Indeed, here I am. Uczę teraz anatomii i fizjologii i jestem w tym całkiem niezły, nawet jeśli sam tak twierdzę. Od tego czasu ukończyłem dwa kierunki studiów magisterskich. Obecnie studiuję kolejny dyplom, a pod moim pasem jest jeszcze kilka innych studiów. Ale dla mnie prawda jest taka, że to zawsze jest walka.
Wydaje się, że rzeczy nigdy się nie zmieniają. Ale, wiesz, one się zmieniają. Teraz wiem rzeczy, o które tak ciężko walczyłem na studiach. Musiałam ciężko nad tym pracować. Za każdym razem, kiedy mam klienta, otwieram moje podręczniki i badam wszystko od nowa. Czas płynie, a ja uczę się rzeczy, tak powoli.
Przez to wszystko, jak jestem pewien, że możesz sobie wyobrazić, nauczyłem się wielu lekcji. Chciałbym podzielić się z wami niektórymi z nich.
Nie jestem nieudacznikiem, ponieważ zawodzę
Przez wiele lat byłem niewolnikiem przekonania, że jestem w jakiś sposób nieudacznikiem jako istota ludzka, ponieważ tak często zawodziłem. Wiecie, nadal zmagam się z tym przekonaniem. Ale teraz jestem tego świadomy i staram się wyjść poza to jako moje domyślne przekonanie.
Porażka, jak się okazuje, jest oczekiwaną, naturalną i konieczną częścią zmiany. Aby stać się lepszą wersją nas samych, musimy doświadczyć porażki, ponieważ porażka uczy nas, co działa, a co nie.
Problemem jest, gdy doświadczasz tak wielu porażek naraz, a potem znowu i znowu, że naprawdę trudno jest uwierzyć, że jesteś w stanie odnieść sukces. Moi uczniowie często mówią mi, jak trudno jest im się uczyć, i często czują się tak okropnie, kiedy zmagają się z nauką, a ja jednak postrzegam tę walkę jako konieczną. Byłam bardzo przygnębiona, ponieważ tak bardzo walczę o sukces i robienie rzeczy, o których myślę, że powinnam. Muszę zdobyć pieniądze dla mojej rodziny, muszę skończyć rzeczy dla moich klientów, mam tak wiele sposobów, na które zmagam się z tą ideą sukcesu. Wkupiłam się w kłamstwo, które mówi, że jestem użyteczną i odnoszącą sukcesy osobą tylko wtedy, gdy wielokrotnie kończę wszystkie rzeczy, które zaczynam. Ale tracę tak wiele serca, ponieważ tak trudno jest mi dokończyć pewne rzeczy.
Jednakże nie jestem nieudacznikiem, ponieważ nie udaje mi się. Trudno jest mi się oderwać od tego przekonania. Ale po prostu muszę, ponieważ jest ono nieprawdziwe i ponieważ jeśli nadal będę w nie wierzył – a więc żył zgodnie z nim – będę nadal pogrążał się w depresji i beznadziei, które wcale nie są pomocne ani zdrowe.
Mogę to zrobić lepiej.
Pewnego dnia pewien wykładowca powiedział mi, że mogę to zrobić lepiej. Miał rację. Ta jedna osoba, która we mnie uwierzyła, to moment, do którego ciągle wracam. Kiedy wszystko wydaje się wymykać spod kontroli, kiedy boję się, że nie uda mi się odnieść sukcesu, przypominam sobie, że raz mi się nie udało. A potem znowu. I znowu. I otrzymałem możliwości, aby udowodnić swoją wartość ponownie i ponownie.
Stałem się osobą, w którą wierzono, że jestem. Widziałem to przekonanie i pracowałem nad nim. Uczyłem się. Poniosłem porażkę. Ale pomimo wstydu z tym związanego – możecie sobie wyobrazić, jak bardzo wstydziłem się chodzić wśród moich przyjaciół, skoro tyle razy mi się nie udało? Straciłem zapał do nauki … ale mimo to podniosłem się i wróciłem. I znowu. Wstyd. Zażenowanie. Ale byłem tutaj. Znowu.
Ukończyłem studia. Stałem się profesjonalistą. Wróciłem do moich studiów. Czytałem i czytałem w kółko te same słowa i stosowałem je wobec moich klientów. Nie rozumiałam, więc zadawałam pytania jeszcze raz i jeszcze raz. Nauczyłem się, jak wyjaśnić innym moje rozumienie. Ja nie rozumiałem. Ale mogłem dowiedzieć się tego dla nich. Tak też zrobiłem.
Powoli, stałem się wiedzący.
I to jest właśnie to. Wierzyłem, że znajdę swój desinty, swoją karierę, zanim skończę 18 lat. Co wiedziałem? Niewiele. Musiałam wykuwać swoją karierę przez wiele lat. Nadal wykuwam swoją karierę i wszystko wskazuje na to, że będę to robił aż do emerytury lub śmierci.
Każdy dzień jest okazją, aby się podnieść. Tak jak moje porażki nie oznaczają, że jestem nieudacznikiem, tak mogą one oznaczać, że mam teraz kolejną okazję, aby się czegoś nauczyć, aby stać się kimś więcej niż jestem teraz. Bycie kimś, kto zmaga się i zmagał się z tak wieloma chwilami niepowodzeń oznacza, że aby nadal iść naprzód, muszę być w stanie podnieść się ponownie.
Choć ludzie mówią mi dość często, że muszę się w coś zaangażować, coś skończyć, podjąć decyzję, to faktem jest, że każdy dzień jest decyzją, by robić coś lepiej. Wstyd, który odczuwam z powodu tych niepowodzeń jest ciężki, to ciężar niepodobny do większości innych rzeczy, które noszę. Jednak każdego dnia muszę się podnieść i spróbować ponownie.
Nie chcę, często. Wydaje się, że to bezużyteczne dążenie. Ale bardziej bezużyteczne jest siedzenie i bycie wysysanym jak owad złapany w pajęczą sieć. To tylko kwestia czasu, zanim pojawi się pająk i wyssie owada do sucha. Czy to byłoby życie?
Więc każdego dnia mogę robić to lepiej. Pewnego dnia pewien człowiek uwierzył w moje zdolności, gdy ja nie wierzyłem. Może uda mi się dziś przekazać coś z tego komuś innemu, kto osiągnie sukces, o jakim tylko marzył.
Jestem swoim własnym agentem zmian.
Łatwo jest myśleć, że życie jest poza twoją kontrolą. Kiedy jednak jestem w najgłębszych odmętach rozpaczy z powodu moich niepowodzeń, wyciągam się z nich tylko wtedy, gdy działam. To ode mnie zależy, czy dokonam zmiany. To ode mnie zależy, czy zmienię siebie, swoje przekonania, swoje zachowania. Jestem jedynym, który może, więc muszę znaleźć sposoby, aby to umożliwić.
To nie moja rodzina, mój partner, moi przyjaciele, mój szef, moje stowarzyszenie biznesowe, mój Bóg czy mój rząd zmuszają mnie do zrobienia czegokolwiek. Ja wybieram każde działanie. Wybieram wstawanie z łóżka, wybieram czytanie książki, wybieram spędzanie czasu na relaksie, wybieram jedzenie, wybieram ćwiczenia, wybieram ponowne spróbowanie, tylko jeszcze jeden raz.
Ciężko jest być mną. Czy trudno jest być tobą? Mój mózg nie lubi pracować w sposób, w jaki robią to inni ludzie. Mój centralny organ wykonawczy, ta część mnie związana z pamięcią krótkotrwałą, filtrowaniem niepotrzebnych informacji sensorycznych, z przełączaniem uwagi między zadaniami, łatwo ulega obciążeniu. Nie robi tych rzeczy w taki sam sposób, jak u większości ludzi, których znam. Społeczeństwo zostało zaprojektowane tak, by funkcjonować w oparciu o mózg funkcjonujący w określony sposób, ale ten sposób nie jest tym, w jaki działa mój mózg. Jest to dla mnie trudne, ponieważ mam biologiczną skłonność do porażki. Cóż, tak naprawdę nie do porażki, ale do nieosiągania rzeczy w sposób, w jaki robią to inni ludzie. Muszę znaleźć swój własny sposób na odniesienie sukcesu.
Ale to nie jest usprawiedliwienie dla moich działań, dla moich decyzji, ani powód, dla którego miałbym stać się leniwy lub obwiniać kogoś innego. Wciąż jestem odpowiedzialny za to, co decyduję. Wciąż jestem odpowiedzialny za to, co mówię. Wciąż mogę zmienić swoje myślenie lub skierować swoją uwagę gdzie indziej. Muszę się tylko nauczyć, jak to robić.
Moje historie niepowodzeń mówią mi, że jestem swoim własnym agentem zmian. Jestem jedyną osobą, która może podejmować decyzje, chodzić w miejsca i robić rzeczy, które mają znaczenie. I nie ma innej osoby, która mogłaby określić, co cenię.
Jestem moim własnym agentem zmian. Zmieniam siebie.
Jestem wciąż kochany
Gdy cenisz sukcesy akademickie lub gdy robi to twoja społeczność, a mimo to ponosisz porażki, łatwo jest pomyśleć, że jesteś niekochany. Dzieje się tak dlatego, że wasza społeczność chwali i wychwala sukcesy w tych dziedzinach, a bycie chwalonym jest bardzo podobne do uczucia miłości. Jest to dobre, pozytywne, satysfakcjonujące doświadczenie. I tak wiążemy nasze ja z naszym sukcesem.
Ale ja nie jestem moim sukcesem w taki sam sposób, jak nie jestem moją porażką. To, kim jestem, wyłania się z kolektywnego doświadczenia wszystkich tych rzeczy połączonych razem i wyciskających mnie po drugiej stronie, ale żadna z nich sama w sobie nie jest mną. Jestem kochany niezależnie od tych rzeczy.
Ta lekcja jest jedną z najtrudniejszych do nauczenia się, ta lekcja współczucia dla siebie, samokontroli i miłości do siebie. To nigdy nie jest tak proste, jak po prostu zdecydować się kochać siebie. To jest proces, podróż transformacji i zmiany. To jeszcze jeden krok naprzód na długiej drodze przez zdradliwe i zachwycające tereny.
Niezależnie od tego, co robię lub co mówię, wciąż jestem kochany. Tak jak ty.
Nie mogę zrobić tego wszystkiego sam
Chociaż jestem swoim własnym agentem zmian i jestem odpowiedzialny za siebie, musi to obejmować odnoszenie się do innych ludzi. Wszyscy potrzebujemy czasem pomocy. Wszyscy jesteśmy dziećmi, kiedy jesteśmy młodzi, wszyscy jesteśmy nowi w naszej pracy w pewnym momencie, wszyscy jesteśmy proszeni o robienie nowych rzeczy wcześniej czy później. A my jesteśmy istotami społecznymi. Jak się uczymy? Poprzez innych, jak również przez nas samych.
Nauczyłem się, aby być w porządku z niewiedzą. Nadal się z tym zmagam, ponieważ nie chcę być tak bardzo zależny od innych ludzi. Chcę być człowiekiem sukcesu, żywicielem rodziny, osobą, która częściej kończy rzeczy niż nie, i marzycielem o marzeniach, które się spełniają. Aby tak się stało, muszę jednak nauczyć się wyciągać rękę do innych i przyjmować ich pomoc, kiedy jest oferowana.
Są ludzie, którzy mogą i chcą pomóc. Czasami trudno jest przyjąć tę pomoc. Ale nie mogę zrobić tego wszystkiego sam. I ty też nie powinieneś.
Teraz wiem, że często są rzeczy, które musimy zrobić sami, ale są też takie, które musimy zrobić z pomocą. Bycie wystarczająco pokornym, aby powiedzieć, że potrzebuję pomocy, a następnie bycie wystarczająco pokornym, aby kontynuować przyjmowanie tej pomocy jest trudne, ale jest tego warte.
The End Is What The Past Became
Otworzyłem ten artykuł stwierdzeniem, „Moja przyszłość jest nierozerwalnie spleciona z moją przeszłością. Ale tylko moja teraźniejszość decyduje o tym, co będzie dalej.” Kiedy patrzę wstecz na moje doświadczenia życiowe i zastanawiam się nad lekcjami, jakie mogę z nich wyciągnąć, uderza mnie ta myśl: Nawet jeśli jestem ukształtowany przez porażki z mojej przeszłości, wpływają one na mnie dzisiaj tylko w taki sposób, w jaki im na to pozwolę. W każdej chwili mogę zdecydować, jak się zachowywać. W każdej chwili mogę zdecydować się na zrobienie tej czy innej rzeczy.
W ten sposób określam, co te przeszłe doświadczenia znaczą. W bardzo realny sposób stają się one czymś innym, ponieważ przypisuję im inne znaczenie. Czy postrzegam je jako powód do rozpaczy i utraty nadziei? Szczerze mówiąc, często tak jest. Ale co daje mi siłę, by ruszyć dalej z miejsca rozpaczy? Fakt, że mogę wyciągnąć inne znaczenie z tych doświadczeń i dzięki nim stać się zdrowszym. Mogę wybrać, by zachowywać się dzisiaj w nowy sposób, a w tym procesie te przeszłe doświadczenia stają się mniej historią o mnie jako nieudaczniku, a bardziej historią o mnie stającym się kimś więcej niż byłem.
Przypuszczam, że można powiedzieć, że w końcu przeszłość staje się tym, czym ma być zakończenie. Czy moja przeszłość pogrąży mnie w rozpaczy, czy też stanie się źródłem zmian i nowych możliwości uczenia się? Koniec może być tym, czym staje się przeszłość: miejscem nadziei i życia, pomimo tego, jak wyglądała w tamtym czasie.