Myślę, że to trochę magiczne, że tak wielu ludzi prowadzi rzeczowe i wrażliwe rozmowy podczas tej pandemii. Ale trzeba wziąć pod uwagę ciągle zmieniający się klimat emocjonalny. Nie zawsze wiemy, jak nasze zdawkowe zdania sprawią, że ktoś się poczuje. Oto co przychodzi mi na myśl, kiedy ludzie przypadkowo wyrażają swoje współczucie z powodu tego, że mieszkam teraz sama. „OMG, nie mogę sobie wyobrazić, że jestem zupełnie sama” – zastanawiają się. „Musisz być taka samotna. Nie wiem, jak ty to robisz.” (Moja standardowa odpowiedź: „Meh. Biorę to dzień po dniu.”)

Zanim rozpocznę publiczną wrzawę przeciwko ludziom podnoszącym moją samotność, powinienem zauważyć, że samotni ludzie często dostawali obfite porcje kontroli przed pandemią również. Pojawiły się klasyczne pytania o to, kiedy w końcu kogoś znajdziemy. Ludzie otwarcie pytali, czy „wystawiliśmy się na widok publiczny wystarczająco mocno”, a nasze pragnienie kompatybilnego partnerstwa było często redukowane do bycia „zbyt wybrednym”. (Oczywiście, ludzie w związkach też byli poddawani kontroli. Była presja, by się pobrać i pytania o dzieci. Zasadniczo ludzie zawsze mają opinie na temat twojego następnego kroku, bez względu na twój status związku.)

Podczas pandemii, jednakże, kiedy wyciągamy rękę, aby utrzymać nasze więzi i połączenia, konieczne jest, abyśmy przemyśleli nasze podejście. Tak jak nie zakładałabym, że spędzanie każdej chwili z partnerem na żywo to gratka (lub katastrofa), tak nie kocham, gdy ktoś mówi, że moje okoliczności życiowe są, no cóż, nie do zniesienia. To naprawdę dziwne mieć swój codzienny stan rzeczy przedstawiony jako deficyt nie do pokonania.

Po byciu samemu przez prawie trzy miesiące, jestem, w rzeczywistości, samotny. To nie jest news godny uwagi. Poczucie samotności nie jest już dla mnie przytłaczająco trudne; jest to okoliczność, przez którą muszę się poruszać. Przez większość dni jest to jak bycie zbyt niskim, by dosięgnąć dobrej książki na wysokiej półce: ogromnie niewygodne, ale możliwe do przeżycia. Jestem otwarta na to, że poczucie samotności jest częścią życia w pojedynkę, ale przyjaciele i rodzina są w tej chwili zdrowi, więc jestem bardziej świadoma swojego szczęścia. Kiedy ktoś sugeruje, że samotność jest główną katastrofą mojego życia, nie jest to pocieszające dla żadnej z zainteresowanych stron. Zazwyczaj kończę na uspokajaniu ludzi o dobrych intencjach, którzy po prostu „nie mogą sobie wyobrazić” jak ja „daję sobie radę.”

Ten upór, że jestem nieszczęśliwy również pozostawia mnie z dylematem: Jeśli powiem ci, jak bardzo jestem samotny, czy dyskontuję część słodyczy, która pochodzi z życia w pojedynkę w tej chwili? Nie muszę patrzeć, jak ludzie, których kocham, uchylają się od społecznych środków dystansu (ufam, że tak nie jest). Śpię na środku mojego łóżka, chodzę nago (lub w jednej z moich szat) i pochłaniam wszystkie moje przekąski (lub wino) za jednym posiedzeniem bez osądzania mnie przez kogokolwiek. Nikt nie czuje mojego zapachu, jeśli pominę prysznic (chociaż ja czuję zapach mnie, co nie jest idealne). Puszczam w kółko tę samą piosenkę bez wyrzutów sumienia. Śpiewam głośno i nie na temat. Rozsuwam zasłony o wiele za wcześnie i palę świece zapachowe przez cały cholerny dzień. Nie przypominam sobie innego momentu w moim życiu, w którym tak bezkrytycznie się odżywiałam. Być może jestem najdzikszym marzeniem Virginii Woolf.

Ale wtedy, jeśli podkreślam sposoby, że wspaniale jest być samemu, czy to podważa chwile, kiedy samotność jest przytłaczająca? Żyję z ciągłą obawą, że koronawirus zmusi mnie do opłakiwania śmierci bliskiej osoby w odosobnieniu. Jest pewne wyraźne uczucie cielesne, które pojawia się, gdy od prawie trzech miesięcy nikt mnie nie dotyka. Martwię się, że tak długie przebywanie w samotności zmieni mnie w nieodwracalny sposób, albo że będę się za bardzo bała, by na nowo zaznajomić się ze światem zewnętrznym. Nie wiem, jak gotować dla jednej osoby, a czasami moje resztki mnie wyśmiewają. W złe dni nie mam ramienia, na którym mogłabym oprzeć głowę. Nie mogę po prostu wskoczyć do pociągu i wyłudzić prowiantu z Costco od ludzi, którzy mnie wychowali. Nikomu (oprócz mnie) nie przeszkadza światło telefonu komórkowego, w którym o 3 nad ranem z niepokojem przeglądam Google. A przypadkowe spirale myśli? No proszę. Uruchamiają się jak budzik i brzęczą godzinami. To jak słuchanie playlisty Spotify złożonej tylko z piosenek, których nienawidzisz.

Więc, tak, żyję sam podczas tej pandemii i czasami jest to przytłaczające. Ale kiedy ktoś decyduje, jak nieznośne jest dla mnie moje życie, jestem zmuszony go bronić. Dlaczego? Bo jest skomplikowane, piękne, przerażające, odważne i nudne. A przede wszystkim jest moje.

Nie wszyscy tak się czują. Niektórzy ludzie mruczą jak szczęśliwe kocięta, kiedy ludzie przyznają się do zmagań związanych z życiem w pojedynkę. Inni nie wzdrygają się na nalegania, że są samotni, ale szczerzą się, gdy ktoś mówi: „Tak bardzo ci zazdroszczę, że jesteś sam”. To wszystko jest względne i nie da się przewidzieć, jak te rzeczy zostaną odebrane. Więc, moja rada? Po prostu pytaj ludzi, jak się teraz trzymają. Niech twoi bliscy powiedzą ci, jak się czują. Pytajcie o wyzwania (i triumfy), pozwólcie na niuanse i sprzeczności. Wiedz, że wszyscy po prostu staramy się przetrwać.

Powiązane:

  • How Do We Even Grieve Right Now?
  • Nostalgia Is My Most Reliable Form of Self-Care Right Now
  • 17 Small Ways to Look After Yourself While Stuck at Home

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.