Psychology Today

sty 11, 2022

W świecie Peanuts, Charlie Brown raz odwiedził stoisko psychiatryczne Lucy i zapytał: „Czy możesz wyleczyć samotność?”

„Za złotówkę mogę wyleczyć wszystko”, powiedziała Lucy.

„Czy możesz wyleczyć samotność w głębi duszy, czarną, beznadziejną, bez nadziei, bez końca świata, bezużyteczną?” zapytał.

„Za tego samego centa?!” wykrzywiła się.

Minęło 17 lat od wydania bestsellerowej książki Roberta Putnama Bowling Alone: The Collapse and Revival of American Community, która bije na alarm w związku ze zmianami społecznymi napędzającymi nowe poziomy izolacji i wyobcowania; do tej pory większość z nas wie, że samotność nie jest problemem, z którego można się śmiać. Naukowcy ostrzegają, że jesteśmy w środku epidemii samotności i nie są to przenośnie, kiedy mówią o samotności jako o chorobie.

Stephanie, 35 lat: „Od czasu studiów mieszkałam w San Francisco, Paryżu, Londynie, Szanghaju i Nowym Jorku, i w każdym z tych miejsc musiałam odtworzyć swoją rodzinę społeczną. To trudne. Zmuszam się, żeby wyciągnąć rękę i powiedzieć: 'Hej, chcesz się ze mną spotkać?’ Zrozumiałam, że naprawdę wszędzie są mili ludzie.” Photo by Peter Hapak

Samotność stwarza poważne ryzyko fizyczne – może być, całkiem dosłownie, śmiertelna. Według Julianne Holt-Lunstad, profesor psychologii na Uniwersytecie Brighama Younga i jednej z czołowych postaci w dziedzinie badań nad samotnością, niewystarczająca więź społeczna jest większym czynnikiem ryzyka niż otyłość i odpowiada paleniu 15 papierosów dziennie. I, jak twierdzi, epidemia ta tylko się pogłębia.

Nowe badania podważają wiele z tego, co od dawna uważamy za oczywiste na temat samotności. Więcej niż tylko mopey, Charlie Brown-esque mindset, samotność powoduje poważny ból, działając na te same części mózgu, co ból fizyczny. I choć w przeszłości samotność była traktowana jako synonim izolacji społecznej, ostatnie badania ujawniają, że subiektywne poczucie samotności – wewnętrzne doświadczenie odłączenia lub odrzucenia – jest sednem problemu. Więcej z nas niż kiedykolwiek wcześniej odczuwa jej dotknięcie, niezależnie od tego, czy jesteśmy młodzi czy starzy, żonaci czy samotni, mieszkamy w mieście czy w odległych górskich wioskach. (W rzeczywistości, niektórzy mieszkańcy odległych górskich wiosek są znacznie mniej skłonni do bycia samotnymi, jak zobaczymy).

To właśnie czyni samotność tak podstępną: ukrywa się w zasięgu wzroku i, w przeciwieństwie do palenia czy otyłości, nie jest zazwyczaj postrzegana jako zagrożenie, mimo że zbiera większe żniwo na naszym samopoczuciu. Potrzeba interwencji jest pilna, mówi lekarz i badacz zdrowia publicznego z Harvardu, Jeremy Nobel. „Nadszedł czas na PSA”, mówi. „Coś w stylu 'To jest twój mózg. To jest twój mózg na temat samotności.”

Ale zanim zaczniemy walczyć, musimy dokładnie wiedzieć, z czym mamy do czynienia – i zacząć traktować to poważnie.

Czym jest, czym nie jest

Zostało dobrze ustalone, że samotni ludzie są bardziej narażeni na śmierć z powodu chorób układu krążenia, nowotworów, chorób układu oddechowego i przyczyn żołądkowo-jelitowych – w zasadzie wszystkiego. Jedno z badań wykazało, że ci, którzy mieli mniej niż trzy osoby, którym mogli się zwierzyć i liczyć na wsparcie społeczne, byli ponad dwukrotnie bardziej narażeni na śmierć z powodu chorób serca niż ci, którzy mieli więcej powierników. Byli również mniej więcej dwa razy bardziej narażeni na śmierć ze wszystkich przyczyn, nawet jeśli wiek, dochody i status palacza były porównywalne.

Oprócz ryzyka przedwczesnej śmierci, samotność przyczynia się do pozornie niezliczonych nieszczęść zdrowotnych. Weźmy pod uwagę zwykłe przeziębienie: Badanie opublikowane w zeszłym roku, w którym samotni i nie samotni ludzie otrzymali krople do nosa wywołujące przeziębienie i poddani kwarantannie w pokojach hotelowych przez pięć dni, wykazało, że samotni ludzie, którzy zachorowali, cierpieli z powodu poważniejszych objawów niż nie samotni. „Mówiąc prościej, samotni ludzie czują się gorzej, kiedy są chorzy, niż ludzie mniej samotni” – pisze autorka badania Angie LeRoy, doktorantka na Uniwersytecie w Houston.

Ale co to znaczy być samotnym, dokładnie? Jednym z najbardziej zaskakujących odkryć jest zakres, w jakim samotność dotyka tych z nas, którzy nie są odizolowani w żadnym tradycyjnym sensie tego słowa, w tym ludzi, którzy są żonaci lub mają stosunkowo duże sieci przyjaciół i rodziny.

„Samotność nie jest po prostu byciem samotnym”, mówi John Cacioppo, dyrektor Centrum Neuronauki Poznawczej i Społecznej Uniwersytetu w Chicago i autor książki Loneliness: Human Nature and the Need for Social Connection”. Zwraca on uwagę na fakt, że wielu z nas pragnie samotności, która w pożądanych momentach działa regenerująco i uspokajająco. Jednak to, co dla jednych może być przyjemne, dla innych może być nieszczęściem – lub nawet dla tej samej osoby w różnych momentach.

W przeciwieństwie do większości wcześniejszych badań, które koncentrowały się na liczbie osób w sieci społecznej pacjenta, zimne badanie LeRoy’a przyglądało się zarówno obiektywnej izolacji społecznej, jak i subiektywnej samotności: rozbieżności pomiędzy rzeczywistymi i pożądanymi relacjami społecznymi pacjenta. Samotność jest stanem percepcyjnym, który w większym stopniu zależy od jakości relacji danej osoby niż od samej ich liczby. Osoby, które mają niewielu przyjaciół mogą czuć się spełnione; osoby z rozległymi sieciami społecznymi mogą czuć się puste i odłączone. LeRoy i jej koledzy odkryli, że subiektywna samotność była znacznie większym czynnikiem ryzyka niż sama izolacja społeczna. „Wszystko zależy od tego, jak czuje się dana osoba” – mówi. „Uczucia naprawdę mają znaczenie.”

A jak dokładnie szkodzi nam uczucie chronicznej samotności? Poza tym, że czyni nas bardziej podatnymi na wirusy, jest również silnie skorelowane z pogorszeniem funkcji poznawczych i demencją. Osoby samotne są ponad dwukrotnie bardziej narażone na rozwój choroby Alzheimera niż osoby nie samotne. Naukowcy zwracają uwagę na rozróżnienie skutków samotności od skutków depresji: Depresja rzeczywiście podnosi ryzyko zachorowania na Alzheimera nieznacznie, ale nie prawie tak bardzo jak samotność.

Łatwo zauważyć, jak samotność i depresja szłyby ręka w rękę; te dwa stany wydają się karmić siebie nawzajem. Cacioppo definiuje samotność jako „wyniszczający stan psychiczny charakteryzujący się głębokim poczuciem pustki, bezwartościowości, braku kontroli i osobistego zagrożenia”. Niektóre z tych cech odnoszą się w równym stopniu do depresji i prawdą jest, że samotność czasami ustępuje miejsca depresji.

Ale ostatnie badania pokazują, że podczas gdy samotność może być dokładnym predyktorem depresji, depresja niekoniecznie musi przewidywać samotność. (Oczywiście, samotność nie jest jedynym czynnikiem wywołującym depresję). Cacioppo twierdzi, że kluczowa różnica między nimi polega na tym, że samotność prowadzi nie tylko do nasilenia objawów depresji, ale także do zwiększonego stresu, niepokoju, a nawet gniewu. Samotność sprawia, że jesteśmy smutni, z pewnością, ale poczucie osobistego zagrożenia wydaje się być tym, co czyni ją tak fizycznie toksyczną. „Dane te sugerują, że postrzegane poczucie więzi społecznej służy jako rusztowanie dla jaźni” – pisze Cacioppo. „Zniszcz rusztowanie, a reszta jaźni zaczyna się rozpadać.”

Mark, 59 lat: „Byłem samotny, kiedy miałem 40 lat i przechodziłem przez rozwód. Odcięłam się od wszystkich, wstydząc się, że moje małżeństwo się nie udało. Dopiero po rozmowie z przyjacielem, który przeszedł przez to samo, w końcu się otworzyłem. Samo mówienie o tym mi pomogło”. Photo by Peter Hapak

Primal Roots

Nasz pęd do więzi społecznych jest tak głęboko zakodowany, że bycie odrzuconym lub wykluczonym społecznie boli jak prawdziwa rana. Psycholog z UCLA, Naomi Eisenberger, zademonstrowała nakładanie się bólu społecznego i fizycznego w eksperymencie, w którym badani grali w grę online, podrzucając wirtualną piłkę tam i z powrotem, podczas gdy aktywność ich mózgu była mierzona. Tylko jeden gracz był człowiekiem; pozostali zostali stworzeni przez program komputerowy. W pewnym momencie komputerowi „gracze” przestali podrzucać piłkę do swojego ludzkiego kolegi z drużyny. To, co Eisenberger odkrył, to fakt, że aktywność mózgu odrzuconego gracza mocno przypominała aktywność kogoś, kto doświadcza fizycznego bólu.

Podobnie Eisenberger odkrył, że te same środki przeciwbólowe, które bierzemy na fizyczne cierpienie, mogą złagodzić ból samotności. W testach na zwierzętach morfina zmniejszyła niepokój związany z separacją społeczną, jak również złagodziła ból fizyczny. W badaniach na ludziach eksperymentatorzy używali Tylenolu zamiast morfiny – i to też pomogło. Aktywność w regionach mózgu przetwarzających ból była znacznie zmniejszona u osób, które przyjmowały acetaminofen przed wykluczeniem z gry w podrzucanie piłki.

To nie przypadek, że samotność boli. Podobnie jak receptory bólu, które ewolucja zasadziła w naszych ciałach, abyśmy trzymali się z daleka od ognia, ból samotności przykuwa naszą uwagę i nakłania nas do szukania lekarstwa. Ludzie są przecież zwierzętami społecznymi, a współpraca zapewnia nam przetrwanie w konfrontacji z innymi zwierzętami. W naszych wczesnych czasach ból samotności był potężnym przypomnieniem, abyśmy dołączyli do stada, gdy zbłądzimy, lub zaryzykowali silniejszy ból, gdybyśmy samotnie natknęli się na drapieżnika. „Samotność ewoluowała jak każda inna forma bólu” – mówi Cacioppo. „Jest to awersyjny stan, który ewoluował jako sygnał do zmiany zachowania, bardzo podobnie jak głód, pragnienie lub ból fizyczny, aby zmotywować nas do odnowienia połączeń, których potrzebujemy, aby przetrwać i prosperować.”

Uczucie odłączenia od ludzi, na których polegamy, aby uzyskać pomoc i wsparcie, stawia nas w stan wysokiej gotowości, uruchamiając reakcję organizmu na stres. Badania pokazują, że samotni ludzie, podobnie jak większość ludzi w stresie, mają mniej spokojnego snu, wyższe ciśnienie krwi i podwyższony poziom hormonów kortyzolu i adrenaliny; te z kolei przyczyniają się do stanów zapalnych i osłabienia odporności.

Choć ból samotności był zaletą adaptacyjną we wczesnych dniach ludzkości, kiedy oddzielenie się od plemienia mogło oznaczać stanie się pokarmem dla lwów, nie służy on temu samemu celowi teraz, kiedy technicznie możemy przetrwać całkowicie na własną rękę, mając do dyspozycji mikrofalówkę i niekończącą się dostawę Hot Pocketów. Siła tego uczucia może wydawać się przesadzona teraz, gdy z dzwonka alarmowego „życie albo śmierć” przekształciła się w bardziej abstrakcyjne ostrzeżenie, że nasza potrzeba połączenia nie jest zaspokajana. Ale to tylko do czasu, gdy weźmiesz pod uwagę, że potrzeba ta, pozostawiona niezaspokojona, nadal ma moc zabijania nas – tylko przez wolniejszy, bardziej niewidoczny mechanizm niż głód czy drapieżnictwo.

Przeciwnie do intuicji, ból izolacji może sprawić, że będziemy bardziej skłonni do atakowania ludzi, od których czujemy się wyobcowani. Kiedy nasz system walki lub ucieczki zostanie aktywowany, jesteśmy bardziej skłonni do walki z innymi niż do przytulania ich. Samotność, wyjaśnia Cacioppo, „promuje nacisk na krótkoterminowe samozachowanie, w tym wzrost ukrytej czujności na zagrożenia społeczne.”

Wyłaniająca się teoria samotności, innymi słowy, jest taka, że nie tylko sprawia, że ludzie tęsknią za zaangażowaniem się w otaczający ich świat. Sprawia, że stają się nadwrażliwi na możliwość, że inni chcą zrobić im krzywdę – co sprawia, że jest jeszcze mniej prawdopodobne, że będą w stanie połączyć się w sposób znaczący.

Ta pętla negatywnego sprzężenia zwrotnego jest tym, co sprawia, że chroniczna samotność (w przeciwieństwie do samotności sytuacyjnej, która pojawia się i znika w życiu każdego człowieka) jest tak frustrująco trudna do pokonania. U ludzi, którzy byli samotni przez długi czas, reakcja „walcz lub uciekaj” weszła w stan permanentnego przesterowania, co czyni ich defensywnymi i ostrożnymi w sytuacjach społecznych. Chronicznie samotni ludzie mają tendencję do podchodzenia do interakcji społecznych z oczekiwaniem, że nie będą one satysfakcjonujące i do szukania dowodów na to, że mają rację. Jak zauważa Cacioppo, osoby samotne zwracają większą uwagę na negatywne sygnały od innych, interpretując osąd i odrzucenie tam, gdzie nie jest to zamierzone. Nie zdając sobie z tego sprawy, sabotują własne wysiłki, aby połączyć się z innymi.

Nakawoływania, aby dołączyć do klubu książki lub grupy społecznej nie pomogą, chyba że ludzie mogą najpierw zrzucić nieświadome uprzedzenia, które powstrzymują ich przed ustanowieniem intymności. Eksperci tacy jak Cacioppo podchodzą do tego problemu z dwóch punktów widzenia: jak zatrzymać pętlę sprzężenia zwrotnego, gdy już się rozpocznie i, co może być bardziej obiecujące, jak zapobiec jej rozpoczęciu w ogóle. Oznacza to pracę nad zwiększeniem możliwości społecznych i pogłębieniem więzi wśród osób, które mogą stać się chronicznie samotne. Ale najpierw trzeba zidentyfikować osoby najbardziej narażone na ryzyko.

KIVA: „Mam coś, co nazywam samotnością typu duszy, ponieważ straciłam rodziców, kiedy byłam młoda – mojego ojca, kiedy miałam 9 lat i mamę, kiedy miałam 19 lat. Z tego powodu nie biorę ludzi za pewnik i naprawdę staram się pozostać w kontakcie. Moi przyjaciele są moją rodziną w wielu aspektach”. Photo by Peter Hapak

Kto? Każdy

Więcej Amerykanów żyje samotnie niż kiedykolwiek wcześniej, co sprawia, że jesteśmy bardziej narażeni na izolację społeczną, zwłaszcza w miarę starzenia się. Liczba osób starszych bez współmałżonka, dziecka lub innych żyjących krewnych rośnie – i to nieproporcjonalnie w przypadku starszych czarnoskórych Amerykanów.

To jeden z powodów, dla których jesteśmy bardziej samotni. Ale to nie jest cała historia. Bycie żonatym nie chroni przed samotnością, według badania z 2012 roku, które śledziło 1600 dorosłych powyżej 60 roku życia przez sześć lat. Spośród 43 procent uczestników, którzy zgłosili chroniczną samotność, ponad połowa była w związku małżeńskim.

Każdy, oczywiście, jest czasem samotny, zwłaszcza po stracie bliskiej osoby lub przeprowadzce do nowego obszaru. Osoby w podeszłym wieku są bardziej narażone na chroniczną samotność, ponieważ często tracą partnerów, rodzeństwo i przyjaciół, a także dlatego, że problemy zdrowotne i mobilność mogą przeszkadzać w aktywności społecznej. A ta grupa demograficzna rośnie po prostu dlatego, że wydłuża się średnia długość życia.

Samotność gwałtownie wzrosła również wśród nastolatków i młodych dorosłych, pomimo ich zazwyczaj solidnego zdrowia i dużych grup rówieśniczych. Ostatnie badania brytyjskie wykazały, że najmłodsi badani – osoby w wieku od 16 do 24 lat – najczęściej ze wszystkich grup wiekowych zgłaszali poczucie samotności. Wielu ekspertów obwinia rosnącą samotność młodych ludzi za korzystanie z mediów społecznościowych, co ich zdaniem może utrudniać rozwój umiejętności społecznych niezbędnych do budowania bliskich przyjaźni.

W Stanach Zjednoczonych samotność jest szczególnie zabójcza dla weteranów wojskowych. Badanie przeprowadzone w 2017 r. przez naukowców z Yale wykazało, że największym czynnikiem przyczyniającym się do samobójstw weteranów – średnio 20 dziennie – nie była trauma związana z wojną, ale samotność. Nawet żołnierze, którzy nigdy nie widzieli walki są podatni, Sebastian Junger doniósł w Tribe: On Homecoming and Belonging. Najbardziej niszcząca, dla wielu z nich, jest utrata tego, co Junger nazywa „braterstwem” – ścisłych więzi utworzonych przez wspólną misję i poświęcenie – i jego ostry kontrast z naszym niezależnym, odizolowanym społeczeństwem cywilnym.

Ogółem, około 40 procent Amerykanów zgłosiło regularne odczuwanie samotności w 2010 roku, w górę z około 20 procent w latach 80-tych. Według raportu socjologicznego General Social Survey, liczba Amerykanów, którzy twierdzą, że nie mają nikogo, komu mogliby się zwierzyć, wzrosła niemal trzykrotnie w latach 1985-2004: Pod koniec badania przeciętna osoba zgłosiła posiadanie tylko dwóch powierników.

Dlaczego? Jest wiele powodów, ale Sherry Turkle, autorka książki Alone Together: Why We Ask More From Technology and Less From Each Other, kładzie winę na wzrost kultury cyfrowej. Nawiązywanie znaczących kontaktów z innymi ludźmi na żywo wymaga od nas bycia sobą, otwarcie i autentycznie. Rozmowy przez SMS lub komunikator na Facebooku mogą być wypełnione emotikonami uśmiechu, ale pozostawiają nas z uczuciem pustki, ponieważ brakuje im głębi.

„Bez wymagań i nagród intymności i empatii, w końcu czujemy się samotni, gdy jesteśmy razem online”, mówi Turkle. „A kiedy spotykamy się razem, jesteśmy szczerze mówiąc mniej przygotowani niż wcześniej, aby słuchać. Straciliśmy umiejętność empatii”. I oczywiście, to również czyni nas bardziej samotnymi.”

Ale nawet przyjaciele, z którymi współdziałamy w świecie rzeczywistym, mogą narazić nas na ryzyko, jeśli sami staną się samotni. Oszałamiające badanie przeprowadzone przez Cacioppo i innych badaczy, Nicholasa Christakisa i Jamesa Fowlera, wykazało, że samotność jest zaraźliwa: rozprzestrzenia się w skupiskach w sieciach społecznych. Ich badania, oparte na 10-letnich badaniach ponad 5000 osób, wykazały, że ci, którzy stali się samotni, zazwyczaj przekazywali to uczucie innym, zanim zerwali więzi z grupą. Jak to opisują, fale samotności wzdłuż marginesów sieci społecznej, gdzie ludzie mają tendencję do posiadania mniejszej liczby przyjaciół na początku, przesuwają się do wewnątrz w kierunku centrum grupy, zarażając przyjaciół tych samotnych ludzi, a następnie przyjaciół przyjaciół, prowadząc do osłabienia więzi wśród wszystkich.

„Nasza tkanina społeczna może się strzępić na krawędziach, jak przędza, która poluzowuje się na końcu szydełkowanego swetra”, piszą. „Ważną implikacją tego odkrycia jest to, że interwencje mające na celu zmniejszenie samotności w naszym społeczeństwie mogą być korzystne poprzez agresywne ukierunkowanie na ludzi na peryferiach, aby pomóc w naprawie ich sieci społecznych. Pomagając im, możemy stworzyć barierę ochronną przed samotnością, która może uchronić całą sieć przed rozpadem.”

Anais, 22 „Nie mam zbyt wielu przyjaciół, ale przyjaciele, których mam – jesteśmy naprawdę blisko. I myślę, że to ważne, aby być razem osobiście. Nie ma sensu, żebyśmy pisali SMS-y, jeśli mieszkamy 10 minut drogi od siebie i nic nie robimy. Powiem: „Spotkajmy się. Mam samochód – przyjadę do ciebie'”. Photo by Peter Hapak

How to Reconnect

Perched on a remote hillside in the rugged, rocky heart of Sardinia, Villagrande Strisaili does not seem like a particularly hospititable place. Rolnicy i robotnicy, którzy zarabiają tu na życie, witali psycholog Susan Pinker z wielką nieufnością, kiedy ich odwiedziła. Jeden z nich zapytał ją: „Kim są twoi rodzice?”.

Ale ci wieśniacy mają coś, czego pożąda reszta z nas: średnią długość życia aż o trzy dekady dłuższą niż ich koledzy Europejczycy (i my, Amerykanie). Jest to jeden z kilku górzystych regionów na świecie, gdzie więcej ludzi dożywa 100 lat niż gdziekolwiek indziej. Badacze, w tym Pinker, odkryli, że kluczem do ich długowieczności może być fakt, że żyją w obrębie tkanki społecznej, która jest tak ściśle spleciona, że choć pozornie nie jest odporna na obcych, otacza swoich mieszkańców wyjątkowo ciepłym, ochronnym uściskiem.

Część sekretu sardyńskiej twierdzy jest strukturalna. Jak we wszystkich włoskich średniowiecznych wioskach, życie dosłownie i w przenośni kręci się wokół rynku, tak jak przez wieki. Trzeba przez niego przejść, aby pójść na pocztę, do kościoła czy sklepu” – mówi Pinker, autor książki „The Village Effect: How Face-to-Face Contact Can Make Us Healthier and Happier”. „Musisz poznać swoich sąsiadów, czy tego chcesz, czy nie.”

Część, również, ewoluowała z geograficznej izolacji regionu i powtarzających się najazdów, które znosiła od epoki brązu, co zmusiło jej pierwszych mieszkańców w głąb lądu do enklaw na wzgórzach, które były łatwe do obrony. Ich potomkowie, 3 500 współczesnych mieszkańców Villagrande, są połączeni zarówno przez pokrewieństwo, jak i przez tysiąclecia wspólnej historii i wspólnego celu.

Więc urodzenie się w ciasnej społeczności na odległym szczycie góry, gdzie twoi przodkowie walczyli z najeźdźcami przez tysiące lat, i gdzie jesteś zmuszony widzieć swoich sąsiadów każdego dnia na rynku miasta, jest jednym ze sposobów zapobiegania samotności. Ale gdzie to pozostawia resztę z nas?

Możliwe jest podążanie za przykładem Sardyńczyków poprzez tworzenie społeczności, które celowo wspierają bliskie więzi społeczne. Istnieje rosnący ruch cohousingowy, w którym mieszkańcy dzielą się obowiązkami i dbają o wspólne przestrzenie, tak jak w gminach i kibucach. „Jest on bardziej popularny w Szwecji, Danii i Norwegii” – mówi Pinker. „Istnieje około 700 wspólnot cohousingowych w Danii i 150 do 200 w Stanach Zjednoczonych, ale buduje się ich coraz więcej.”

Rosnąca liczba starszych Amerykanów, w międzyczasie, przyjmuje to, co niektórzy nazywają „ruchem wioskowym”, tworząc organizacje sąsiedzkie, w których właściciele domów płacą roczne składki, aby zatrudnić mały personel, który pomaga we wszystkim, od drobnych napraw domowych, przez zakupy spożywcze, po organizowanie działań społecznych. W ten sposób ludzie mogą utrzymać kontakty, które rozwinęli przez całe życie w swoich własnych dzielnicach i nadal otrzymywać usługi, które w przeciwnym razie mogliby uzyskać, przenosząc się do ośrodka opieki.

Planiści miejscy mogą pomóc projektując społeczności, które wyglądają bardziej jak Villagrande – jeśli nie z rynkiem miejskim w centrum, to przynajmniej z parkami i centrami społecznymi, gdzie ludzie są zmuszeni do krzyżowania ścieżek. A my wszyscy możemy świadomie decydować się na kupowanie lub wynajmowanie domów w społecznie korzystnych dzielnicach, mówi Pinker. „Wiele osób patrzy na szafy i kuchnię w domu, ale powinni zwrócić uwagę na to, gdzie w okolicy gromadzą się ludzie. Jaki jest park? Gdzie jest biblioteka? To jest o wiele ważniejsze niż to, jak duża jest twoja szafa.”

Nawet jeśli nie mieszkamy w miejscu, które umożliwia nam regularny kontakt z sąsiadami, nadal możemy pielęgnować więzi poprzez uczynienie z nich priorytetu podobnego do ćwiczeń, jak twierdzi Pinker. Połączenie ćwiczeń z kontaktami społecznymi w rzeczywistości spełnia podwójną rolę: Własne badania Pinker przekonały ją do zmiany nawyków samotnych ćwiczeń i dołączyła ona do zespołu pływackiego, z którym rozciąga zarówno swoje fizyczne, jak i społeczne mięśnie.

Możemy znaleźć sposoby angażowania się w kontakty z innymi ludźmi bez względu na nasze zainteresowania. „Zbieranie się raz w tygodniu, by pograć w karty, może dodać ci lat życia – to lepsze niż branie beta-blokerów” – mówi Pinker. „Ale to nie jest powód, dla którego powinieneś to robić. Powinniście to robić, bo to jest zabawa, bo sprawia wam to przyjemność. W przeciwnym razie nie utrzymasz tego.”

To, czego brakuje samotnym ludziom, to nie tylko kontakt społeczny, ale znaczący kontakt – więzi, które wynikają z bycia sobą z drugą osobą. Jednym z najlepszych sposobów wspierania znaczącego zaangażowania jest twórcza sztuka, mówi badacz zdrowia Jeremy Nobel, który stoi na czele inicjatywy zwanej The UnLonely Project, która skupia się na twórczej ekspresji jako sposobie na zmniejszenie ciężaru samotności.

Edythe Hughes, 28-letnia modelka związana z The UnLonely Project, uczyniła sztukę regularną częścią swojego życia towarzyskiego. „Ilekroć mam u siebie ludzi, zawsze mam płótno i proszę, żeby każdy coś namalował” – mówi. „Wspólne tworzenie sztuki wciąga cię w głębsze połączenie ze sobą.”

Brendan, 27 „Najgorsza samotność jest wtedy, gdy jestem samotny, ale nie jestem sam. Jestem wokół przyjaciół lub nawet znaczącej drugiej osoby, ale nie jesteśmy na tej samej długości fali. Jeśli tak się czuję, otwieram się na rozmowę. To tak, jakbyśmy wszyscy byli dorośli. Jeśli coś wpływa na mnie do tego stopnia, to myślę, że powinno się o tym porozmawiać”. Photo by Peter Hapak

To dlatego tradycyjne wysiłki w celu dotarcia do samotnych – poprzez, powiedzmy, odwiedziny w domu opieki – są często nieudane: Nie udaje im się wzbudzić głębokiego, znaczącego zaangażowania. Spotkanie jest przyjemne, ale przelotne, a jego efekty nie są trwałe. „Jeśli rozmawiam z kimś przez godzinę, a potem wychodzę, to ta osoba nadal jest samotna” – mówi holenderska socjolog Jenny Gierveld, która spędziła 50 lat na badaniu samotności. „Podstawą sensownej więzi jest wzajemność. Samotna osoba nie może po prostu odpowiadać na wiele pytań przez godzinę i czuć się połączona. Musi coś zrobić.”

Aby wspierać zaangażowanie, które jest kluczem do przeciwdziałania samotności, Cacioppo i jego koledzy z Uniwersytetu w Chicago zaprojektowali coś, co nazywają ćwiczeniami sprawności społecznej i zastosowali je do osób szczególnie narażonych na chroniczną samotność: żołnierzy powracających z Iraku i Afganistanu. Pracując z 48 plutonami wojskowymi, nauczyli żołnierzy rozpoznawać zachowania, które wzmacniają samotność i zastępować je bardziej pozytywnymi zachowaniami. Na przykład, żołnierzowi, który ciągle spoglądał w dół na swój telefon, przypominano, by odłożył telefon i zaangażował się w rozmowę z ludźmi wokół niego; kogoś, kogo kusiło unikanie rozmowy, zachęcano, by zamiast tego zadał pytanie. Szkolenie wykazało, że zmniejsza samotność wśród żołnierzy – i może działać równie dobrze w środowisku cywilnym. „Podobnie jak można rozpocząć reżim ćwiczeń, aby zyskać siłę i poprawić swoje zdrowie, można zwalczać samotność poprzez ćwiczenia, które budują siłę emocjonalną i odporność” – pisze Cacioppo.

Główną barierą w leczeniu samotności jest jednak niechęć wielu osób do przyznania się, że ona ich dotyka. W przeciwieństwie do innych zagrożeń zdrowotnych, takich jak nadciśnienie czy wysoki poziom cholesterolu, jest ona potęgowana przez stygmatyzację. „Zaczyna się mówić o nich jako o osobie: Nie są godni przyjaźni; mają mniejszą wartość w społeczeństwie” – mówi Nobel. Ale to może się zmieniać wraz z rosnącą świadomością tego, jak powszechna i niebezpieczna jest samotność.

„Pracowałam nad tym przez całą moją karierę, a w ciągu ostatniego roku zwrócono na to większą uwagę niż kiedykolwiek wcześniej, co daje mi nadzieję”, mówi psycholog i neurobiolog Holt-Lunstad. Ostatniej wiosny zeznawała przed Komisją Senatu USA ds. Starzenia się o potrzebie podniesienia samotności do rangi priorytetu zdrowia publicznego na równi z paleniem i otyłością.

„Jedną z największych przeszkód w poważnym traktowaniu tego problemu przez wiele organizacji jest pytanie: 'Co możemy z tym zrobić? Wielu osobom wydaje się to raczej sprawą osobistą, czymś, w co politycy nie powinni się angażować” – mówi. Jednak jedną z kwestii, która pojawiła się podczas jej zeznań było to, że ubytek słuchu wśród starszych Amerykanów przyczynia się do zwiększonej izolacji i samotności. Od tego czasu Kongres uchwalił przepisy, dzięki którym aparaty słuchowe stały się bardziej dostępne. „Podczas gdy prawdą jest, że nie możemy ustanowić prawa dla dobrych relacji, mamy prawo, które może zmniejszyć samotność i nie ogranicza niczyjej wolności osobistej,” mówi.

Choć łatwa naprawa samotności jest nieuchwytna, naukowcy są optymistami. To nie było tak dawno temu, po wszystkim, że połączyliśmy się sensownie z innymi mniej lub bardziej domyślnie. Możemy to rozgryźć ponownie – zwłaszcza teraz, gdy wiemy, co jest stawką. „Bardziej niż patrzeć na nowe statystyki dotyczące samotności, nadszedł czas, by prześledzić ludzką historię tego, jak się tu znaleźliśmy” – mówi Turkle. „To nie jest takie skomplikowane. Możemy prześledzić naszą drogę i na nowo odkryć wzajemne towarzystwo”.

Podejmij walkę z samotnością

Gdy już zrozumiemy żniwo, jakie samotność zbiera na naszym zdrowiu psychicznym i fizycznym, co możemy zrobić, aby się chronić?

DO TALK TO STRANGERS

Mała rozmowa nie jest taka mała, więc zaryzykuj i porozmawiaj z kimś obok Ciebie w autobusie lub w kolejce w sklepie. „Zwykła rozmowa sprawia, że jesteśmy szczęśliwsi i zdrowsi”, mówi Susan Pinker, autorka książki The Village Effect. „Możemy czuć się znacznie lepiej po zaledwie 30 sekundach rozmowy z kimś osobiście, podczas gdy nie otrzymujemy tej korzyści z interakcji online”.
DAJ SOBIE SIEDEM MINUT

Według „zasady siedmiu minut” tyle czasu potrzeba, aby wiedzieć, czy rozmowa będzie interesująca. Sherry Turkle, autorka książek Alone Together i Reclaiming Conversation, przyznaje, że może to być trudne, „ale to właśnie wtedy, gdy się potykamy, wahamy i mamy te 'zastoje’, najbardziej odkrywamy siebie nawzajem.”
ZAPLANUJ CZAS NA TWARZ

Co daje nam kontakt twarzą w twarz z przyjaciółmi i rodziną, czego brakuje komunikacji wirtualnej? Po pierwsze, zwiększa produkcję endorfin, substancji chemicznych w mózgu, które łagodzą ból i poprawiają samopoczucie. To jeden z powodów, dla których interakcje w cztery oczy poprawiają nasze zdrowie fizyczne, twierdzą naukowcy.
IF YOU CAN’T GET FACE TIME, CHOOSE FACETIME

Bycie tam osobiście jest zawsze najlepsze, ale wideokonferencje przez Skype’a lub FaceTime mogą pomóc ludziom, których dzieli odległość, w utrzymaniu więzi, które zbudowali w cztery oczy, według badaczy. Rozmowy telefoniczne są następną najlepszą rzeczą – słyszenie głosu drugiej osoby jest formą połączenia – podczas gdy związki prowadzone głównie przez e-mail lub tekst mają tendencję do najszybszego więdnięcia.
UŻYWAJ FACEBOOKA ROZSĄDNIE

Media społecznościowe nie są z natury alienujące, mówi epidemiolog z Harvardu Jeremy Nobel, ale aby stworzyć trwałe połączenia, powinny być używane celowo. „Jeśli używasz tylko Facebook, aby pokazać zdjęcia siebie uśmiechnięty na wakacjach, nie zamierzasz połączyć się autentycznie,” mówi. Zamiast tego, w ramach większych platform, twórz mniejsze sieci społecznościowe, takie jak internetowy klub książki, w którym możesz dzielić się znaczącymi osobistymi reakcjami z wybraną grupą ludzi.
BĄDŹ DOBRYM SĄSIADEM

Zapoznanie się z sąsiadami przynosi więcej korzyści niż dostęp do filiżanki cukru, gdy ci się skończy. Jedno z badań wykazało, że wyższa „spójność społeczna sąsiedztwa” obniża ryzyko zawału serca. Zaproś więc swoich sąsiadów na kawę i zaoferuj, że nakarmisz ich koty, kiedy wyjadą za miasto. Będziesz dzięki temu szczęśliwszy i zdrowszy.
Zorganizuj przyjęcie z okazji obiadu

„Wspólne jedzenie jest formą społecznego kleju”, pisze Susan Pinker w książce Efekt wsi. Dowody na wspólne spożywanie posiłków sięgają co najmniej 12 000 lat wstecz: Dzielenie się jedzeniem było sposobem na rozwiązywanie konfliktów i tworzenie tożsamości grupowej wśród łowców-zbieraczy na długo przed powstaniem wiosek.

ZOSTAŃ KREATYWNY

Uczestniczenie w sztukach twórczych – od przyłączenia się do chóru po zorganizowanie wieczoru rzemiosła – pomaga nam połączyć się głęboko bez mówienia bezpośrednio o sobie, mówi Nobel. „Wiele osób nie potrafi znaleźć słów, by wyrazić swoje uczucia, ale mogą je narysować, napisać o nich w sposób ekspresyjny, a nawet zatańczyć” – mówi. „Kiedy ktoś inny zwraca na nie uwagę i pozwala im rezonować z ich własnym doświadczeniem, to tak jakby obwód elektryczny się dopełnił, a oni są połączeni.”
TALK ABOUT IT

Kiedy Julia Bainbridge zmagała się z samotnością jako samotna mieszkanka Nowego Jorku, rozpoczęła podcast, The Lonely Hour, i odkryła, że samo mówienie o swoich uczuciach sprawiło, że czuła się mniej samotna. Zdziwiła się, gdy odkryła, jak wiele osób czuje to samo – i jaką ulgę przyniosła jej świadomość, że nie jest sama w swojej samotności. Niezależnie od tego, czy chodzi o słuchaczy podcastu, przyjaciół czy terapeutów, wszyscy możemy skorzystać na rozmowie o uczuciach izolacji.
PRZYJDŹ DO KOGOŚ I DOTKNIJ GO – LITERALNIE

Przytulanie, trzymanie za rękę, a nawet zwykłe poklepywanie kogoś po plecach jest potężnym lekarstwem. Dotyk fizyczny może obniżyć naszą fizjologiczną reakcję na stres, pomagając zwalczać infekcje i stany zapalne. Ponadto pobudza nasz mózg do uwalniania oksytocyny, która pomaga wzmocnić więzi społeczne.

Wyślij swoją odpowiedź na tę historię na adres [email protected]. Jeśli chcesz, abyśmy rozważyli Twój list do publikacji, podaj swoje imię i nazwisko, miasto i stan. Listy mogą być edytowane w celu zwiększenia ich długości i przejrzystości.

Pick up a copy of Psychology Today on newsstands now or subscribe to read the rest of the latest issue.

Facebook image: Africa Studio/

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.