W dniu 3 września 1783 r. podpisano pokój paryski i oficjalnie zakończono amerykańską wojnę o niepodległość. Poniższy fragment książki Johna Ferlinga Almost a Miracle: The American Victory in the War of Independence opowiada o ostatnich chwilach wojny, kiedy Waszyngton żegnał się ze swoimi żołnierzami.

Wojna była naprawdę skończona. Trwała już ponad osiem lat, a dokładnie 104 miesiące splamione krwią. Jak to często bywa w przypadku wojen, trwała o wiele dłużej, niż przewidywali jej architekci z obu stron w 1775 roku. Ponad 100 000 Amerykanów nosiło broń w armii kontynentalnej. Niezliczone tysiące kolejnych widziało aktywną służbę w jednostkach milicji, niektórzy tylko przez kilka dni, niektórzy przez kilka tygodni, niektórzy wielokrotnie, jeśli ich ofiary były wzywane do służby raz po raz.

Wojna zebrała makabryczne żniwo. Większość badaczy przyjmuje, że zginęło 25 000 amerykańskich żołnierzy, choć prawie wszyscy historycy uważają tę liczbę za zbyt niską. Nie dość, że liczby ofiar podawane przez amerykańskich dowódców, podobnie jak przez brytyjskich generałów, były prawie zawsze niedokładnie niskie, to jeszcze trzeba się domyślać losu 9 871 ludzi – po raz kolejny jest to prawdopodobnie niewystarczająca liczba – którzy zostali uznani za rannych lub zaginionych w akcji. Nikt nie jest w stanie dokładnie określić liczby milicjantów, którzy zginęli w czasie wojny, ponieważ prowadzenie rejestrów w jednostkach milicji nie było tak dobre jak w armii kontynentalnej, ani tak prawdopodobne, by przetrwały. O ile można ustalić liczbę żołnierzy, którzy zginęli w bitwie, z powodu chorób obozowych lub w niewoli, o tyle liczba tych, którzy zginęli z innych przyczyn, może być jedynie kwestią domysłów. Na wszystkich wojnach różne rzeczy się zdarzają. Na tej wojnie mężczyźni zostali porażeni piorunem lub trafieni przez spadające drzewa w czasie burzy. Mężczyźni zostali zmiażdżeni przez przewracające się ciężkie wozy i filmy. Mężczyźni przypadkowo postrzelili siebie i swoich towarzyszy. Mężczyźni ginęli w wyniku upadków z koni i tonęli podczas przepraw przez rzeki. Marynarze spadali z olinowania i wyślizgiwali się za burtę. Jak na każdej wojnie, część żołnierzy i marynarzy popełniła samobójstwo. Jeśli przyjąć, że 30 000 Amerykanów zginęło podczas noszenia broni – a jest to bardzo ostrożny szacunek – to około jeden mężczyzna na szesnastu w wieku wojskowym zginął podczas Wojny Rewolucyjnej. Dla porównania, jeden mężczyzna na dziesięciu w wieku wojskowym zginął podczas wojny secesyjnej, a jeden Amerykanin na siedemdziesięciu pięciu podczas II wojny światowej. Spośród tych, którzy służyli w armii kontynentalnej, co czwarty zginął w czasie wojny. W wojnie secesyjnej zginął jeden regularny w fikcji, a w II wojnie światowej jeden na czterdziestu amerykańskich żołnierzy.

W przeciwieństwie do późniejszych wojen, kiedy liczni żołnierze wracali do domu z niepełnosprawnością, stosunkowo niewielu upośledzonych weteranów żyło w porewolucyjnej Ameryce. Ci, którzy zostali poważnie ranni w wojnie o niepodległość, rzadko wracali do domu. Umierali, zazwyczaj z powodu szoku, utraty krwi lub infekcji. Niektórzy z nich przeżyli, oczywiście, i przez resztę życia radzili sobie z częściową lub całkowitą utratą wzroku, gimpy nogi, bezrękiej lub beznogiej kończyny, lub emocjonalne blizny, które nigdy nie zagoiły.

To nie tylko żołnierze, którzy zginęli lub zostali ranni. Cywile ginęli z powodu chorób, które nieświadomie rozprzestrzeniali żołnierze, a nieliczni na froncie domowym ginęli śmiercią gwałtowną w czasie najazdów na wybrzeże, ataków Indian, walk partyzanckich i operacji oblężniczych. Nie wiadomo, ilu cywilów zginęło bezpośrednio w wyniku tej wojny, ale były to tysiące ludzi.

Brytyjczycy zapłacili również wysoką cenę krwi w tej wojnie, która była proporcjonalnie równa stratom wśród sił amerykańskich. Brytyjczycy wysłali do Ameryki Północnej około

42 000 ludzi, z których około 25 procent, czyli około 10 000, prawdopodobnie zginęło. Około 7.500 Niemców, z łącznej liczby około 29.000 wysłanych do Kanady i Stanów Zjednoczonych, również zginęło w tej wojnie na teatrze północnoamerykańskim. Z powodu niedostatku zachowanych zapisów nigdy nie udało się ustalić liczby ofiar wśród lojalistów, którzy służyli w armii brytyjskiej. Uważa się jednak, że w tych prowincjonalnych jednostkach służyło 21.000 mężczyzn. Najpełniejsze zachowane zapisy dotyczą Ochotników z New Jersey, którzy zginęli w 20 procentach. Jeśli przyjąć za typową jego śmiertelność, która była niższa od regularnej i niemieckiej, to około czterech tysięcy prowincjuszy walczących dla Wielkiej Brytanii zmarłoby ze wszystkich przyczyn. Wydaje się więc prawdopodobne, że około 85 000 ludzi służyło Brytyjczykom w Ameryce Północnej w czasie tej wojny, z czego około 21 000 zginęło. Podobnie jak w przypadku żołnierzy amerykańskich, zdecydowana większość – około 65% – zmarła z powodu chorób. Nieco ponad 2 procent żołnierzy armii brytyjskiej umierało rocznie na choroby, podczas gdy nieco ponad 3 procent żołnierzy niemieckich umierało każdego roku z powodu chorób. Uważa się, że w Indiach Zachodnich zmarło dodatkowo do ośmiu tysięcy czerwonoarmistów, a kolejne dwa tysiące mogło umrzeć w drodze na Karaiby. Do roku 1780 Królewska Marynarka Wojenna odnotowała straty w wysokości 1243 zabitych w akcji i 18 541 zmarłych z powodu chorób. Poważne walki toczyły się na pełnym morzu przez kolejne dwa lata, co sprawiło, że prawdopodobnie ponad 50 000 ludzi, którzy nosili broń dla Wielkiej Brytanii zginęło w tej wojnie.

Armia francuska straciła kilkuset ludzi podczas prawie dwuletniego pobytu w Stanach Zjednoczonych, głównie z powodu chorób, ale francuska marynarka poniosła straty w wysokości prawie 20 000 ludzi w bitwie, niewoli i z powodu chorób. Straty hiszpańskie sprawiły, że łączna liczba ofiar śmiertelnych wśród tych, którzy walczyli w tej wojnie, przekroczyła 100 000 ludzi.

Washington pragnął wrócić do domu, gdyż minęły już ponad dwa lata, odkąd po raz ostatni widział Mount Vernon. Czasami musiało się wydawać, że Nowy Jork nie chce go wypuścić. Pozostał tam przez dziesięć dni po odpłynięciu Brytyjczyków, załatwiając ostatnie sprawy swojego dowództwa, ale przede wszystkim uczestnicząc w niekończącym się cyklu kolacji i ceremonii. W końcu, 4 grudnia, był gotowy do odlotu. Pozostała tylko jedna rzecz. W południe tego dnia Waszyngton zorganizował w tawernie Fraunces obiad dla oficerów. Niewielu z nich było jeszcze w armii. Z siedemdziesięciu trzech generałów, którzy byli jeszcze na listach armii kontynentalnej, tylko czterech było obecnych, a trzech z nich pochodziło z Nowego Jorku lub planowało tam zamieszkać. Nie należy przywiązywać zbyt dużej wagi do tak mizernej frekwencji. Mężczyźni rozjeżdżali się do domów już od czerwca. Podobnie jak żołnierze, oficerowie pragnęli zobaczyć swoje rodziny i ułożyć sobie życie na długie lata, które przed nimi. Wszyscy, którzy przybyli na kolację, wiedzieli, że jest to spotkanie nie tyle na posiłek, co na pożegnanie, i szybko stało się ono emocjonalne. Na pewnym poziomie każdy człowiek wiedział, że kończy się wielka epoka jego życia. Każdy z nich wiedział, że już nigdy więcej nie zazna ciepłych przyjemności koleżeństwa, pulsującego dreszczyku niebezpieczeństwa, rzadkiej radości zwycięstwa militarnego, które płynęły ze służby młodemu narodowi w jego dążeniu do niepodległości. Każdy z nich wiedział, że zostawia to wszystko dla niepewnej przyszłości. Żaden człowiek nie był bardziej poruszony niż Waszyngton, który, jeśli planował wygłosić przemówienie, odrzucił ten pomysł. Poprosił jedynie, aby każdy z nich podszedł do przodu i pożegnał się. Ze łzami płynącymi po twarzy obejmował każdego człowieka, a oni z kolei obejmowali go. Henry Knox objął swego wodza naczelnego i ucałował go.

Kiedy ostatni człowiek pożegnał się z nim, Waszyngton, zbyt poruszony, by mówić, pospieszył do drzwi i do swojego konia, który czekał na niego na ulicy. Wskoczył na siodło i odjechał w kierunku Wirginii i do domu.

Kredyty obraz: Waszyngton rezygnujący ze stanowiska w Annapolis, 23 grudnia 1783 roku. Thomas Addis Emmet. Dzięki uprzejmości New York Public Library Digital Collections.

Headline image credit: Washington Crossing the Delaware by Emanuel Leutze, 1851. Public domain via Wikimedia Commons.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.