.
Uwolnienie kontroli pozwala nam lepiej skupić naszą energięZazwyczaj staram się otwierać każdy z moich utworów małą anegdotą, urywkiem z takiego czy innego doświadczenia, które miałem. Uważam, że to chwyta i zachęca do dalszego czytania.
Nie mogę tego zrobić z tym utworem. Nie mogę tego zrobić, ponieważ mam zbyt wiele anegdot, z których mogę wybierać. Prawie co tydzień, co najmniej jedna kobieta w jednej z moich grup wsparcia żartuje na temat swoich „problemów z kontrolą”. „Hahaha”, zachichocze, „to znowu tylko moje problemy z kontrolą”. A jeśli nie jest to ten dokładny cytat, to usłyszę bliźniaczy wariant: „Ja po prostu mam problemy z kontrolą”, po którym również nieodmiennie następuje chichot.
Przez długi czas nie myślałam, żeby kwestionować te stwierdzenia. Wiem z własnego życia, jak uspokajająca jest kontrola. Wiedza o tym, czego się spodziewać i jak się tego spodziewać, odbiera mi poziom zmartwień i niepokoju, którego często doświadczałem w moim własnym życiu.
Było to również szalone.
Nie miałem energii, aby dążyć do wszystkiego w sposób, w jaki wiedziałem, że powinno się to zrobić (i oczywiście mój sposób był jedynym właściwym). Nie mówię też o energii fizycznej; nie miałam też energii psychicznej ani emocjonalnej, aby poradzić sobie z tymi sytuacjami. Moja bateria była E.M.P.T.Y., a mimo to wciąż nie mogłam odpuścić.
Rzeczywistość jest taka, że moje pragnienie kontroli rzadko cokolwiek poprawiało. Podczas gdy często kontrolowałem wydarzenie, nie zawsze dawało to rezultaty, których pragnąłem lub które sobie wyobrażałem, i więcej niż raz przejechałem po drodze przyjaciela lub innego niewinnego przechodnia. To nie było dobre dla moich związków.
Jak złe były te wyniki, to i tak były lepsze niż niepokój, strach i niepokój, z którymi miałem do czynienia, kiedy moje palce były odrywane od projektu przez (mądrego) szefa lub innego lidera. Nieprzespane noce i rozdrażnienie były częstymi efektami ubocznymi, kiedy zastanawiałem się, jak projekt może być dobrze wykonany przez (tu wstaw nazwisko nieszczęsnej, nieudolnej osoby). Złość narastała (co oni sobie myśleli?), słuszne oburzenie wzrastało, a ja byłem ogólnie rzecz biorąc dość frustrującą osobą do bycia w pobliżu.
Jak powiedziałby Dr. Phil, „Jak ci to wychodzi?”
Just fine, Doc. Idź usiądź w kącie. Nie chcę cię teraz słuchać.
Typowo, byłby to punkt w tej historii, w którym podzieliłbym się momentem przemiany dla mnie, takim, w którym zdałem sobie sprawę, jak bardzo się myliłem i jak całe moje życie zmieniło się w tym momencie. Niebo rzuciło na mnie światło, anioły śpiewały, a ja odpokutowałem wszystkie moje straszne problemy z kontrolą.
To byłoby łatwiejsze, tak myślę.
Mój pastor czasami mówi o różnych drogach, którymi ludzie dochodzą do wiary. Dla wielu ludzi jest to moment jak błyskawica. Mają wgląd, albo coś dotyka ich serca, otwierają się im oczy, padają na kolana i modlą się desperacko i pilnie o związek z Jezusem. Dla niektórych, takich jak ja, jest to bardziej jak przekraczanie granicy z Kanadą bez przechodzenia przez punkt kontrolny. Błądzisz wśród wzgórz, nie wiedząc, w jakim kraju się znajdujesz, dopóki nie natrafisz na niezaprzeczalny dowód, że wkroczyłeś na nową ziemię.
Nie tylko moje doświadczenie nawrócenia w wierze było podobne do drugiego przykładu, ale również moje pragnienie kontroli było takie samo.
Nie mogę ci powiedzieć, kiedy moja potrzeba kontroli ustąpiła. Mogę ci powiedzieć, kiedy odkryłem, że zmieniłem się w tej dziedzinie.
Ostatnio zwróciłem się do kilku osób, które znam, o pomoc w pewnej sytuacji. Znalazłem potrzebę u jednego z moich przyjaciół i wiedziałem, że rozwiązanie jest proste, choć nie mogłem go sam wypełnić. Dotarłem do kogoś z mojej sieci, a tydzień później otrzymałem odpowiedź:
Teresa, wierzę, że mamy plan. Proszę, nie mów nic, ale Steve ma zamiar zacząć wprowadzać w życie nasz plan. Jeśli masz jakieś pytania, proszę, nie wahaj się dać mi znać.
Nic nie mów. Brak szczegółów na temat tego, co plan jest. Brak dalszych informacji, czy potrzeba zostanie zaspokojona tak, jak pierwotnie pytałem.
Zajęło mi chwilę, aby zrozumieć, co mnie zaniepokoiło w tej sytuacji, zanim to do mnie dotarło: Nie byłem zaniepokojony. Czułem brak frustracji i gniewu. Zadałem sobie pytanie: Dlaczego mnie to nie denerwuje? Dlaczego nie reaguję tak jak zwykle? Czy się mylę, że nie jestem zdenerwowany?
Spędziłem resztę dnia i część następnego ranka, zanim ta myśl pojawiła się w mojej głowie: Ufam przyjacielowi z mojej sieci, który zorganizował pomoc Steve’a. Ufam Steve’owi. Wiedząc, że są zaangażowani i mają plan pomocy, daje mi spokój ducha i możliwość odpuszczenia. Ich plan był prawdopodobnie lepszy niż mój. Gdyby potrzebowali mojej pomocy, dostałbym telefon i prośbę (co stało się dwa dni później i miałem rację: ich plan był lepszy niż mój).
Kwestie kontroli nie dotyczą kontroli. Chodzi o zaufanie.
To jest duża lekcja dla mnie, i to ma mnie oceniając inne sytuacje przeciwko temu wglądowi. Jak wiele biorę na siebie z braku zaufania? Czy ten brak zaufania jest zasłużony?
Zwróciło to mój umysł ku Bogu i kwestii poddania się. Tak często słyszymy o „poddaniu się Bogu” i „oddaniu Mu naszego życia”. Dla kogoś takiego jak ja, te idee zawsze budziły niepokój.
W miarę jak moja relacja z Nim wzrastała, doświadczałam Jego łaski, Jego miłosierdzia i Jego miłości. Nie wszystkie moje modlitwy zostały wysłuchane. Nadal przeżywam okresy bólu i burzliwych chwil. Doświadczyłam też Jego chroniącej ręki i odpowiedzi na modlitwy w nieoczekiwany sposób. Patrząc wstecz, widzę Jego dobroć w moim życiu, nawet wtedy, gdy nie czułam, że to jest dobroć.
On nauczył mnie – i uczy mnie – ufać Mu. Łatwiej jest powiedzieć Mu: „Nie rozumiem tego. Nie rozumiem, dlaczego przechodzę przez tę sytuację. Mimo to wiem, że jest to dla mojego dobra i Twojej chwały.”
Wszystko polega na zaufaniu.
W problemach z kontrolą nie chodzi o kontrolę. Chodzi o zaufanie.
Wspomniałem o tym w grupie Wounded Birds Ministry na Facebooku i spotkałem się z pewnym sprzeciwem. „Zbyt wielu ludzi mnie zawiodło. Po prostu nie ufam już nikomu.”
Cytując Dr. Phila: Jak to działa w twoim przypadku?
Chcę, żeby było jasne: nie sugeruję ślepego zaufania. Nie sugeruję, abyśmy stali się bezbronni wobec nieznajomych i mieli nadzieję na najlepsze. Sugeruję, że być może zbyt wiele naszych związków malujemy tym samym pędzlem, przenosząc historie z naszej przeszłości do teraźniejszości, powstrzymując nas przed prawdziwą intymnością i związkiem. Ponadto, czasami zaufanie jest sytuacyjne – możemy być w stanie zaufać naszemu najlepszemu przyjacielowi, że usiądzie z nami przez telefon i będzie płakał z nami przez godzinę, ale nie że pojawi się na czas na naszej randce przy kawie.
Oto kilka pytań, których używam, aby ocenić sytuację, kiedy czuję potrzebę kontroli:
– Jak długo znam tę osobę/ludzi?
– Jakie są niektóre sytuacje, w których oni postąpili zgodnie z moimi oczekiwaniami? Czy były to duże lub ważne dla mnie sytuacje (jak pomoc w wydostaniu się z korka), czy mniejsze (jak wysłanie tekstu zgodnie z obietnicą)?
– Jakie są niektóre sytuacje, w których mnie zawiodły? Gdzie te duże lub ważne sytuacje, czy mniejsze sytuacje? Co się stało w rezultacie?
– Czy widziałem tę osobę w tej sytuacji wcześniej? Jak sobie z nią poradziła? Jaki był wynik?
Z tego miejsca mogę wziąć te odpowiedzi i porównać je z konkretną sytuacją. Jakie są ich osiągnięcia? Jeśli jest pozytywna, wtedy mogę ćwiczyć odpuszczanie. Jeśli nie, to jest to kwestia rozwiązywania problemów: Co sprawiłoby, że czułbym się komfortowo? Jaki jest inny sposób podejścia do tej sytuacji?
Odkrywam, że zatrzymanie się i zatrzymanie się, aby rozważyć te pytania pomaga zminimalizować moją reaktywność i pomaga mi podejść do sytuacji z bardziej nastawieniem na rozwiązywanie problemów niż emocjonalnym. Jest to pomocne.
Jest też nieoczekiwany efekt uboczny: nie zawsze mogę (lub nie chcę) odpuścić lub całkowicie uwolnić się od sytuacji, ale przynajmniej wiem, że podjęłam świadomą decyzję o uczestnictwie i to samo w sobie zmniejsza moją urazę.
A co z tobą? Czy Twoje problemy z kontrolą dotyczą również zaufania? Jakie są sposoby, w jakie sobie z nimi radzisz?