Miałam 16 lat, kiedy weszłam pod prysznic pewnego ranka i poczułam, że moja skóra zaczyna mrowić. Założyłam, że woda jest zbyt gorąca, więc zmniejszyłam temperaturę. Ale wtedy zaczęło mi dzwonić w uszach, a w głowie zaczęło mi pulsować. Wziąłem kilka głębokich oddechów, oparłem się o ścianę i powoli osunąłem się na kolana. Próbowałem potrząsać głową w przód i w tył, myśląc, że uda mi się z tego wybrnąć. Ale nie. W mgnieniu oka leżałem na podłodze pod prysznicem, a woda biła na mnie z góry. Ledwo mogłem myśleć. Potem wszystko stało się czarne.
„To wtedy zdecydowałam, że chcę być popularna, szczęśliwa i gorąca.”
To wszystko zaczęło się w szóstej klasie. Najpierw moje hormony eksplodowały i zamieniły moją twarz w pizzę. Potem moja matka zabrała mnie do okulisty, który wyposażył mnie w parę okularów w kształcie butelki po coli. Na domiar złego, stałem się „wieprzkiem” – wielkim, grubo ciosanym, mierzącym 2 metry, ważącym 145 funtów Moon Pie w dżinsach o rozmiarze 14 z elastycznym paskiem w talii. To oznaczało, że spędzałam sobotnie noce samotnie, wykonując czynności „grubej dziewczyny”, takie jak czytanie powieści romantycznych i jedzenie chipsów ziemniaczanych, zastanawiając się, czy kiedykolwiek będę miała chłopaka.
Kiedy budziłam się w środku nocy, schodziłam na dół, by znaleźć mamę siedzącą w kuchni, gotową pocieszyć mnie, rozsmarowując masło orzechowe między dwoma krakersami Ritz. „Chcesz kanapkę?” – pytała z miłością. Przez całe życie byłem gruby, dzięki zdrowemu apetytowi i hojnej południowej kuchni mojej mamy.
Szkoła publiczna w Burlington, w Karolinie Północnej, tylko wzmocniła moją niepewność. Pojawianie się każdego dnia było jak skok do zbiornika z rekinami wypełnionego słodkimi cheerleaderkami. Pływałam z nimi od przedszkola. A raczej to one pływały, a ja tylko płynęłam jak wielka, gruba boja. Ale pewnego piątku na lekcji gimnastyki, w dziewiątej klasie, coś się zmieniło. Kiedy starałam się ukryć swoje twarogowe uda przed spojrzeniami chudych dziewczyn, ktoś krzyknął: „Wszyscy do kaczek – nadchodzi grzmot!”. To wtedy zdecydowałam, że chcę być popularna, szczęśliwa i gorąca… co w rozumieniu dziewczyn oznaczało chudość. Gruby ja musiał umrzeć.
Najpierw spróbowałem zwykłej diety. Jadłam beztłuszczowe mięso na lunch i zupę z makaronem z kurczaka. Próbowałam nawet „diety maślanki i chleba kukurydzianego” mojej babci Ruth, która, naturalnie, była bardziej smaczna niż skuteczna. Nic nie działało. Potrzebowałam czegoś bardziej drastycznego. Potrzebowałam inspiracji. Potrzebowałem głównej motywacji, aby przekształcić się w svelte Southern belle.
Moja odpowiedź przyszła w formie premier, all-girls boarding school w Winston-Salem, North Carolina. To był dom dla niektórych z najbardziej cenionych debiutantek Południa, które oficjalnie wkraczają do społeczeństwa jak małe damy na wystawnych balach powitalnych. Nigdy nie myślałam o sobie jak o materiale na debiutantkę, wystrojoną w atłas i koronki, tańczącą z moim tatusiem przed zaprezentowaniem się społeczeństwu na wytwornym balu. Ale kiedy zapisałam się do tej szkoły w wieku 15 lat, moje myślenie zaczęło się zmieniać. Dziesiąta klasa była zupełnie nowym światem, pełnym nocnych pogawędek z moją współlokatorką i nową najlepszą przyjaciółką. Zaczęłam czuć się mniej samotna.
Pewnego dnia, po wysłuchaniu mojego marudzenia na temat mojej wagi po raz setny, moja współlokatorka zaproponowała rozwiązanie: małą różową tabletkę – środek przeczyszczający. „To zmieni twoje życie”, powiedziała. Później tej nocy stał się cud. Moje mięśnie płonęły, żołądek skurczył się, a to, co wydawało mi się połową mojej wagi w wodzie, spłynęło do toalety. Kiedy spojrzałam w lustro w łazience, byłam zdumiona. Mój brzuch wydawał się wyraźnie bardziej płaski. Przez sekundę, gruba dziewczyna wewnątrz mnie poczuła się prawie…ładna.
Po tym, zaczęłam brać środki przeczyszczające każdego dnia. Tabletki były jak Excalibur w moich rękach. Z ich pomocą zaczęłam toczyć wojnę z tłuszczem. Tak, musiałam nieustannie biegać do toalety, co wymuszało wszelkiego rodzaju oszustwa, aby wydostać się z klasy. Jestem pewna, że moi nauczyciele byli podejrzliwi, ale nikt nigdy nie zadzwonił do moich rodziców ani nie wspomniał dziekanowi o moich częstych przerwach w łazience. Zamiast tego, w miarę upływu tygodni i zrzucania kilogramów, wszyscy mnie komplementowali. Moje stopnie się poprawiały, czułam się bardziej pewna siebie, a chłopcy na ulicy zaczęli mnie zauważać.
Czując się zainspirowana, postanowiłam przenieść moją misję na nowy poziom – ograniczając jedzenie, które jadłam. Zaczęłam omijać śniadania; na lunch jadłam tylko filiżankę płatków z otrębami, uzupełnionych najmniejszą możliwą ilością chudego mleka. Kolacja nie była dozwolona, ponieważ nie mogłam spalić kalorii przed snem. Moje nowe grono przyjaciół poradziło mi również, abym połączyła środki przeczyszczające z czarną kawą – diuretykiem, który wypłukałby nadmiar wody z mojego organizmu i pomógł mi schudnąć. Oczywiście, kawa plus środki przeczyszczające sprawiły, że wizyty w łazience stały się bardziej konieczne niż kiedykolwiek. „Musisz nauczyć się wstrzymywać alkohol” – mówili moi przyjaciele. Cały czas burczało mi w brzuchu, więc kumple kazali mi żuć miętowe cukierki. Żucie ich oszukuje twój żołądek, aby zarejestrował cukier jako pokarm, więc twoje mięśnie przestają burczeć, a przynajmniej tak mi powiedziano.
„Zacząłem rezygnować ze śniadania; na lunch jadłem tylko filiżankę płatków z otrębami, zwieńczoną najmniejszą możliwą ilością chudego mleka.”
Z biegiem miesięcy obserwowałem, jak moja waga spada na skali – 130 funtów, potem 123, 117, 110. Byłam podekscytowana. Jednak jakoś nigdy mi to nie wystarczało. Kiedy kilka dziewczyn z mojej klasy angielskiego AP nauczyło mnie kolejnej sztuczki, dzięki której moje ciało stało się pełne środków przeczyszczających, z całego serca przyjęłam ten pomysł. Pokazały mi, jak otworzyć na parze małą niebieską paczuszkę słodzika Equal i wypełnić ją drobno zmielonymi środkami przeczyszczającymi. Myślenie było takie: Mogłabym trzymać w torebce zapas tych opakowań Equal i posypywać nimi płatki śniadaniowe, kawę lub herbatę w każdej chwili – na oczach moich nauczycieli. Moi przyjaciele i ja uważaliśmy, że jesteśmy niewiarygodnie sprytni. Tak, mogłyśmy po prostu łyknąć tabletkę na osobności w toalecie, ale to był prawdziwy podstęp. Fajnie.
Wierzcie lub nie, w końcu udało mi się zejść do około 150 kalorii dziennie. Liczyłem kalorie w mojej głowie na zajęciach: sok grejpfrutowy, 32 kalorie; chude mleko, 20 kalorii; płatki z otrębami, 100 kalorii. Jeśli zaczynałem fantazjować o czekoladzie, wygrzebywałem z kieszeni cukierniczkę Equal i połykałem jej zawartość na sucho. Kiedy proszek zaczynał działać, moje mięśnie żołądka nagle się zaciskały i czułem mdłości, ale także ulgę. I silny. I głód. Zawsze głodny, gdy patrzyłem na płatki z otrębami, których moje ciało nie zdążyło strawić, jak zanurzają się, wirują i znikają w toalecie.
Kilka miesięcy później znów podniosłem stawkę: Zacząłem biegać sprintem cztery mile pod górę, pięć razy w tygodniu. Podejrzewałem, że moi rodzice wiedzieli, że coś jest strasznie nie tak, ale nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Mój tata wspominał, że „ważyłem jakieś sto funtów, byłem przemoczony”, ale to wszystko, do czego się posunął. Może czuł, że konfrontacja ze mną pogorszyłaby sytuację. Może nie chciał mnie przestraszyć ani sprawić, żebym poczuł się zaatakowany. Wiedziałam tylko, że wygrywam wojnę. Gruba dziewczyna powoli się rozpływała, jak Zła Czarownica z Zachodu. Teraz, przy wadze 103 funtów, przeszukiwałam centrum handlowe w poszukiwaniu seksownych topów, wysokich obcasów i chudych dżinsów. Po raz pierwszy w życiu czułam, że jest mi gorąco. Ku mojej radości słyszałam, jak niektóre starsze dziewczyny w szkole szeptały: „Jaki jest jej sekret?”
Moich sekretów było wiele. I wciąż rosły. Pewna dziewczyna z klasy biologicznej nauczyła mnie doskonałego ćwiczenia: Wciągnij powietrze tak głęboko, jak tylko potrafisz, napinając mięśnie brzucha, aby jak najbardziej zmniejszyć obwód talii. Następnie wypchnij całe powietrze z płuc. Licz do 10 – albo do momentu, aż zakręci ci się w głowie. A potem powtórz. Powiedziała, że to ujędrni i zdefiniuje moje szybko kurczące się mięśnie brzucha.
Wykonywałam te ćwiczenia cztery razy dziennie- raz rano przed zajęciami, dwa razy po obiedzie i raz przed snem. Po zakończeniu mierzyłem swój brzuch, obejmując jedną ręką każdą stronę talii. Jeśli moje jelito rozciągało się poza granice kciuka i palca wskazującego, karałam się. Dzisiaj tylko pół filiżanki płatków z otrębami – bez mleka.
Urodzona perfekcjonistka i uwielbiająca ludzi, byłam zdeterminowana, by stać się tak chuda i doskonała, jak to tylko możliwe. Z dala od mojej matki, która czule wychowała mnie na tuczących pokarmach, takich jak ciasto cytrynowe bezowe, tosty z serem, kasza z masłem, bekon, stek w stylu wiejskim polany sosem i kremowa wołowina posmarowana na kromkach chleba, nie czułem już, że muszę ją zadowolić, doceniając jedzenie, które tak starannie przygotowała.
Wzmocniłam swoją samokontrolę, zaliczając testy i wstępując do klubów. Stałabym się idealną południową damą. Rzeczywiście, do 11 klasy, uderzył idealny rozmiar 2. Chłopcy uśmiechali się do mnie; dorośli mężczyźni gapili się z samochodów. Poznałam przystojnego 21-letniego chłopaka przez moją ciotkę i zaprosiłam go na mój bal gimnazjalny.
Nie zawsze było tak lekko. Tamtej wiosny spędziłam studniówkową noc w toalecie. Wkrótce potem mój żołądek przestał reagować na dwie tabletki dziennie. Teraz mój organizm potrzebował czterech, żeby działać. Lunche z przyjaciółmi na stołówce zamieniły się w odosobnione imprezy w moim pokoju. Jasne, moi przyjaciele też byli na środkach przeczyszczających, ale ja doprowadziłem moje poszukiwania do znacznie głębszego ekstremum. Zainstalowałam w swoim pokoju mini lodówkę, wmawiając sobie, że to po to, by mleko było świeże. Ale tak naprawdę, po prostu nie chciałam już jeść przy nikim. Zaczęłam popadać w paranoję i bałam się, że będę oceniana – nawet przez te same dziewczyny, które uczyły mnie moich sztuczek.
Doszło do tego, że nie mogłam się skupić na niczym innym, jak tylko na jedzeniu – lub nie jedzeniu. Często miałem zawroty głowy, zawroty głowy i marzyłem; wizje Dawson’s Creek przepływały przez moją głowę podczas lekcji historii. Jednak bez względu na to, jak patrzyłam w lustro, dziewczyna, którą tam widziałam, nie wydawała się wystarczająco szczupła. Nie mogłam dostrzec skóry i kości, którymi się stałam. Dziewczyny, które za moimi plecami nazywały mnie „Anna-rexic”? One były po prostu zazdrosne. I znowu, nikt się nie odezwał. Nikt nie odważył się wyrazić dezaprobaty lub powiedzieć byłej grubej dziewczynie, że posunęła się za daleko.
Po półtora roku mojej sztywnej rutyny, moja misja w końcu dobiegła końca. Tego fatalnego ranka pod prysznicem straciłam przytomność. Nie wiem, ile czasu minęło, zanim uratował mnie mój współlokator, budząc mnie i stawiając na nogi. Miałam szczęście; mogłam się utopić, zapaść w śpiączkę lub nastąpiło zatrzymanie akcji serca. Pozbawiłam moje ciało wszystkich składników odżywczych i elektrolitów, których potrzebowało do funkcjonowania. „Anno, wszystko będzie dobrze” – wyszeptała moja współlokatorka. Przez krótką chwilę pomyślałam sobie: „Przynajmniej umarłabym chuda.
Moja współlokatorka i ja trzymałyśmy ten incydent jako nasz mały sekret. Byłem zbyt umartwiony, aby wyznać moje zaburzenia odżywiania do moich rodziców lub nauczycieli. Czułem się przerażony bycia wysłany off do odwyku lub wyrzucony ze szkoły. Ale ten dzień zmienił rzeczy dla mnie – to był mój wake-up call. Obiecałam sobie: Nigdy więcej. Nigdy więcej nie będę ryzykować życia tylko po to, żeby być szczupłą.
Oczywiście, nie byłam w stanie zmienić swoich nawyków z dnia na dzień. Podczas gdy spłukałem moje środki przeczyszczające i pakiety Equal, nadal walczyłem podczas moich lat studiów, głównie z nadmiernym wysiłkiem fizycznym. I nigdy nie szukałem profesjonalnej lub rodzicielskiej pomocy, co nie jest genialnym pomysłem, wiem. Byłam po prostu zbyt zawstydzona i uparta, by poprosić o pomoc. Stopniowo jednak przestałam się koncentrować na swojej wadze, jedząc zakazane kiedyś potrawy, takie jak owoce czy bajgle z masłem, inwestując w wygodne ubrania zamiast dżinsów, które były tak obcisłe, że musiałam leżeć na łóżku, żeby je zapiąć. W końcu zaczęłam pisać – nowe hobby, które zajęło moje myśli i wypełniło lukę, którą pozostawiła moja obsesja na punkcie rozmiaru.
Dzisiaj jestem szczęśliwą, zdrową, wolną od środków przeczyszczających 28-latką. Wreszcie czuję się piękna, wewnątrz i na zewnątrz. Mimo to, przeszłość czasami utrzymuje się jak duch mojego dawnego ja. Za każdym razem, gdy mijam lustro, przypomina mi się tamta dawna dziewczyna, namawiająca mnie – i nakazująca – bym straciła centymetr tu czy tam. Mówiła mi, że kobieta, którą widzę, nie jest tą, którą naprawdę jestem. Tylko teraz już nie słucham.
Śledź Marie Claire na Facebooku, aby uzyskać najnowsze wiadomości o gwiazdach, porady dotyczące urody, fascynujące lektury, transmisje wideo na żywo i wiele więcej.
.