There’s a „there” there.

Photo by Simon Berger on Unsplash

Zachmurzony horyzont stał się żywy. Mój oddech pogłębił się. Strumień myśli zanikał, aż pozostała tylko świadomość. Pojawiłem się.

45 minut wcześniej zjadłem 2 gramy grzybów psilocybinowych, potocznie zwanych magicznymi.

Wcześniej już się potykałem, ale tym razem było inaczej. Nie było żadnych wizualizacji. Niebo, choć jasne i piękne, odmówiło formowania swoich zwykłych geometrycznych wzorów.

Świat był rześki, a mój umysł czuł się niepodobny do siebie. Nie czuł się w ogóle niczym. Byłem po prostu świadomy. Bardziej świadomy.

To dziwne. Świadomość ma być binarna. Jest włączona lub wyłączona. Tutaj, to była kwestia stopnia. Moja świadomość powiększyła się, w jakiś sposób.

Ta przemiana sama w sobie była ciekawa. Dopiero co przybyłem, ale zawsze tam byłem. Jak przebudzenie z głębokiego snu.

W tym stanie świadomej świadomości, zdałem sobie sprawę z czegoś. I to wydawało się oczywiste.

Mózg w mojej głowie generował świadomość. Interakcja jego miliardów neuronów wytwarzała świadomość. Jasny związek. Żadnego mistycyzmu, o którym można by mówić.

Czułem to wyraźnie. Jednak rozumowałem tak samo, ponieważ poprzez „doładowanie” mojego mózgu psylocybiną, moja świadomość stała się w jakiś sposób większa. Nie powiedziałbym, że się powiększyła. Po prostu była bardziej sobą. Moja świadomość była bardziej świadoma.

To badanie pokazuje, że psylocybina zmniejsza aktywność w korze przedczołowej. Używając słów autorów, umożliwia to „stan nieograniczonego poznania”. Moim własnym doświadczeniem było poczucie, że „ja” w umyśle wyparowało – nie było tam „myśliciela”, myślącego.

Z tym myślicielem wyciszonym, moja świadomość mogła uchwycić to, co było ważne. Byłem bardzo świadomy, nie tego, czego chciałem, ale tego, co byłoby dla mnie dobre.

Sam Harris często omawia doświadczenie psychodeliczne. Postrzega je jako okno. Okno, przez które widzisz potencjał mózgu. Widzisz, że „jest tam, tam”. W tym wyższym stanie ludzie są swoimi lepszymi jaźniami – współczującymi, kochającymi, potężnymi jaźniami.

Musimy więc dbać o nasze mózgi. Oto jak.

Jesteście pozbawieni snu. Tak jak ja. Tak jak duża część amerykańskiego społeczeństwa.

Ale to musi być wyjątek, a nie reguła. Zdrowy mózg zależy od wystarczającej ilości snu. Bez niego twój mózg traci funkcję.

Matthew Walker, Ph.D., w Why We Sleep: Unlocking the Power of Sleep and Dreams, pokazuje, że spanie krócej niż 6 godzin przez 10 kolejnych nocy upośledza funkcjonowanie tak samo, jak pozostawanie w stanie uśpienia przez 24 godziny z rzędu. A to badanie wykazało, że chroniczna utrata snu hamuje uczenie się i podcina wydajność poznawczą.

Dla kontrastu, inne wykazało, że dzieci, które spały dłużej każdej nocy, uzyskały lepsze wyniki w rozumowaniu i ogólnym IQ niż ich senni rówieśnicy.

Maria Popova, twórca Brain Pickings, mówi, że pomijanie snu sprowadza się do:

„Całkowicie głębokiej porażki priorytetów i szacunku dla samego siebie.”

Ma rację. W rozmowie z Timem Ferrissem Maria opowiadała, że nie jest sztywna jeśli chodzi o pory snu i pobudki. Jej praktyką jest budzenie się 8 pełnych godzin po tym, jak poszła spać. Ale jest ścisła w tych 8 godzinach.

Potem wstaje, czyta dwie książki i pisze kilka artykułów krótko czytanych przez miliony.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.