Jednym z najbardziej znanych brawurowych wyczynów w repertuarze baletnicy klasycznej są 32 fouettes. Są one ulubionym momentem baletomanek. Tancerka podchodzi celowo na środek sceny, skupia się, przygotowuje, a następnie zaczyna piruetować, zwalniając na pointe na jednej nodze, podczas gdy druga kręci się wokół niej. Wykonuje osiem, potem 16, myślisz, że skończy, ale muzyka nie przestaje grać, może zmienia tonację, a ona wciąż się obraca, 20, 24, 28, 32, aż w końcu kończy z rozmachem. Są one triumfalnym zaprzeczeniem normalnych oczekiwań co do siły, równowagi i zawrotów głowy.
Tradycyjnie 32 fouettes (pełna nazwa fouette rond de jamb en tournant), są zawsze wykonywane w dwóch najsłynniejszych showpieces w repertuarze baletowym – słynny Czarny Łabędź pas de deux w Jeziorze łabędzim i wirtuozowski ślub pas de deux w Don Kichocie. Pojawiają się one także w innych baletach, takich jak La Bayadere i Paquita, ale niewiele z nich wymaga pełnych trzydziestu dwóch.
32 fouettes wymagają nieskazitelnej kontroli, czasu i równowagi i zajmują wiele lat, aby opanować. Wymagają siły nogi nośnej i stopy, doskonałej koordynacji rąk i nóg oraz umiejętności „spot”, aby nie dostać zawrotów głowy. Tancerka musi ocenić ilość siły potrzebnej do utrzymania obrotu i podciągnięcia swojego ciała w zwartą całość. Nie może się chwiać ani ruszać z miejsca. A wszystko to podczas występu w oślepiającym świetle reflektorów, w rytm batuty dyrygenta i żywej orkiestry, a często przed publicznością złożoną z tysięcy oceniających oczu.
Fouettes to moment, w którym ludzkie ciało gra z siłami natury – grawitacją, skręcaniem i prędkością. Podobnie jak chodzenie po linie, żonglerka czy olimpijskie skoki na śniegu, mają w sobie ten element niebezpieczeństwa, który pojawia się, gdy lata treningu są zestawione z nieprzewidywalnością przypadku. Małe uniesienie ramienia lub niewłaściwe ustawienie biodra i wszystko może pójść strasznie źle. Są one fizyczną demonstracją, że nie wszystko w życiu da się kontrolować. Ale kiedy jest, podziwiamy.
Pierwszą baletnicą, która wykonała 32 fouettes na pointe była Włoszka Pierina Legnani, która debiutowała w przedstawieniu Kopciuszka w 1893 roku w Petersburgu. Świadkiem był choreograf Michel Fokine, wówczas student. „Obróciła się z niesamowitą siłą i pewnością – notował z zapartym tchem – stojąc na jednym palcu na środku sceny i nie ruszając się z miejsca ani o cal. Artyści byli oszołomieni jej wirtuozerią i na każdej próbie wyrażali swoją aprobatę gromkimi brawami.” Rosjanie byli pod takim wrażeniem, że natychmiast zaczęli uczyć się włoskiej metody.
Dwa lata później Legnani wystąpiła w głównej roli Królowej Łabędzi w pierwszej pełnometrażowej udanej produkcji w prawdopodobnie najsłynniejszym balecie wszech czasów – Jeziorze łabędzim. Jej zdumiewający wyczyn – 32 fouettes – został włączony do choreografii. W ten sposób 32 fouettes zapisały się w historii baletu i w roli, która stała się ostatecznym poligonem doświadczalnym dla każdej baleriny.
Pomimo postępów w atletyzmie i technice, wykonanie pełnych 32 fouettes na scenie wciąż jest wyzwaniem. Wiele z największych tancerek przeszłości – Pavlova, Alexandra Danilova, Maya Plisetskaya – unikało ich, a Margot Fonteyn była krytykowana za błądzenie po scenie, gdy się obracała. Ostatnio Misty Copeland, afrykańsko-amerykańska dyrektorka American Ballet Theatre, znana z doskonałej techniki, nie była w stanie wykonać pełnych 32 kroków w przedstawieniu Jezioro łabędzie. Została niegrzecznie i publicznie skrytykowana jako „porażka” przez członka publiczności w wymianie na twitterze, która stała się wirusowa.
Copeland odpowiedziała, że baletnica nie powinna być określona przez to, ile fouettes ona wykonuje. 32 fouettes, powiedziała, miał artystyczny zamiar i nie były zwykłym pokazem „szalonych sztuczek”. „Chodzi o to, aby zakończyć trzeci akt ruchem wirowym, który wciąga po raz ostatni, zanim okaże się, że Odile nie jest Odettą”.
Niektórzy tancerze uwielbiają wykonywać fouettes, a nawet dorzucą dodatkowe obroty lub rozkwit ramion. Ako Kondo, główny artysta Baletu Australijskiego, jest nieoficjalną „królową fouette” w firmie. „Lubię je wykonywać” – deklaruje. „Naprawdę lubię stawiać sobie wyzwania. Zawsze jestem pierwszą osobą, która chce je wykonać na zajęciach. Mój nauczyciel w Japonii powiedziałby: 'musisz umieć 64 w klasie, jeśli chcesz 32 na scenie’. To naprawdę pomaga mi, kiedy muszę wystąpić i zrobić je po maratonie takim jak Jezioro łabędzie.”
Jak Copeland przypomina nam, balet jest sztuką z własnymi zasadami, a technika jest jego językiem. „Szalona sztuczka” lub trafny moment choreograficzny, radość lub zmora baletnicy, 32 fouettes są zapisane w historii baletu i jest mało prawdopodobne, że w przyszłości będą się chybotać poza sceną.
– KAREN VAN ULZEN
Ten artykuł po raz pierwszy ukazał się w magazynie Baletu Australijskiego Ballet’s Balletomane.