Czy słyszałeś kiedyś o 3 słynnych chińskich klątwach?

  • Możesz żyć w ciekawych czasach
  • Możesz być rozpoznany przez ludzi na wysokich stanowiskach (czasami również podawane jako: Obyś przyciągnął uwagę rządu)
  • Obyś znalazł to, czego szukasz (często słyszane jako „uważaj, czego sobie życzysz… to może się po prostu spełnić…”)

Ironia tych 3 przekleństw polega na tym, że na powierzchni mogą wydawać się błogosławieństwami.

Porozmawiajmy najpierw o klątwie nr 3.

Jedną z rzeczy, którą uświadomiłem sobie po coachingu i szkoleniu tysięcy aspirujących i ustabilizowanych przedsiębiorców jest to, że często sukces może wydawać się równie przerażający jak porażka. Ludzie boją się tego, co mają do stracenia, kiedy odniosą sukces lub tego, jak sukces zmieni ich życie…

Pozwól, że podam Ci przykład: mojej uczennicy Elizabeth 3 lata zajęło zapisanie się do naszego rocznego programu mentorskiego.

Była na emeryturze i bała się, że wejście w biznes przejmie jej życie i nie będzie miała już czasu na zabawę i spontaniczność, które tak bardzo ceniła.

Ale kiedy pomogłem jej uświadomić sobie, że może zaprojektować swój biznes w sposób, który zawiera jej podstawowe wartości zabawy i spontaniczności, doprowadziło ją to do rozpoczęcia biznesu, który jest jej pasją, po latach falstartów i dochodzenia do nikąd. Teraz pomaga ludziom odkryć w sobie geniusz i podjąć pracę, która sprawia, że ich serce i dusza śpiewają. To nie przypadek, że teraz wspiera ludzi w robieniu dokładnie tego, z czym sama się zmagała.

Widzisz, Elizabeth nieświadomie miała przekonanie, że aby odnieść sukces w biznesie, musi być ciężko. To musi być walka. A to nie było coś, co chciała robić w wieku 70 lat. Była na to „za stara”. Nie potrzebowała pieniędzy. Chciała biznesu, który wspierałby jej pasję i wywierał wpływ.

Odkąd uznała konflikt wartości, który ją powstrzymywał, była w stanie iść naprzód i zamienić przekleństwo „Obyś znalazł to, czego szukasz” w błogosławieństwo…

Innym powszechnym konfliktem wartości (szczególnie dla rodziców) jest przekonanie, że jeśli odniosę sukces, nie będę miał czasu dla rodziny. Innymi słowy: Muszę poświęcić to, kogo kocham, aby robić to, co kocham.

Te przekonania często pochodzą z obserwacji, jak nasi właśni rodzice nawigowali swoje relacje z pracą, karierą, pieniędzmi i biznesem.

Może twój ojciec był nieobecny przez dużą część twojego dzieciństwa, ponieważ spędził cały swój czas pracując, aby utrzymać rodzinę i skończyło się to utratą rodziny w procesie.

Jeśli miałeś takie doświadczenie jako dziecko, to jest naturalne, aby stworzyć przekonanie, że jeśli stanę się „sukcesem”, będę samotny.

Ten konflikt wartości tworzy to, co często nazywa się „podwójnym wiązaniem” – czarno-białe, albo-albo przekonanie, które nie pozostawia miejsca na kompromis.

Eg: „Albo odniosę sukces i będę samotny, ALBO nigdy nie osiągnę sukcesu, który jest możliwy, ale będę miał szczęśliwe i satysfakcjonujące życie rodzinne.”

Albo, w przypadku Elizabeth – „Albo odniosę sukces i będę nieszczęśliwa, albo zrezygnuję z mojej pasji, aby móc się dobrze bawić.”

Ale miliony ludzi na całym świecie znalazły sposoby, aby mieć jedno i drugie. Znaleźli sposoby, aby odnieść sukces zarówno w biznesie, jak i w miłości. I znaleźli sposoby, aby odnieść sukces i być szczęśliwym…

Zamienili „obyś znalazł to, czego szukasz” – w błogosławieństwo…

Jakie są świadome lub nieświadome konflikty wartości, które mogą sprawić, że utkniesz w podwójnym wiązaniu?

To często objawia się jako mówienie, że czegoś chcesz, a następnie podejmowanie działań (lub nie podejmowanie działań, jak to może być), które nie wspierają tego, co mówisz, że chcesz… to klasyczny znak, że możesz mieć konflikt wartości.

Q: Gdzie w swoim biznesie (lub życiu) mówisz jedno, a robisz co innego?

Q: Gdzie jednocześnie naciskasz na hamulec i gaz?

Q: Co powstrzymuje cię przed znalezieniem lub realizacją tego, czego szukasz?

Przyjrzyjrzyjrzyjmy się teraz pierwszej chińskiej klątwie: Obyś żył w ciekawych czasach.

Nie jestem w stanie powiedzieć, ilu studentów powiedziało mi, że nie mogą odnieść sukcesu lub skupić się na swoim biznesie właśnie teraz z powodu gospodarki, lub Facebooka, lub Trumpa, lub Internetu. Jednak miliony ludzi mają udane, rozwijające się firmy mimo wszystko.

A może mają przekonanie, że „muszę być techie”, aby zbudować udany biznes w dzisiejszym świecie online. Prawda jest taka, że mam wielu przyjaciół, którzy mają bardzo udane biznesy internetowe, które nie są techniczne.

Tak, żyjemy w ciekawych czasach.

Tak, wskaźniki otwarć emaili spadają.

Tak, coraz więcej ludzi wchodzi do branży i konkuruje o uwagę Twojego plemienia.

W tym rzecz: Sukces zaczyna się od Ciebie. Nie jest on zależny od tego, co dzieje się na świecie, jest zależny od tego, co dzieje się w Tobie. Masz wybór, aby objąć te „interesujące czasy”, przejąć kontrolę nad swoim przeznaczeniem i stworzyć wszystko, co chcesz, kiedy chcesz. Masz wybór, aby ewoluować i odnieść sukces bez względu na to, co dzieje się wokół ciebie.

Teraz dla naszej drugiej chińskiej klątwy: „Obyś był rozpoznawany przez ludzi na wysokich stanowiskach” LUB „Obyś przyciągnął uwagę rządu.”

Teraz jest to interesujące, z którym Murray i ja zderzyliśmy się tego lata.

Ale, najpierw zacznijmy od ciebie.

Wielu moich studentów boi się widoczności. Boją się, że stracą swoją prywatność lub że będą prześladowani, jeśli staną się widoczni, znani, a nawet sławni. Niechętnie przyciągają uwagę ze strachu przed tym, co może się z nią wiązać.

Może mieli złe doświadczenia lub traumę w przeszłości, która wynikła z przyciągania niechcianej uwagi… lub do kogoś w ich życiu…

Ale prawda jest taka, że możesz przyciągnąć uwagę po prostu idąc do sklepu spożywczego lub idąc ulicą. Osiągnięcie sukcesu samo w sobie nie musi sprawić, że znajdziesz się w niebezpieczeństwie.

Jeśli nie możesz stać się niewidzialny, wyzwania zawsze będą istniały. Służenie 1,000,000 ludzi będzie wiązało się z innymi wyzwaniami niż gdybyś służył 100 lub 1,000.

W tym samym czasie, im więcej ludzi osiągasz, tym większy masz wpływ i tym bardziej prawdopodobne jest, że przyciągniesz pozytywną uwagę i możliwości.

Przypadek w punkcie: dostałem zaproszenie do mojej skrzynki pocztowej dziś rano, aby przeprowadzić wywiad dla Mindvalley Insiders, która zawiera gości takich jak Peter Diamandis, Don Jose Ruiz, Shawn Achor i Neale Donald Walsh. J

Nie wiem jak Ty, ale ja biorę to błogosławieństwo i to przekleństwo w każdym dniu tygodnia.

Choć są dni, kiedy błogosławieństwa mojego życia i biznesu czują się bardziej jak przekleństwo, nie zamieniłbym tego, kim jestem, co robię i wszystkiego, co stworzyłem.

Jestem wdzięczny za wszystko w moim życiu, w tym za wyzwania, narzekających i nienawidzących. Wszystkie one są częścią mojej ścieżki rozwoju… projektu mojego życia, który popycha i ciągnie mnie wyżej.

Jak zawsze, jest to kwestia perspektywy.

Błogosławieństwo jednego człowieka jest przekleństwem innego człowieka…

Śmieci jednej kobiety są skarbem innej kobiety…

Czy to możliwe, że wyzwania (i przekleństwa) w twoim życiu mogą być tak naprawdę twoimi błogosławieństwami? Hmmm…. Jedzenie dla myślenia. J

A teraz zabawna (i wstrząsająca) historia, którą obiecałem opowiedzieć o tym, co się stało, gdy Murray i ja nieświadomie przyciągnęliśmy uwagę rosyjskiego rządu podczas naszych podróży tego lata.

Byliśmy na Białorusi, aby odwiedzić nasz 10-osobowy zespół techniczny, który zatrudniliśmy do stworzenia naszego oprogramowania Heroic. Pracują z nami od 2 lat, a my jeszcze ich nie poznaliśmy, więc byliśmy bardzo podekscytowani tą podróżą. A potem planowaliśmy pojechać pociągiem z Mińska do Petersburga i dalej do Rosji, aby spotkać się z przyjaciółmi.

Mieliśmy wszystkie nasze wizy na Białoruś i do Rosji w porządku, więc myśleliśmy, że wszystko jest w porządku.

Weszliśmy na pokład nocnego pociągu w Mińsku o 18:00. Sprawdzili nasze paszporty i wpuścili nas do pociągu. Rozlokowaliśmy się w naszej kabinie sypialnej i spędziliśmy razem miły wieczór, zanim poszliśmy spać około północy.

30 minut później usłyszeliśmy pukanie do drzwi, gdy rosyjscy urzędnicy zażądali wglądu w nasze dokumenty.

Wyraźnie było widać, że coś jest nie tak, ale Rosjanie nie mówili po angielsku, a my nie mówiliśmy po rosyjsku.

Zasygnalizowali, żebyśmy spakowali wszystkie nasze torby i opuścili kabinę.

W końcu zdaliśmy sobie sprawę, że jeden z urzędników mówił trochę po hiszpańsku (ze wszystkich rzeczy), więc mogłem się z nim porozumieć.

Powiedział nam, że nie możemy jechać do Rosji pociągiem, którym jechaliśmy i że musimy zmienić trasę.

Wyciągnęli nas więc z pociągu w środku nocy, razem z mężczyzną ze Szwajcarii i mężczyzną z Azerbejdżanu.

Poprosili nas, abyśmy wsiedli do innego pociągu, który odjechał na 40 minut w innym kierunku. Nie mieliśmy pojęcia, dokąd jedziemy ani co się z nami stanie. Próbowałem zapytać jednego urzędnika po hiszpańsku, ale z trudem udało mu się przekazać, co się dzieje w sposób, który moglibyśmy zrozumieć.

W końcu pociąg się zatrzymał i wysiedliśmy. Przywitała nas ogromna ciężarówka wojskowa, do której weszliśmy na tył.

Wsiedliśmy i zabrali nas w nocy do aresztu, gdzie umieścili nas w lodowato zimnym pomieszczeniu bez okien. Komary brzęczały wokół nas, gdy próbowaliśmy się wygodnie ułożyć.

Przyszli kilka razy, aby uzyskać nasze dane osobowe. Potrzebowali dokładnych danych o tym, kiedy i gdzie się urodziliśmy, gdzie mieszkaliśmy, gdzie chodziliśmy do college’u, gdzie się wybieraliśmy, możesz to nazwać. Następnie nalegali na sprawdzenie każdego szczegółu, który zapisaliśmy, aby upewnić się, że go zrozumieli i przepisali go własnoręcznie.

W końcu wrócili z 20-stronicowym maszynopisem „spowiedzi” w języku rosyjskim, który każdy z nas miał podpisać.

„Spowiedź”

Odpisali nam grzywnę w wysokości 2000 rubli za „próbę nielegalnego przekroczenia granicy” i deportowali nas z powrotem na Białoruś LOL.

Najwyraźniej polityka niedawno się zmieniła i Rosja zabroniła obcokrajowcom wjazdu do Rosji z Białorusi, więc jeśli chciałeś podróżować do Rosji z Białorusi lądem, musiałeś przejechać przez jakikolwiek inny kraj oprócz Białorusi.

Naturalnie, nie chcieliśmy wracać aż do Mińska, więc poprosiliśmy ich o pomoc w znalezieniu szybszej drogi do Petersburga. Jeden hiszpańskojęzyczny rosyjski urzędnik polubił mnie i wyznaczył trasę z Witebska na Białorusi (niezbyt daleko od rosyjskiej granicy) do Rygi na Łotwie autobusem, a następnie samolotem do Sankt Petersburga. 6 rano wsiedli do ciężarówki i ruszyli w kierunku granicy.

Nie wiedzieliśmy dokładnie, gdzie nas zabierają, ale miałem wrażenie, że zaopiekują się nami najlepiej jak potrafią.

Jak jechaliśmy, wpatrywałem się w okno, jak jechaliśmy przez świt. Był jeden moment piękna, jak oglądaliśmy gorący różowy wschód słońca przez mgłę toczenia na anonimowej rzeki. Byłem poruszony i zdałem sobie sprawę, że byłem jednym z bardzo małej grupy obcokrajowców, którzy EVER miał ten moment, i czułem się szczęśliwy.

Kilka minut później, wysadzili nas na granicy z Białorusią, dał nam nasze paszporty, życzył nam powodzenia, i pojechał.

Staliśmy tam przez około 10 minut zastanawiając się, co robić, a następnie zapytał strażnika granicznego, czy mógłby zadzwonić do nas taksówkę, aby zabrać nas do Witebska.

Zgodził się i około 15 minut później maleńka taksówka podjeżdża i 4 z nas tetris siebie i nasze torby do taksówki, a 40 minut później znajdujemy się w Witebsku.

To było krótko po 7 rano i 10-godzinny autobus do Rygi nie opuszcza do 11 rano, więc wzięliśmy czas, aby przejść do Internetu i kupić bilety lotnicze z Rygi do Sankt Petersburga. Przejażdżka autobusem do Rygi była oczywiście piękna i miałam kilka chwil inspiracji po drodze, kiedy robiłam burzę mózgów na temat mojej listy rzeczy do zrobienia i listy „do zrobienia”. I w końcu dotarliśmy do Sankt Petersburga (choć zajęło nam to 32 godziny zamiast 12)…

Więc, pozwólcie, że zapytam, czy kilka wypełniających duszę chwil jest warte długiej i ciężkiej podróży?

Powiedziałabym, że tak.

W moim mniemaniu, nawet to przekleństwo było błogosławieństwem. I dało nam cholernie dobrą historię do opowiedzenia…

Jak zawsze, to kwestia perspektywy 🙂

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.