„Nonviolent Resistance Is Admirable but Ineffective” (Opór bez użycia przemocy jest godny podziwu, ale nieskuteczny).

Wcale nie. W obecnym momencie geopolitycznym trudno jest twierdzić, że powstanie bez użycia przemocy jest lepszym narzędziem do obalenia dyktatora niż przemoc. Uzbrojeni rebelianci, wspierani przez siły powietrzne NATO, są o krok od zakończenia czterech dekad despotycznych rządów Muammara al-Kaddafiego w Libii. Tymczasem na wschodzie Syrii Baszar al-Assad bezkarnie zabił ponad 2200 członków nieagresywnego ruchu oporu przeciwko długotrwałym rządom swojej rodziny.

Argumentowanie na korzyść taktyki Syryjczyków, a przeciwko Libijczykom, wydawałoby się sprzeczne z intuicją – ale z dowodami. Prawda jest taka, że od 1900 do 2006 roku wielkie kampanie oporu bez użycia przemocy, mające na celu obalenie dyktatury, odrzucenie obcej okupacji lub osiągnięcie samostanowienia, odniosły ponad dwukrotnie większy sukces niż gwałtowne powstania dążące do tych samych celów. Nawet przed Arabską Wiosną, kampanie bez użycia przemocy w Serbii (2000), na Madagaskarze (2002), na Ukrainie (2004), w Libanie (2005) i Nepalu (2006) odniosły sukces w odsunięciu reżimów od władzy.

Powodem tego jest fakt, że kampanie bez użycia przemocy zazwyczaj przemawiają do znacznie szerszego i zróżnicowanego elektoratu niż gwałtowne powstania. Po pierwsze, poprzeczka do działania jest niższa: Potencjalni rekruci do ruchu oporu muszą przezwyciężyć strach, ale nie moralne skrupuły dotyczące stosowania przemocy wobec innych. Obywatelski ruch oporu oferuje szereg taktyk o niższym ryzyku – pozostawanie na uboczu (gdzie ludzie opuszczają typowo zaludnione obszary), bojkoty i spowolnienia (gdzie ludzie poruszają się w połowie tempa w pracy i na ulicach) – które zachęcają ludzi do uczestnictwa bez ponoszenia ogromnych osobistych ofiar. W tegorocznym pokojowym powstaniu w Egipcie zmobilizowali się mężczyźni, kobiety, dzieci, osoby starsze, studenci, robotnicy, islamiści, chrześcijanie, bogaci i biedni – jest to poziom uczestnictwa, którego nie osiągnęła żadna z uzbrojonych organizacji bojowych w Egipcie w ostatnich latach.

„Opór bez przemocy i pacyfizm to to samo”.

Wcale nie. Kiedy ludzie słyszą słowo „bez przemocy”, często myślą o „pokojowym” lub „pasywnym” oporze. Niektórym słowo to przywodzi na myśl pacyfistyczne grupy lub jednostki, takie jak buddyjscy mnisi w Birmie, którzy mogą woleć śmierć niż użycie przemocy w obronie przed niesprawiedliwością. W związku z tym mylą oni „niestosowanie przemocy” lub „opór cywilny” z doktryną „niestosowania przemocy” lub „pacyfizmu”, która jest pozycją filozoficzną odrzucającą stosowanie przemocy z powodów moralnych. Jednak w kampaniach oporu obywatelskiego, takich jak te, które mają miejsce podczas Arabskiej Wiosny, bardzo niewielu uczestników jest pacyfistami. Są to raczej zwykli cywile stawiający czoła niemożliwym do zaakceptowania okolicznościom poprzez odmowę posłuszeństwa – metodę dostępną dla każdego, pacyfisty czy nie. Nawet Mahatma Gandhi, ikoniczny pacyfista, był bardzo strategicznym myślicielem, uznając, że niestosowanie przemocy zadziała nie dlatego, że zapewni moralną przewagę, ale dlatego, że masowa odmowa współpracy ostatecznie zmusi Brytyjczyków do opuszczenia Indii: „Na nadużycia powinniśmy odpowiadać wyrozumiałością”, powiedział. „Natura ludzka jest tak ukonstytuowana, że jeśli nie zwrócimy uwagi na gniew lub nadużycia, osoba, która się im oddaje, wkrótce się nimi znudzi i przestanie”.

„Nonviolent Resistance Works Better in Some Cultures Than Others.”

Nieprawda. Ruchy bez użycia przemocy pojawiły się i odniosły sukces na całym świecie. W rzeczywistości Bliski Wschód – rutynowo spisywany przez ludzi z innych części świata jako beznadziejny kocioł przemocy – może pochwalić się największymi sukcesami, nawet przed Arabską Wiosną. Irańska rewolucja, która obaliła dyktatorski reżim szacha Mohammeda Rezy Pahlawiego i wyniosła do władzy ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego, była masowym ruchem bez użycia przemocy, w którym wzięły udział ponad 2 miliony członków irańskiego społeczeństwa (choć jest to również użyteczne przypomnienie, że powstania bez użycia przemocy, podobnie jak te z użyciem przemocy, nie zawsze przynoszą rezultaty, na jakie można by liczyć). Palestyńczycy poczynili największe postępy w kierunku samostanowienia i trwałego pokoju z Izraelem, gdy polegali na masowym nieposłuszeństwie obywatelskim bez użycia przemocy, jak to miało miejsce w demonstracjach, strajkach, bojkotach i protestach, które zdominowały Pierwszą Intifadę w latach 1987-1992 – kampanię, która zmusiła Izrael do rozmów z palestyńskimi przywódcami, która doprowadziła do porozumień z Oslo i przekonała większość świata, że Palestyńczycy mają prawo do samostanowienia.

W obu Amerykach, Wenezuela, Chile, Argentyna i Brazylia doświadczyły powstań bez użycia przemocy, obalając wojskowe junty i zastępując je demokratycznie wybranymi przywódcami. Nieagresywna kampania antyapartheidowa w RPA zasadniczo zmieniła polityczny, społeczny i ekonomiczny krajobraz tego kraju, podczas gdy próby rewolucyjnej przemocy podejmowane przez Afrykański Kongres Narodowy nie przyniosły większych rezultatów. Europa może się oczywiście poszczycić kilkoma najbardziej ikonicznymi przykładami: na przykład rewolucjami w Europie Wschodniej w 1989 roku czy duńskim oporem przeciwko okupacji nazistowskiej w czasie II wojny światowej. A w Azji udany opór bez użycia przemocy doprowadził do obalenia opresyjnych reżimów w tak różnych miejscach jak Indie, Malediwy, Tajlandia, Nepal i Pakistan.

„Nonviolent Movements Succeed by Persuasion.”

Nie zawsze. Wysoka pozycja moralna jest konieczna, ale ledwie wystarczająca. Kampanie muszą być niezwykle destrukcyjne – i to strategicznie – aby zmusić zakorzenionych dyktatorów do porzucenia swoich stanowisk. Opór bez użycia przemocy niekoniecznie kończy się sukcesem, ponieważ ruch przekonuje lub nawraca przeciwnika. Odnosi sukces, gdy główne źródła władzy reżimu – takie jak cywilni biurokraci, elity gospodarcze, a przede wszystkim siły bezpieczeństwa – przestają słuchać jego rozkazów. Literaturoznawca Robert Inchausti dobrze to ujął, mówiąc: „Nonviolence to zakład – nie tyle o dobroć ludzkości, co o jej nieskończoną złożoność.” Podobnie jak na wojnie, kluczem do kampanii bez przemocy jest znalezienie i wykorzystanie słabości przeciwnika.

Weźmy na przykład niedawne powstanie w Egipcie. W pierwszych dniach powstania wojsko i siły bezpieczeństwa ostro rozprawiły się z protestami. Ale demonstranci byli przygotowani: Aktywiści – pod wpływem niedawnych rewolucji bez użycia przemocy w innych miejscach – rozpowszechniali wśród protestujących instrukcje opisujące szczegółowo, jak reagować na rozprawę i zaczęli umieszczać kobiety, dzieci i osoby starsze na pierwszej linii frontu przeciwko siłom bezpieczeństwa. Ulotki zachęcały protestujących do przyjęcia żołnierzy w szeregi ruchu i stanowczo zabraniały stosowania wobec nich jakiejkolwiek przemocy. Przywódcy ruchu zadbali również o to, by akty represji wobec pokojowo nastawionych demonstrantów zostały nagrane na wideo i upublicznione.

Ostatecznie armia egipska odmówiła wykonania rozkazu stłumienia kampanii – a reżim Hosniego Mubaraka stracił jeden z kluczowych ośrodków władzy. Tu znów widać przewagę, jaką mają grupy niestosujące przemocy nad uzbrojonymi partyzantami: Małe, tajne grupy stosujące przemoc z trudem mogą doprowadzić do zmiany lojalności wśród sił bezpieczeństwa. Gwałtowne zagrożenia zazwyczaj jednoczą siły bezpieczeństwa, które łączą się, by się przed nimi bronić (właśnie dlatego syryjski reżim upiera się, że walczy z „uzbrojonymi grupami”, a nie z nieuzbrojonymi cywilami).

„Tylko słabe lub mające słabą wolę reżimy upadają w wyniku powstań bez użycia przemocy.”

Nieprawda. Wiele kampanii bez użycia przemocy odniosło sukces przeciwko niektórym z najkrwawszych reżimów na Ziemi, u szczytu ich władzy. W rzeczywistości ogromna większość głównych kampanii bez przemocy w XX wieku stawiała czoła reżimom takim jak gen. Muhammad Zia ul-Haq w Pakistanie, Slobodan Milosevic w Serbii, Augusto Pinochet w Chile, Suharto w Indonezji i różnym imperialnym władcom, którzy byli wyraźnie zainteresowani utrzymaniem władzy nad swoimi koloniami. Na przykład podczas słynnego incydentu na ulicy Rosenstrasse w Berlinie w 1943 roku nawet naziści okazali się bezbronni wobec protestów bez użycia przemocy, gdy niemieckie kobiety zorganizowały protesty i stawiły czoła karabinom maszynowym SS, domagając się uwolnienia swoich żydowskich mężów – było to niewielkie zwycięstwo nad jednym z najbardziej ludobójczych reżimów w historii, a nie do pomyślenia, gdyby protestujący chwycili za broń.

W rzeczywistości prawie wszystkie główne kampanie bez użycia przemocy w XX i na początku XXI wieku spotkały się z masowymi i brutalnymi represjami. W Chile Pinocheta, na przykład, reżim często stosował tortury i zaginięcia, by sterroryzować opozycję polityczną. W takich okolicznościach angażowanie się w widoczne, masowe protesty byłoby bardzo ryzykowne dla przeciwników rządu. Tak więc w 1983 roku cywile zaczęli sygnalizować swoje niezadowolenie poprzez skoordynowane uderzanie w garnki i patelnie – prosta czynność, która pokazała powszechne poparcie dla żądań ludności cywilnej i pokazała, że Pinochet nie będzie w stanie stłumić tego ruchu przy pomocy dostępnych mu narzędzi. Ludzie chodzili również po ulicach, śpiewając pieśni o zbliżającym się upadku Pinocheta – praktyka ta tak zirytowała generała, że zakazał śpiewania. Ale takie desperackie środki pokazały jego słabość, a nie siłę. Ostatecznie Pinochet ugiął się i zgodził się na przeprowadzenie w 1988 roku referendum na temat tego, czy ma pozostać na stanowisku prezydenta przez kolejne osiem lat. Przywódcy opozycji wykorzystali tę okazję do zorganizowania akcji bezpośrednich bez użycia przemocy, które skupiły się na skoordynowaniu głosów na „nie”, uzyskaniu niezależnie weryfikowalnego liczenia głosów i rozliczeniu Pinocheta z wyników. Kiedy stało się jasne, że Pinochet przegrał, wojsko ostatecznie stanęło po stronie narodu chilijskiego i Pinochet ustąpił.

„Czasami buntownicy nie mają wyboru, ale muszą wziąć broń.”

Nieprawda. Obecny konflikt domowy w Libii, o czym łatwo teraz zapomnieć, rozpoczął się od protestów bez użycia przemocy w Benghazi około 15 lutego. Demonstracje zostały brutalnie stłumione, a do 19 lutego opozycjoniści odpowiedzieli chwyceniem za broń, zabijając lub chwytając setki najemników i lojalistów reżimu Kaddafiego. W swoim niesławnym przemówieniu z 22 lutego Kaddafi powiedział: „Pokojowy protest to jedno, ale zbrojna rebelia to drugie” i zagroził, że pójdzie „dom po domu” w poszukiwaniu rebelianckich „szczurów”. Po takich groźbach niewielu cywilów byłoby skłonnych do udziału w nieuzbrojonym oporze, a to, co zaczęło się jako ruch pokojowy, jednoznacznie przekształciło się w rebelię opartą wyłącznie na przemocy. Teraz wydaje się, że był to sukces, ale okupiony ogromnymi kosztami: Chociaż dokładna liczba ofiar śmiertelnych tego konfliktu jest do tej pory niemożliwa do ustalenia, niektóre obliczenia w połowie wojny mówią o 13 000 zabitych.

Czy mogło być inaczej? Spojrzenie wstecz to oczywiście 20/20, ale gdyby libijscy aktywiści mieli szansę ocenić swoje doświadczenia, być może dostrzegliby kilka błędów. Po pierwsze, wydaje się, że ruch był dość spontaniczny, w przeciwieństwie do dobrze zaplanowanej i skoordynowanej kampanii w Egipcie. Po drugie, ruch bez przemocy mógł za bardzo skupić się na jednej taktyce – protestach – aby osiągnąć swoje cele. Kiedy ruchy polegają wyłącznie na wiecach lub protestach, stają się niezwykle przewidywalne: są łatwym celem dla represji reżimu. Skuteczne ruchy będą łączyć protesty i demonstracje z dobrze zaplanowanymi strajkami, bojkotami, spowolnieniami, nieobecnościami i innymi działaniami, które zmuszą reżim do rozproszenia represji w niezrównoważony sposób. Na przykład podczas irańskiej rewolucji robotnicy naftowi rozpoczęli strajk, który groził sparaliżowaniem irańskiej gospodarki. Siły bezpieczeństwa szacha udały się do domów naftowców i zaciągnęły ich z powrotem do rafinerii – wtedy robotnicy pracowali na pół gwizdka, po czym zorganizowali kolejny strajk. Taki poziom represji konieczny do zmuszenia mas do pracy wbrew ich woli jest nie do utrzymania, ponieważ wymaga ogromnej koordynacji zasobów i wysiłków reżimu.

W rzeczywistości, to co wiemy z poprzednich przypadków, takich jak Iran, to to, że rodzaj brutalnego odwetu, jaki Qaddafi zastosował przeciwko powstaniu bez użycia przemocy na początku, jest często nie do utrzymania wobec skoordynowanych ruchów bez użycia przemocy w czasie. Co więcej, niemal natychmiastowy zwrot rebeliantów ku gwałtownemu oporowi wywołał najostrzejszą reakcję Kaddafiego i natychmiast wykluczył dużą liczbę ludzi, którzy mogliby być skłonni przegrupować się i stanąć na ulicach przeciwko Kaddafiemu, ale nie mieli interesu w przyłączaniu się do tego, co z pewnością stanie się paskudną walką. Zanim NATO udzieliło swojego wsparcia, największe korzyści libijska opozycja odniosła podczas pokojowej fazy powstania, która obejmowała masowe protesty, które doprowadziły do zamknięcia kraju, wywołały liczne odejścia kluczowych funkcjonariuszy reżimu, a nawet doprowadziły do zajęcia Bengazi bez znaczącego rozlewu krwi. Ale kiedy rebelianci zareagowali na represje Kaddafiego, chwytając za broń, potrzebowali interwencji NATO, aby mieć szansę.

Albo rozważmy Syrię, gdzie decyzja o użyciu lub nie przemocy jest podobnie trudna. W sierpniu, po miesiącach pokojowych masowych protestów, Assad nakazał wojskowe bombardowanie na pełną skalę Hamy, w większości sunnickiego miasta znanego z zbrojnego powstania islamistów, które zostało jeszcze brutalniej stłumione w latach 80-tych, oraz innych twierdz opozycji w całym kraju. Czas chwycić za broń, prawda?

Nawet w takich przypadkach, ruchy bez przemocy mają wybór. W odpowiedzi na przemoc reżimu mogą zmienić taktykę. W rzeczywistości syryjscy aktywiści dobrze sobie z tym radzą, unikając represji reżimu poprzez stosowanie flash mobów i nocnych protestów, które są trudniejsze do stłumienia. Protesty w ciągu dnia są obecnie dobrze zaplanowane, z wieloma drogami ucieczki i lustrami, które oślepiają snajperów próbujących strzelać do protestujących. Syryjscy aktywiści jak dotąd w dużej mierze unikali pokusy, by odpowiedzieć na prowokacje reżimu przemocą – to krytyczna decyzja, nie tylko dlatego, że chwycenie za broń może podkopać ich krajowe bazy uczestnictwa i wsparcia, ale także dlatego, że sprawia, iż siły bezpieczeństwa są bardziej skłonne do wykonywania rozkazów represjonowania ruchu. Ponieważ reżim wypędził dziennikarzy i odciął prąd w oblężonych miastach, syryjscy aktywiści ładują swoje laptopy za pomocą akumulatorów samochodowych i wyrabiają fałszywe dokumenty tożsamości, by zbliżyć się do sił bezpieczeństwa i móc dokumentować łamanie praw człowieka i udostępniać je w Internecie. Ciągła mobilizacja wynikająca z tych działań może pomóc opozycji w nawiązaniu niezbędnych więzi z elitami reżimu.

Opór bez użycia przemocy jest w efekcie formą wojny asymetrycznej. Dyktatorzy, co jest do przewidzenia, polegają na swojej postrzeganej przewadze w brutalnej sile, aby pokonać przeciwników. Najlepiej jest walczyć z wrogiem tam, gdzie ma się przewagę – w tym przypadku siłę ludzi, nieprzewidywalność, zdolność adaptacji i kreatywność – a nie tam, gdzie on ją ma.

„Powstania bez użycia przemocy prowadzą do demokracji.”

Niekoniecznie. Istnieje silny empiryczny związek między kampaniami bez użycia przemocy a późniejszą demokratyzacją, co nie powinno być strasznie zaskakujące: Wyższy poziom uczestnictwa w życiu politycznym i społeczeństwa obywatelskiego – czynniki, które sprawiają, że powstanie bez użycia przemocy ma większe szanse na zakorzenienie się – zazwyczaj prowadzą do wyższego poziomu demokracji. Istnieją jednak ważne wyjątki. Rewolucja irańska – jedno z największych na świecie i najbardziej partycypacyjnych powstań bez użycia przemocy – ostatecznie doprowadziła do powstania teokratycznego i represyjnego reżimu. Filipiny przeżyły kilka dużych rewolucji bez użycia przemocy i nadal zmagają się z konsolidacją demokracji i korupcją. Pomarańczowa rewolucja na Ukrainie, która zakończyła się dużym sukcesem, pozornie zapowiadała nową erę liberalizacji politycznej, ale ostatnie niepowodzenia sugerują, że kraj ten odwraca kierunek.

Ale żaden z tych rezultatów prawdopodobnie nie uległby poprawie, gdyby rewolucje były gwałtowne. W rzeczywistości, w większości krajów, gdzie gwałtowna rewolucja zakończyła się sukcesem, nowe reżimy były co najmniej tak samo brutalne jak ich poprzednicy – co może powiedzieć każdy, kto żył w następstwie rewolucji rosyjskiej, francuskiej, afgańskiej wojny domowej czy rewolucji kubańskiej. Jak ujęła to laureatka Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi, przywódczyni birmańskiego ruchu prodemokratycznego, „Nigdy nie jest łatwo przekonać tych, którzy zdobyli władzę siłą, o mądrości pokojowych zmian.”

Wniosek jest taki, że chociaż opór bez użycia przemocy nie gwarantuje demokracji, to przynajmniej w mniejszym lub większym stopniu gwarantuje mniejsze z różnych potencjalnych złych rzeczy. Charakter walki może często dać nam dobre wyobrażenie o tym, jak będzie wyglądał kraj po ukształtowaniu się nowego reżimu. A niewielu ludzi chce żyć w kraju, w którym władza jest przejmowana i utrzymywana wyłącznie siłą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.