Cóż, F/SN zostało wyemitowane w 2006 roku, więc nie jestem pewien czy powinienem nazywać to „końcem sezonu”, ale uznałem, że będę trzymał się konwencji.
Niedawno natknąłem się na walkę Archer vs Berserker na YouTube i tak zła jak walka była, muzyka w niej zainteresowała mnie oryginalną adaptacją trasy Fate. Postanowiłem więc ją obejrzeć. Było zaskakująco dobrze i nie tak źle jak wszyscy mi się wydawało. Wciąż jednak miało swoją sprawiedliwą część wad.
To jest jedno z tych niesamowicie ikonicznych ujęć anime.
Najbardziej zła rzecz: Oprawa wizualna
Fabulous Archer
Sceny walki w F/SN nie wyglądają zbyt dobrze. Różnią się w zależności od walki, ale niektóre z nich, jak Archer vs Berserker przedstawiają postacie, które w zasadzie stoją w miejscu przed wykonaniem jednego skoku. Kilka z tych lepszych ma jednak trochę więcej ruchu. Nie mogę tak naprawdę winić F/SN za bardzo za animację. Wyemitowano ją 9 lat temu i nie mam pojęcia jak wyglądała wtedy dobra animacja (zdecydowanie lepiej niż ta, ale jak bardzo jest to dla mnie niejasne).
Jeśli wykluczysz niektóre walki i sporadyczne sceny z figurkami, większość F/SN nie wygląda tak źle. Przynajmniej da się to oglądać, a niektóre zdjęcia są całkiem niezłe. Podoba mi się jak gra z oświetleniem w wielu scenach i naprawdę podoba mi się jak nie trzyma się „wszyscy są ponurzy i poważni”, zamiast tego wybierając dość często głupkowatą mimikę twarzy.
Najbardziej zła rzecz: Emiya Shirou
Słyszałam, że Emiya z trasy Fate był najgorszym Emiyą. W pewnym stopniu jest to prawda.
Początek anime ma dość dużo „nie, Saber, jesteś dziewczyną, nie powinnaś walczyć i zostać zraniona” i to staje się irytujące. Szkoda mi było Saber i tego, że została przywołana przez bezużytecznego mistrza. Emiya poprawia się trochę, gdy przywołuje Saber podczas walki z Riderem i przyznaje, że tak, mimo wszystko potrzebuje jej pomocy. Po tej walce, Shirou zaczyna walczyć z Saber, ale nadal nalega na bycie jej obrońcą, co jest raczej głupie. On nadal nalega, że Saber nie powinna walczyć, chyba że musi.
Nadmiernie rycerska natura Shirou nadal jest irytująca przez cały czas, ale on staje się lepszy. Gdzieś wzdłuż linii (pod koniec), on naprawdę zaczyna troszczyć się o Saber w bardziej autentyczny sposób. Zaczyna szanować jej życzenia, nawet jeśli są sprzeczne z jego własnymi. Podobało mi się to. Podobało mi się, że Shirou faktycznie trochę dorósł pod koniec i stał się o wiele bardziej tolerancyjny. Shirou, którego widzimy na końcu jest prawdziwym ulepszeniem Shirou, którego widzimy wcześniej.
W najgorszym momencie, Shirou z trasy Losu jest o wiele mniej znośny niż Shirou z UBW, ale w najlepszym, Shirou z Losu jest bardziej dynamiczny i interesujący. W UBW, Shirou mówi się, że jest idiotą, ale odmawia zmiany, ponieważ jest upartym mułem. W anime Fate, Shirou się zmienia i co ważniejsze, to on mówi innym (głównie Saber), że są głupi i muszą porzucić swoje ideały. Jest to interesujący kontrast i pochodząc z UBW, nie mogłam nie być zafascynowana tym, jak bardzo Shirou różni się od Shirou z trasy Fate.
Najbardziej zła rzecz: Słaba Saber & Saber in Love
Ogólna skarga na trasę Fate (zwłaszcza przez fanów Saber) jest taka, że Saber została tutaj całkowicie źle potraktowana. Nie dano jej trasy, na którą zasługiwała. Muszę się z tym zgodzić. Saber przywołana tutaj jest słaba. Przywiązana do bezużytecznego mistrza, nie ma prawie żadnej many. Pojedyncze użycie jej wielkiego ataku kładzie ją do łóżka. Fabuła co prawda podaje „powody” jej słabości: przywołana przez bezużytecznego maga, nie jest kompletnym sługą, etc, etc. Ale szczerze mówiąc, po prostu nie powinna była uczynić jej tak słabą w pierwszej kolejności.
Słabość Saber służy tylko jednemu celowi, a jest nim sprawienie, by Shirou wyglądał lepiej. Nie chodzi o to, że Shirou wygląda na silniejszego, ale o to, że ma więcej okazji, by jej pomóc. Ma więcej okazji, by wbić w nią swoją narrację „Saber, nie walcz!”. I oczywiście, oczarowana tym, jak bardzo Shirou się o nią troszczy, Saber w końcu się w nim zakochuje. Yay! /s
Najzabawniejsze jest to, że pod koniec serii, Saber nie jest już słaba (a przynajmniej nie tak słaba). Przechodzi ten rytuał z Rin i dostaje Avalon i takie tam, więc może wystrzelić kilka Excaliberów bez umierania. Dlaczego nie mogłaby być tak silna od samego początku? Albo, nawet jeśli upierasz się przy przestrzeganiu zasad, mogła zostać wzmocniona krótko po jej przywołaniu. Nie powinna być tak długo trzymana w słabości. To było głupie i nie przysłużyło się najważniejszej postaci F/SN.
Podobnie, rumiana Saber w miłości była okropna. Wcześniej jest scena, gdy Shirou wchodzi do Saber, a ona na to „nie przejmuj się widokiem nagiego ciała sługi”. Później on robi to samo, a ona na to „nie chciałabyś widzieć tego umięśnionego, niekobiecego ciała”. To była chyba najgorsza scena w całym anime. Nawet nie żartuję. Straszna!!! Dlaczego kazałaś Saber powiedzieć coś takiego.
Dobra rzecz: Wyraz twarzy & Gafy
F/SN UBW miało wiele niesamowitych twarzy Rin i kilka dobrych twarzy Shirou, jak również kilka naprawdę smutnych twarzy Archera. Twarze w F/SN (2006) były o wiele bardziej przerysowane i często bardzo głupie. Najlepsze miny były oczywiście robione przez Taigę. Lubię tę głupkowatą, dziecięcą stronę F/SN. UBW było bardzo kliniczne i jakby zimne. UBW było ogólnie lepszą serią, ale muszę przyznać, że F/SN (2006) ma w sobie trochę tego „uroku anime”, który większość z nas tak bardzo lubi.
Niesamowita rzecz: Muzyka
Wspominałem o tym wcześniej, ale jednym z powodów, dla których zacząłem oglądać F/SN (2006) była muzyka w walce Archer vs Berserker, która była tak dobra, a komentarze do filmu zdawały się sugerować, że ta wersja Fate ma niesamowitą muzykę.
Nie byłem zawiedziony muzyką. Była naprawdę dobra. Nie zamierzam twierdzić, że F/Z czy F/SN UBW miały złą muzykę, ale muzyka w F/SN (2006) była o wiele bardziej widoczna. UBW zdecydowało się na bardzo subtelne podejście do muzyki. Wiele anime nie miało tła muzycznego, a jeśli już było, to było to naprawdę tło muzyczne. Muzyka w UBW jest jak cienka warstwa czekolady, która sprawia, że ciasto jest lepsze, ale nigdy nie jest najważniejszą rzeczą w torcie. Muzyka w F/SN (2006) jest jak wiadro pełne bitej śmietany wylanej na wierzch, która zagłusza wszystko inne, ale wiecie co? Bita śmietana jest pyszna, więc działa!
Było wiele scen w F/SN (2006), gdzie byłbym zadowolony po prostu zamknąć oczy i słuchać muzyki. Rzeczy na ekranie nie były tak interesujące i tak ważne, więc to naprawdę nie byłaby wielka strata, gdybyś to zrobił. Piosenki otwierające i kończące są również bardzo dobre.
Myślę, że moim osobistym ulubionym utworem jest Fuya no Yousei, ale naturalnie jestem również wielką fanką Emiyi Kenji Kawai’a. (Sposób w jaki Fuya no Yousei i Emiya zostały użyte w walce z Archerem był fenomenalny. To był jeden z moich ulubionych momentów anime w tym roku.)
Mixed Bag: Shirou x Saber &Rozstrzygnięcie Saber
Jak już wcześniej zaznaczono, nie byłam fanką zakochania się Saber. Nie byłam też fanką zakochanego Shirou przez znaczną część jego kadencji. I jeśli mam być szczera, to nie chciałam w ogóle wspierać Shirou x Saber. Shirou x Rin nie jest świetne, ale jest lepsze niż Shirou x Saber, choćby dlatego, że jest bardziej korzystne dla obu stron. Mam nadzieję, że Shirou x Sakura zakończy się naprawdę dobrze, ale nie zamierzam robić sobie nadziei. W każdym razie, nie cieszyłam się na pączkujący romans między Shirou i Saber.
I miałam trochę racji. Ich związek był głupi, Shirou mówił o tym, że Saber nie powinna walczyć i że ją kocha, a Saber twierdziła, że będzie walczyć i że Shirou nie powinien mieć nic do powiedzenia w jej życiu. Nie był to dobry związek, ale, ale, ale…. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie było żadnych dobrych momentów.
Nie był to tak naprawdę upragniony uścisk, ale ehhh, słodki chociaż.
Nie, było kilka, bardzo czułych momentów, które dla mnie były autentycznie słodkie. Podobał mi się odcinek z randką (odcinek 20) i podczas gdy Shirou opowiadał wiele miłosnych bzdur pod koniec, miał rację co do głupiego ideału Saber, która chciała powtórzyć wybór króla. Shirou miał rację w tym, że Saber tak naprawdę nie była nic winna swoim ludziom. Nienawidzę tego przyznawać, ale nawet ten uścisk i pocałunek były w pewnym sensie słodkie. Ich związek zdecydowanie się poprawił od tego momentu, a był najlepszy, kiedy Shirou i Saber zdali sobie sprawę z prawdy o tym, co powinni zrobić i czego chcą.
Shirou już wcześniej zdał sobie sprawę, że chciał tylko, aby Saber trzymała się w pobliżu, ale pod koniec zdał sobie sprawę, że jego marzenie było głupie. Saber nie należała tutaj i naprawdę chciała wrócić. Nawet jeśli nie chciała ratować swojego kraju, musiała wrócić. Co ważniejsze, Shirou zdał sobie sprawę, że nie powinien był sprzeciwiać się jej woli i iść przeciwko niej. Saber zdała sobie sprawę, że nie tylko jej życzenie nie może zostać spełnione, ale że było to głupie życzenie, ponieważ Saber zrobiła wszystko co w jej mocy. Została królem i choć czuła, że nie oddała sprawiedliwości swojemu krajowi (co wcale nie było prawdą), to bezwzględnie dotrzymała swojej przysięgi. Te uświadomienia w połączeniu z faktem, że Graal był bezużyteczny i zły pobudziły ostatni mały kawałek i to było naprawdę dobre.
Zarówno Shirou jak i Saber zdali sobie sprawę, że nie mogą się trzymać i pogodzili się z tym. Jasne, końcowe walki były głupie (Shirou pokonał klątwę, którą miał jego ojciec, co było wzruszające), ale rozwiązanie znalezione przez nich na końcu nie było ani złe, ani głupie. I came to respect them for that.
Naprawdę podobała mi się scena pożegnania Saber. Część „kocham cię” nie była tak naprawdę konieczna, ale jak mogłam, jako widz, nie zakochać się w Saber, kiedy tak stała i się żegnała? Podobnie podobało mi się to, jak Shirou pogodził się z Saber. Szybko pogodził się z faktem, że już jej więcej nie zobaczy, jak również z tym, że wkrótce zapomni o niej wszystko poza tym, że ją kochał. To sprawiło, że nabrałam trochę szacunku do pana Carrot.
Awesome Thing : The end of a King’s Dream
Bardzo podoba mi się kontrast między tym a pierwszym obrazkiem w tym poście. Zmartwychwstały, niespokojny król kontra ten, który w końcu odnalazł spokój.
Dołączę do dużej liczby ludzi, którzy chcą przebudowanej trasy Fate i jej lepszej adaptacji, która oddaje sprawiedliwość ulubionemu królowi wszystkich. W każdym razie weźcie trasę Fate, usuńcie bezużyteczne romansidła, usuńcie rycerskość Shirou, usuńcie słabość Saber i zróbcie to wszystko dobrze. Ale proszę, cokolwiek zrobisz, nie usuwaj zakończenia Artura.
Jeśli czytałaś moje poprzednie posty związane z Fate, prawdopodobnie już o tym wiesz, ale absolutnie kocham bohaterskie śmierci. W UBW, kochałem ostatnią szarżę Heraklesa. Uwielbiam ostatnią postawę Lancera. Uwielbiam pożegnanie Hero Emiyi. W F/SN (2006) kochałem koniec Archera, gdzie Illya był zmuszony przyznać się do swoich umiejętności. Uwielbiam legendy, które kończą się bohaterską śmiercią. Uwielbiam historie, w których wielki przywódca wydaje ostatni rozkaz, albo takie, w których przepracowany bohater w końcu odnajduje spokój. Uwielbiam ten rodzaj bohaterskiego nonsensu.
Więc możecie sobie wyobrazić, jak bardzo podobały mi się ostatnie chwile Artura. Król Artur, nigdy tak naprawdę nie umarł, wrócił do swoich czasów, gdzie budzi się ze snu. Umierając od śmiertelnej rany zadanej przez Mordreda (jej córkę), Artur wydaje ostatni rozkaz swojemu wiernemu rycerzowi, Sir Bedivere. Bedivere jest posłuszny temu ostatecznemu rozkazowi (cieszę się, że odbiegli od legendy, gdzie Bedivere dwukrotnie nie słucha rozkazu) i wraca oddawszy wielki miecz Pani Jeziora. Król Artur zadowolony, że jej miecz został zwrócony, zadowolony, że zrobił wszystko, co w jego mocy dla swojego kraju, wreszcie znajduje spokój i wieczny odpoczynek.
BWAA. Sniff. Sniff. TO BYŁO TAKIE SMUTNE I DOSKONAŁE. Smutne tło muzyczne było całkowicie w porządku i reakcje Bedivere też były idealne. Zbliżam się do płaczu na samą myśl o tym. Przepraszam, jestem taka słaba. Nie mogę sobie poradzić z takimi rzeczami. Głupi los. Nie powinnam czuć tego rodzaju radosnego smutku.
Każda seria Fate ma wiele chybionych i kilka trafionych, ale kiedy trafia w te moje słabe punkty Chuuni, cholernie mocno w nie uderza.