, yeah, to zaczęło się miesiące temu z 'Leave It Alone,'” wspomina.
Z wielu powodów, piosenki, które stworzył Williams nie były odpowiednie dla Paramore. „Te historie są tak osobiste, a ja naprawdę nie chciałem dać tego do czegoś, co, dla mnie, ma już dziedzictwo”. Z Paramore, Williams nie czuje już, że muszą udowadniać swoją wartość. „Kiedy nadejdzie czas na napisanie kolejnej płyty, wrócimy silniejsi” – mówi.
Na razie „Petals for Armor” jest w centrum uwagi Williams. Tytuł odzwierciedla równowagę między twardością i miękkością, z którą Williams mówi, że zmagała się przez ostatnie kilka lat. „To była dla mnie trudna lekcja, ponieważ tak wiele z moich postępów w życiu wynikało z tego, że po prostu wytrzymałam” – mówi. Ale to przestało na nią działać. Musiała zmienić swoje mechanizmy radzenia sobie i sposób, w jaki przetwarzała swoje emocje.
„Mam tendencję do zaprzeczania wielu moich własnych uczuć, a potem wyjdę publicznie na scenę lub cokolwiek i powiem ludziom rzeczy, które tak bardzo chciałabym, żebym mogła zrobić dla siebie”, mówi. Williams chce, by dzieci opuszczały koncert Paramore „czując się zauważone, usłyszane i wzmocnione”. „Ale to nie znaczy, że schodzę ze sceny i wracam do garderoby czując się jak królowa czy coś w tym stylu”, mówi.
Poprzez terapię – a konkretnie rodzaj leczenia zwany EMDR (eye movement desensitization and reprocessing) zalecany podczas odosobnienia, w którym uczestniczyła – Williams była w stanie przetworzyć swoje emocje poprzez wizualizacje.
Dla niej, EMDR było bramą do innych form terapii, które pomogły jej z jej PTSD, czymś, co myślała, że tylko weterani wojenni i ludzie, którzy byli wykorzystywani seksualnie zazwyczaj doświadczali. „Nie doświadczyłam przemocy fizycznej ani seksualnej z pierwszej ręki, ale byłam w jej pobliżu i było to bardzo rozpowszechnione przez całe pokolenie” – mówi. Potem zdała sobie sprawę, że są rzeczy, na które miała podświadomy wpływ, „kiedy jesteśmy w łonie matki lub kiedy dorastamy w tym środowisku.”
„You couple that with some of the experiences I had in a pretty toxic relationship for 10 very formative years of my young womanhood” – odnosząc się do New Found Glory’s Chad Gilbert, z którym rozwiodła się w 2017 roku – „I myślę, że jak tam było po prostu dużo s- nie wiedziałem jak nazwać.”
Podczas jednej ze swoich sesji EMDR – w których nadal bierze udział – zobaczyła to, co stałoby się źródłem inspiracji dla jej albumu: kwiaty wyłaniające się z jej ciała. „To nie było piękne” – wspomina. „To było makabryczne i bolesne”. Zaczęła zdawać sobie sprawę, że bycie miękką i bezbronną jest tak samo potężne, jak wszystkie górnolotne wokalizy, które wykonywała na scenie. „Myślę, że możliwość powiedzenia swojej prawdy, bez ogródek i spokojnie, jest bardziej skuteczna, niż roztkliwianie się nad nią i krzyczenie o niej” – mówi.
Pomimo, że Williams nadal zmaga się z depresją i lękami, uważała, że ważne jest, aby fani mogli śledzić linię fabularną na „Petals for Armor” i doświadczać rozwoju i postępu postaci, dlatego podzieliła album na trzy części lub EP-ki. „Chcemy być w stanie zobaczyć, jak nasi przyjaciele lub bliscy przechodzą przez coś i wychodzą z tego drugim końcem silniejsi” – mówi. „Nie oznacza to, że jest to idealne, ale oznacza po prostu lepszą wersję.”
W przypadku tego albumu oznaczało to odkrywanie surowych szczegółów jej związku z Gilbertem i uporządkowanie jej traumy. Na funkowym „Dead Horse” Williams wyszczególnia ich walki i wstyd, który ją sparaliżował. Williams przyznaje, że na początku ich związku była tą drugą kobietą, a pod koniec – tą zdradzaną. „Zrobiłem moje łóżko, prawda?” Williams mówi.
Williams od tego czasu urosła i poznała siebie na nowo. „Byłem po prostu jednym wielkim niedopasowaniem osoby, a ja miałem wiele dobrych rzeczy, które chciałem dać. Miałam dużo energii, ale nie miałam nic dla siebie. Przede wszystkim nie miałam prawdziwego szacunku dla siebie, ponieważ nie prosiłam ani nie wymagałam szacunku od bliskich mi osób” – wspomina.
Kiedy pisała „Simmer”, mrożący krew w żyłach główny singiel z „Petals for Armor”, Williams mówi, że „pierwszą rzeczą, która przyszła mi do głowy, była wściekłość”. „Rage is a quiet thing” śpiewa, „You think that you’ve been tamed it / But it’s just lying in wait”. Kiedy zaczęła pozwalać mu się uwolnić, wszystko zaczęło się rozplątywać. „Mój gniew był dla mnie takim źródłem ulgi przez całe życie” – mówi. W tym samym czasie, drugi wers piosenki ewoluował w bardziej uniwersalne uczucie gniewu pobudzone przez bliskie jej kobiety i ruch #MeToo. „Każda kobieta w mojej rodzinie doświadczyła dość przerażających nadużyć z rąk mężczyzn”, mówi.
Paramore występuje na corocznym koncercie KIIS-FM’s annual Wango Tango, 2014.
(Brian van der Brug / Los Angeles Times)
Williams uważa się za „bardzo szczęśliwy i rzadki przypadek”, w którym nie ma żadnych „historii grozy” z mężczyznami. Mimo to, wyjaśnia: „Na scenie cały czas rzucano we mnie prezerwatywami, a ludzie krzyczeli: 'S-. Ty nie zdejmujesz swojego topu.” Williams nie była gotowa, aby pozwolić komuś zawstydzić ją w ten sposób, więc ratowała się comebackiem. „Moim celem każdej nocy na scenie było bycie twardszym lub lepszym i szybszym z tym i pluć dalej,” mówi.
Wciąż ognista główna wokalistka jest teraz w Nashville, rozwiedziona i robi coś, czego nie robiła od ponad dekady: randkuje. Podczas gdy ona nie odważyła się na Tinder lub OkCupid, jest szczęśliwa, że to działa dla innych ludzi. „Nie planuję tego robić, ale czuję się bardzo komfortowo, gdy słyszę, jak ludzie mówią mi, że poznali swojego partnera na aplikacji randkowej” – mówi. Opisuje swoje własne doświadczenia z randkami jako „bardzo autosabotaż”, ale jest to coś, nad czym nadal pracuje w terapii. „Naprawdę mam głębokie pragnienie stworzenia domu z partnerem, globalne ocieplenie i COVID-19 niech będą przeklęte. Chciałabym pewnego dnia zostać mamą,” mówi.
Ale życie jest w dużej mierze wstrzymane w tej chwili, a dostanie „Petals for Armor” w ramiona jej fanów – tych, którzy są z nią od początku istnienia Paramore – jest jej priorytetem. Jest w domu, składając specjalny cyfrowy koncert dla fanów, którzy kupili bilety na jej teraz przełożoną trasę.
Podczas gdy data livestream nie jest ustalona, Williams planuje zagrać na gitarze na scenie po raz pierwszy od czasu, gdy miała około 15 lub 16 lat. „To brzmi obrzydliwie”, mówi, „ale pragnę tego zapachu bycia w spoconym pokoju z innymi istotami ludzkimi, kiedy wszyscy śpiewają lub płaczą lub śmieją się i tańczą. Bardzo mi tego teraz brakuje.”
.