I wtedy się pojawia: wysoki na 10 stóp pingwin, stojący na podjeździe. Kiedy nasz pijany bohater zaczyna gonić za uciekającym ptakiem, zaczyna do ciebie docierać, że to nie jest typowy film o obrzydliwości i używaniu party jako przysłowia. Oglądasz coś, co jest naprawdę, szalenie, głęboko wypaczone WTF.

Popularny w Rolling Stone

Gdy Billy Madison trafił do kin 20 lat temu, Adam Sandler był już wschodzącą gwiazdą Saturday Night Live; filmy były następnym logicznym krokiem, więc komik i jego były współlokator – pisarz SNL Tim Herlihy – wymyślili historię, która miała być początkiem kariery na dużym ekranie. Istota: Rozpieszczony, imprezowy zwierzak ma odziedziczyć lukratywny biznes hotelowy rodziny, mimo że nie interesuje się niczym, co nie wiąże się z daiquiri, Nintendo czy magazynami o nudlach. Aby udowodnić, że jest lepszym kandydatem niż firmy szyderczy yuppie wiceprezes, jednak Billy musi powtórzyć przedszkole przez liceum ponownie. Dla naszego przygłupiego bohatera, jest to cholernie blisko Herkulesowy wyczyn.

Każdy, kto jest teraz zaznajomiony z kinem du Sandler może zaryzykować przypuszczenie, co leży w sklepie: agresywnie podchodząc do/czarując romantyczne zainteresowanie (Bridgette Wilson, pre-Sampras), nokautując dzieci z piłkami dodge, line-readings, które idą od malucha-ish falsetto sing-song do SUDDEN! AGGRAVATED! KRZYK! Ale na każdą nutę najniższego poziomu, który Sandler później uwolni na widzach, przypadają przebłyski komicznego dziwactwa w czystej, nieokrojonej formie. To nie jest po prostu najmniej zsiadły, a więc domyślnie najlepszy film „Adama Sandlera”, choć niewątpliwie taki jest. Jest to również zapowiedź „Cena jest zła, suko!” bicie i in-drag-wooing-of-Al-Pacino lowlights przyjść, i co-jeśli spojrzenie na chwalebnej drodze nie podróżował.

Pomaga pamiętać, co dziwak Sandler był kiedy po raz pierwszy abbie-doobied swoją drogę do świadomości publicznej. Jego wczesny stand-up zawierał wątek dotyczący Elvisa Presleya, który miał osiem cali wzrostu, mieszkał w lodówce Adama i miał skłonność do kradzieży główek sałaty (zemsta przychodzi w postaci umieszczenia miniaturowej głowy konia w łóżku króla rock’n’rolla). Jego gościnne występy w MTV’s trivia gameshow Remote Control zawierały alter ego, takie jak Bossy Boy, wczesna wersja wysokiego głosu infantylnego idioty, który był przez lata, i Stud Boy, niejasno brzmiący po europejsku żigolak, który marzy o podrywaniu celebrytów. (Po dołączeniu do SNL, wiele postaci Sandlera było wyjątkowo dziwnych, nawet jak na standardy Coneheadów: chodzący stereotypowy Cajun Man z Bayou, wabiący się wąż, wieczny pomocnik harcmistrza Canteen Boy oraz zajmujący się domem Herlihy Boy, który nie chce niczego więcej od życia, niż opiekować się twoją babcią i spać w twoim łóżku.

Billy pochodzi z tych samych zapasów, co inne zszywki Sandlera; jest zacietrzewionym mężczyzną, który uwielbia „wyścigi ogórków”, psikusy i jedzenie pasty tak samo jak porno. Być może jest to nietypowa postać pierwszoplanowa dla komedii na dużym ekranie z 1995 roku, ale jest to postać, która całkowicie mieści się w strefie komfortu komika, począwszy od niejasnego, przednastoletniego poczucia zabawy, a skończywszy na nagłych wybuchach wściekłości. Reżyserka – kohorta Basquiata, żona Beastie i boho royalty Tamra Davis – powiedziała niedawno Washington Post, że na początku nie „rozumiała” komediowego charakteru filmu, ale szybko zrozumiała, że kluczem do sukcesu jest raczej głupota, a nie słowność. „Przeładowałam scenografię i kostiumy kolorami” – przyznaje – „żeby pokazać, jak widzi rzeczy dziecko”. Davis zamieniła również minispódniczki Wilsona na letnie sukienki, aby nie „przesadzić z seksem”, ale dzięki błyszczącej, szczęśliwej scenografii filmowca, nasz chłopiec Madison nigdy nie czuje się wykastrowany – po prostu wypada jako nieco bardziej perwersyjna wersja Pee-wee Hermana.

Żadna z tych rzeczy nie krzyczała slam dunk: W historii mówionej SNL Live From New York Toma Shalesa i Jamesa Andrew Millera, Sandler pamięta, jak pokazał Lorne’owi Michaelsowi scenariusz i kazał producentowi powiedzieć mu: „Jest tam trochę zabawnych rzeczy, ale że może to nie powinien być pierwszy pojazd.” (Odpowiedź komika sugerowała, że miał pokusę, by uciąć przynętę: „Jeśli napiszę skit i nie dostanie się on do programu, nie siedzę i nie płaczę z tego powodu, tylko mówię, że napiszę kolejny w przyszłym tygodniu. Tak właśnie czułem się w przypadku „Billy’ego Madisona”. Powiedziałem: „OK, Herlihy, nie podoba mu się ten film. Napiszmy kolejny'”). Możesz sobie wyobrazić Michaelsa przerzucającego strony i myślącego: Więc bawisz się butelkami z szamponem w wannie, a pokojówka ciągle mówi o twoim słodkim tyłeczku, a potem pojawia się klaun z krwią cieknącą z ust? I to jest twoja oferta na gwiazdę?

Ale to właśnie te oddalone od centrum elementy świadczą o prawdziwym poczuciu humoru filmu – surrealistyczne żarty nie były tu przyprawą, ale prawdziwym mięsem. Historia jest tylko pretekstem do tego, by Sandler bez powodu tańczył po schodach do „I’ll Tumble 4 Ya” Culture Club. Albo po to, by matronowata pomoc Theresy Merritt zachwycała się synem swojego pracodawcy (wciąż nie wiadomo, czy ta postać jest wypaczoną wariacją stereotypu mamusi, czy też jego szalonym przewrotem). Albo misternie skonstruowana puenta, w której rodzina rudowłosych łobuzów – „O’Doyle rządzi!” – zjeżdża z klifu. Albo jako okazja dla Jima Downeya, niekwestionowanego deadpan MVP filmu, aby oświadczyć, po „zwycięskiej” odpowiedzi Billy’ego w akademickim decathalonie, że „wszyscy w tym pokoju są teraz głupsi za to, że tego wysłuchali”. Nie przyznaję ci żadnych punktów i niech Bóg ma litość nad twoją duszą.”

To są momenty i linie, które fani Madison wymieniają między sobą, dziwne gówno, które konspiracyjnie pielęgnujemy. Co nie zwykle usłyszeć jest ktoś woskowanie poetyckie o homofobiczne żarty z udziałem Josha Mostel dyrektora wysyłając Billy walentynkę mówiąc „Jestem napalony” (oglądać usunięte sceny na DVD i odkryjesz, że to była część przerwanego gag działa, ale nadal). A kiedy przywołasz Sandlera obrzucającego dzieci na placu zabaw lub oglądającego rozbieraną Wilson, gdy ta będzie go przepytywać z Magna Carta, ludzie będą kiwać głowami ze zniecierpliwieniem, zanim włamią się do muzycznego numeru filmu, tego, który kończy się operową prośbą o gumę. Najdurniejsze pro-bro wymiany zdań w tym filmie są najsłabsze z komicznych. Co nie powstrzymało gwiazdy przed grawitacją w tym kierunku, począwszy od jego następnego filmu.

Od Happy Gilmore, aspekty alfa-mook w filmach Sandlera stawały się coraz bardziej toksyczne, a nawet akcentowane beta-męskie ekscentryki przybierały bardziej wredną, hiper-testosteronową krawędź. Jeśli obejrzy się „Wodnego chłopca” czy „Małego Nicky’ego”, można wyczuć słabe echa starego Billy’ego pod wszystkimi kutasami i okazjonalnymi, desperackimi uderzeniami w sentymentalizm; wszystko inne było sitcomem dla każdego, wypompowanym na ekrany multipleksów. Gwiazdor wybrał swoją ścieżkę i trzymał się jej. Jego komedie miały stracić szorstkie krawędzie, a zwiększyć szorstkość w szatni, w której trzepie się ręczniki. Jeśli chodzi o „poważne” role – Punch Drunk Love jest wyjątkiem potwierdzającym regułę – był to po prostu ten sam gniew i nienawiść do samego siebie, bez śmiechu. Sandler uczynił z persony agresywnego amerykańskiego idioty swój typ. Cue dekady sukcesów kasowych i malejących zysków.

Ale przez jedną chwalebną chwilę, ten wczesny, pół-niewinny Sandler, facet, który robił kostiumy na Halloween ze zwiniętych gazet i domagał się cukierków, mógł pozwolić swojej fladze szaleństwa powiewać. I 20 lat później, to jest Sandler, który chcesz pamiętać: niedojrzały knucklehead, który pokazał oznaki bycia prawdziwym geniuszem komiksu, a nie facet, który robi Grown-Ups 2. Mimo to, zawsze będziemy mieli Billy’ego, samozwańczego najmądrzejszego żyjącego człowieka, który wciąż goni tego pingwina po trawniku, wiecznie marząc o tym, by dotknąć jego tyłeczka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.